US Navy weźmie przykład z Polski? Może kupić te same samoloty
Amerykańska marynarka wojenna szuka nowych samolotów szkolno-treningowych do szkolenia przyszłych pilotów myśliwców pokładowych operujących z pokładów lotniskowców. W programie Undergraduate Jet Training System (UJTS) rywalizują trzy konstrukcje: Lockheed/Korea Aerospace Industries T-50, Boeing T-7A Red Hawk i Textron Aviation/Leonardo M-346N. Ten ostatni to dostosowana do wymagań US Navy wersja samolotu Leonardo M-346 Master, które są używane również w Siłach Powietrznych RP, gdzie występują pod nazwą Bielik.
Przedstawiciele obu przedsiębiorstw podkreślają niskie ryzyko jakie wiąże się z wyborem proponowanego przez nich samolotu. M-346 jest konstrukcją sprawdzoną już w kilku państwach, a Textron ma sięgające wielu dekad doświadczenie w dostarczaniu systemów szkoleniowych dla amerykańskiej marynarki wojennej. Amerykańscy piloci morscy szkolili bądź szkolą się na produkowanych przez Textron samolotach T-34 Mentor, T-6 Texan II i T-44 Pegasus, a w najbliższym czasie do służby wejdzie jeszcze T-54A.
Zgodnie z amerykańskimi zasadami wyposażenie amerykańskich sił zbrojnych powinno być w pierwszej kolejności kupowane od amerykańskich firm i produkowane w USA. Dlatego głównym oferentem w konkursie UJTS jest Textron, a Leonardo będzie miał dostarczyć samoloty, które w przypadku wygranej, będą montowane w jednej z amerykańskich fabryk. Inżynierowie Textrona wizytowali fabrykę Leonardo w Venegono we Włoszech aby zapoznać się z linią produkcyjną tych samolotów.
W ciągu kilku miesięcy ma zostać przedstawiona propozycja lokalizacji zakładów na terenie USA, gdzie byłyby montowane M-346N. Funkcjonująca linia produkcyjna we Włoszech może być przydatna, gdyby dowództwo US Navy zażądało szybszych dostaw samolotów. W takim wypadku mogłyby one być produkowane w Europie do czasu powstania nowej linii montażowej w USA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: ROBOROCK S8 MaxV Ultra - test
Co ciekawe, chociaż włoskie samoloty są napędzane amerykańskimi silnikami Honeywell F124, to są one produkowane na Tajwanie, ale już trwają prace nad przeniesieniem ich produkcji do Phoenix w Arizonie.
Przewagą M-346 nad konkurentami ma być również zbiór dotychczasowych użytkowników tego samolotu. W Polsce, Izraelu, Singapurze, Grecji czy we Włoszech są one wykorzystywane do szkolenia przyszłych pilotów takich samolotów jak F-15, F-16, Eurofighter, a przede wszystkim F-35, który za kilkanaście lat stanie się podstawowym samolotem bojowym US Navy. Już w maju 2022 r.
Amerykanie certyfikowali polski system szkolenia wykorzystujący Bieliki potwierdzając w ten sposób ich kompatybilność z programem szkoleniowym obowiązującym dla przyszłych pilotów F-35. Natomiast T-50 ma znacznie mniejsze grono użytkowników wśród państw najbardziej zaawansowanych, a rozwój T-7A napotyka na wiele problemów i jest znacznie opóźniony.
M-346N jest na razie jedynie pewnego rodzaju koncepcją, a to z tego powodu, że US Navy cały czas nie przedstawiła jeszcze ostatecznych wymagań taktyczno-technicznych dla nowego samolotu szkolnego. Z ujawnionych do tej pory informacji wiadomo, że nowe samoloty nie będą musiały być przystosowane do operowania z lotniskowców w klasycznym rozumieniu.
To znaczy nie będą przystosowane do startów z wykorzystaniem katapulty i lądowania z wykorzystaniem lin hamujących (aerofiniszera). Wśród obowiązującej obecnie wersji wymagań zapisano jedynie zdolność do wykonywania symulowanych lądowań na lotniskowcu, czyli manewru touch and go, w czasie którego pilot jedynie na chwilę dotyka kołami do pasa startowego lub, w przypadku lotniskowca, pokładu lotniczego, a następnie od razu ponownie wzbija się w powietrze.
Plany US Navy zakładają, że zwycięska konstrukcja w ciągu całego cyklu służby będzie musiała wytrzymać minimum 35000 takich symulowanych lądowań. Może to oznaczać konieczność wzmocnienia podwozia i niektórych elementów struktury kadłuba, ale na razie żadne prace w tym kierunku nie zostały przeprowadzone. Ponadto wśród wymagań zapisano wymóg implementacji komputerowego systemu wspomagającego lądowanie na lotniskowcu Precision Landing Mode.
Gdyby okazało się, że w ostatecznej wersji wymagań jednak znalazłyby się zapisy o konieczności dostosowania samolotów do operowania z lotniskowców oznaczałoby to konieczność znacznej ingerencji w całą konstrukcję samolotu. Wymagałoby to miesięcy prac i znacznie podniosło koszty całego programu. Jednak to samo zastrzeżenie dotyczy również pozostałych dwóch konkurentów w programie UJTS.
Chociaż dla Departamentu Obrony zakup T-7A zarówno dla sił powietrznych jak i dla marynarki wojennej byłby bardziej korzystny pod względem finansowym i logistycznym, nie jest to rozwiązanie oczywiste. Od dekad oba rodzaje sił zbrojnych ze sobą rywalizują, a jednym z przejawów było celowe wybieranie innych samolotów byle tylko odróżnić się od konkurenta. Siły powietrzne miały F-15 i F-16, a marynarka F-14 i F/A-18. Gdy w latach 1960-tych sekretarz obrony chciał wcisnąć marynarce samolot F-111 ta broniła się rękami i nogami, i to skutecznie. Przykłady można mnożyć. Textron i Leonardo poniekąd odwołują się do odwiecznej rywalizacji powołując się na przykład myśliwca F-35.
Po pierwsze przywołują wspomniane już problemy Boeinga z dopracowaniem konstrukcji T-7A i związanymi z typ opóźnieniami we wprowadzeniu do służby. Może się okazać, że zajmie to jeszcze kilka lat, a marynarka wojenna chciałaby otrzymać pierwsze samoloty już w 2028 r. M-346 jest konstrukcją gotową i produkowaną seryjnie.
Ponadto przy zamówieniu ponad 140 samolotów US Navy z miejsca stałaby się najważniejszym użytkownikiem M-346 i kluczowym klientem Leonardo. W przypadku programu F-35 to siły powietrzne grają pierwsze skrzypce, a rola marynarki i piechoty morskiej jest drugoplanowa. Podobnie mogłoby być w przypadku wyboru T-7A, ponieważ siły powietrzne planują kupić znacznie więcej egzemplarzy niż flota i to one by były kluczowym klientem. W przypadku M-346 marynarka wojenna miała by pozycję kluczowego klienta i skupiałaby na sobie całą uwagę producenta samolotu, który wykazywałby się wobec niej dużą elastycznością w spełnianiu zachcianek. O ostatecznym wyborze powinniśmy przekonać się w 2026 r.