Kolejny obiekt reliktem nieistniejącej cywilizacji. Jest jeden haczyk
Jeżeli chodzi o obiekty kosmiczne, które potencjalnie mogłyby być reliktem obcej cywilizacji, niemal natychmiast na myśl przychodzi astronom z Harvardu, prof. Avi Loeb. Tym razem jednak starając się rozwiązać zagadkę pochodzenia nowego obiektu kosmicznego, badacz nie wskazuje w przestrzeń kosmiczną.
Zaledwie kilka tygodni temu, astronomowie zidentyfikowali na niebie interesujący obiekt. Obserwacje pozwoliły ustalić, że obiekt skatalogowany pod numerem 2025 PN7 jest nowym kwazi-satelitą Ziemi, co oznacza jedynie to, że tymczasowo został on przechwycony przez grawitację Ziemi i pozostaje w naszym otoczeniu.
Obiektowi temu przyjrzał się ostatnio zespół kierowany przez Aviego Loeba, znanego ze swoich niecodziennych hipotez dotyczących pochodzenia międzygwiezdnych komet i planetoid, takich jak 1I/Oumuamua oraz 3I/ATLAS. W swoim najnowszym wpisie na blogu, Loeb wskazuje, że 2025 PN7 wcale nie musi być obiektem pochodzenia naturalnego. Spokojnie, badacz bowiem wcale nie wskazuje tutaj także na obce cywilizacje, jako źródło tego obiektu. Czym zatem jest tajemniczy tymczasowym księżyc Ziemi?
Loeb przekonuje, że obiekt ten może być wytworem naukowców pochodzących z nieistniejącego już Związku Sowieckiego. Analizy przeprowadzone przez naukowców wskazują, że tajemniczy satelita to w rzeczywistości pozostałość sowieckiej sondy Zond 1 lub też górnego stopnia rakiety, która Zond 1 wyniosła w przestrzeń kosmiczną.
To ciekawy zwrot akcji, bowiem po trwającej przez ostatnie miesiące armadzie artykułów dotyczących pochodzenia międzygwiezdnej komety 3I/ATLAS, Loeb wysuwa znacznie bardziej wiarygodną hipotezę dot. pochodzenia 2025 PN7. Można tutaj oczywiście zadać sobie pytanie o to, jakie są szanse na to, że 2025 PN7 faktycznie jest sondą z odległej przeszłości podboju kosmosu. Okazuje się, że wcale nie takie małe.
Sonda Zond 1 została wyniesiona w przestrzeń kosmiczną w kwietniu 1964 r. Jej zadaniem było dotarcie do Wenus i dostarczenie na jej powierzchnię lądownika. Niestety centrum kontroli misji utraciło kontakt z sondą na długo przed jej dotarciem do Wenus. Możliwe zatem, że sonda niewystarczająco zmieniła swoją prędkość, przez co uwięziona została na orbicie wokół Słońca, którą dziś można powiązać z parametrami orbity obiektu 2025 PN7.
Autorzy najnowszego opracowania przekonują, że zbieżność potencjalnych orbit obu obiektów kosmicznych jest na tyle duża, że warto zweryfikować tę hipotezę. Badacze wskazują tutaj możliwość wykonania pomiarów widma obiektu 2025 PN7. W ten sposób poznalibyśmy skład chemiczny jego powierzchni i sprawdzili, czy ma on pochodzenie technologiczne.
Wbrew pozorom, gdyby udało się potwierdzić, że to faktycznie jest Zond 1, nie byłoby to pierwsze tego rodzaju odkrycie. W 2020 r. teleskop Pan-STARRS na Hawajach wykrył obiekt 2020 SO, który ostatecznie zidentyfikowano jako górny stopień Centaur z misji NASA Surveyor 2 z 1966 r. Sonda utraciła kontrolę po nieudanej korekcie kursu i przez ponad pół wieku krążyła wokół Słońca. Możliwe zatem, że naszym tymczasowym księżycem jest sonda wysłana w przestrzeń kosmiczną niemal sześćdziesiąt lat temu.