Sony i Microsoft nawiązują współpracę. Wspólny front przeciwko Google?
Od lat rywalizują na rynku konsol, prześcigając się, kto wypuści mocniejszy sprzęt i kto będzie miał lepsze gry na PlayStation i Xboksie. Tymczasem teraz Sony i Microsoft nawiązują współpracę. Piekło zamarza? Nie, bo takie relacje w branży są normą.
17.05.2019 14:22
Spokojnie - na razie Sony i Microsoft nie zamierzają wypuścić wspólnej konsoli. Skoro nie o PlayBoksa lub XStation chodzi, to na czym polegać będzie współpraca obu tych firm? Na rozwoju technologii chmury i sztucznej inteligencji.
Sony będzie korzystać z microsoftowego rozwiązania Azure. Wcześniej Microsoft podobną współpracę nawiązał np. z LG czy firmą Volkswagen. Na razie nie wiemy jednak, w jaki dokładnie sposób chmura Microsoftu pomoże Sony.
Czy do chmury trafiać będą dane z PlayStation 5? A może w ten sposób Sony chce rozwinąć swoją streamingową usługę PlayStation Now? Zresztą Now to dowód na to, że i Microsoft może skorzystać na współpracy z Sony.
Być może oba koncerny myślą długoterminowo. Nie da się ukryć, że streaming to przyszłość branży gier. Google już zdaje sobie z tego sprawę i dlatego stawia na platformę Google Stadia, będąca swego rodzaju "Netfliksem dla gier".
Od dawna uważam, że w przyszłości właśnie tak będziemy grać. Nieważne, czy odpalasz grę na wielkim telewizorze, czy starym laptopie lub smartfonie. Wystarczyć będzie dostęp do internetu, by cieszyć się nowymi produkcjami.
"Nie wyobrażam sobie jednak, by w erze 5G choć jedna platforma tego typu nie zrewolucjonizowała branży gier wideo. W chmurze drzemie zbyt wielki potencjał" - pisał również Miron Nurski, oceniając zapowiedź Google Stadia.
Być może współpraca Sony i Microsoftu to dowód na to, że w erze chmury ich rywalizacja nie będzie mieć znaczenia. Bo większym rywalem będzie właśnie Google, które już swój projekt zapowiedziało. Mówiąc wprost - twórców PlayStation i Xboksa połączy wspólny wróg.
Ale nawet jeżeli nie o to chodzi, to współpraca gigantów dziwić nie powinna. Owszem, Sony i Microsoft na wielu polach ze sobą rywalizują. Nie musi to jednak przeszkadzać w korzystaniu z rozwiązań konkurencji.
Sony kupuje OLED-y od Samsunga do swoich telewizorów. Ta sama firma była też dostawcą wyświetlaczy dla Apple. Firmy podkreślają, że choć korzystają z technologii konkurentów, to wcale nie musi to oznaczać, że urządzenia działać będą przez to tak samo.
Znaczenie ma to jak wykorzysta się podzespoły. Jeśli postawisz obok siebie 10 telewizorów różnych producentów, to nawet jeśli ich matryce OLED pochodzą od tego samego producenta, jakość obrazu wcale nie będzie taka sama. Do tego dochodzą inne, "niewidoczne" technologie - mówił w rozmowie z WP Tech Lucian Radulescu, szef Sony w Polsce.