Długie ramię amerykańskiej artylerii
Stając wobec wyzwań stwarzanych przez rosnące w siłę Chiny oraz w mniejszym stopniu przez Rosję, Iran czy Koreę Północną, Stany Zjednoczone rozpoczęły w 2017 r. długofalowy program przemodelowania własnych sił zbrojnych.
19.06.2023 16:02
Zakłada on odejście od konfliktów asymetrycznych i stworzenie struktury oraz wypełnienie jej uzbrojeniem zoptymalizowanym do prowadzenia pełnoskalowej wojny przeciwko równorzędnemu przeciwnikowi. Jednym z realizowanych przedsięwzięć jest Extended Range Cannon Artillery (ERCA) – program wymiany systemów artyleryjskich.
O ile w wojnie w Ukrainie sławę zdobył system artylerii rakietowej M142 HIMARS, to stanowi on jedynie ułamek całej artylerii stosowanej przez stronę ukraińską. Znaczną większość stanowią tradycyjne armatohaubice. Poza własnym sprzętem oraz poradzieckimi wozami podarowanymi przez Polskę, Ukraina otrzymała także polskie Kraby, niemieckie, włoskie i holenderskie PzH 2000 czy włoskie, brytyjskie i norweskie M109. Te ostatnie stanowią też podstawowy typ uzbrojenia artyleryjskiego wojsk lądowych USA. Na ich nieszczęście, spośród zachodnich haubic to właśnie M109 ponoszą w Ukrainie największe straty. Do tej pory odnotowano 21 zniszczonych M109.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powodem jest mniejsza donośność strzału M109 w porównaniu do europejskich konkurentów. O ile systemy europejskie mają lufy długości 52 kalibrów pozwalające strzelać na odległość około 40 km, to amerykańska haubica ma lufę długości tylko 39 kalibrów. Oznacza to, że jej donośność sięga jedynie około 25 km. Ten dystans jest porównywalny z donośnością rosyjskich armatohaubic 2S3 i 2S19 przez co M109 stają się ofiarą rosyjskiego ognia kontrbateryjnego stąd ich tak wysokie straty. Amerykanie zdają sobie sprawę z tej ułomności dlatego celem programu ERCA jest stworzenie działa o donośności przekraczającej nawet osiąg dział europejskich.
Dokładnie mówiąc armatohaubica M109 ma zostać wyposażona w działo XM907E o długości 58 kalibrów, dzięki czemu będzie mogła strzelać na odległość ponad 100 km. Co więcej BAE Systems poinformował na początku czerwca, że zrealizował próbne strzelanie, w czasie którego udało się o połowę pobić najlepszy wynik ze wcześniejszych strzelań tym działem. Do tej pory najdalszy strzał XM907E miał długość 69 km i oddano go w 2020 r. W najnowszej próbie pocisk poleciał na odległość 110 km. Strzelanie wykonano z użyciem naboju XM1155-SC Sub-Caliber Artillery Long-Range Projectile with Enhanced Lethality (SCALPEL). Dla porównania: dotychczasowy najdłuższy strzał z wykorzystaniem armatohaubicy kalibru 155 mm miał donośność 76 km i wykonano ho z armatohaubicy G6 nabojem Assegai V-LAP.
Chociaż rekordowy strzał jest znaczącym sukcesem, nie oznacza zakończenia prac nad nowym działem. Do rozwiązania pozostało jeszcze wiele problemów. Najpoważniejszą kwestią jest szybkie pojawianie się pęknięć strukturalnych lufy z powodu ogromnych sił mechanicznych i cieplnych oddziałujących na haubicę w trakcie oddawania każdego strzału. Nie jest to zaskoczeniem. Lufy systemów artyleryjskich muszą być wymieniane co kilka tysięcy strzałów, a im większy kaliber i im dłuższa lufa tym większe siły pojawiające się przy strzelaniu, a co za tym idzie mniejsza żywotność.
Wojna w Ukrainie pokazała, że zachodnie systemy artyleryjskie w realnych warunkach bojowych, gdzie wykonuje się dziesiątki tysięcy strzałów, mają mniejszą żywotność niż zakładano. Przy czym dotyczy to zwłaszcza systemów z lufami o długości 52 kalibrów niż tych z krótszymi lufami o długości 39 kalibrów.
Problemem programu ERCA są również politycy. Jak do tej pory Kongres zaakceptował zakup jedynie 18 zestawów. Politycy wstrzymują się ze zgodą na zakup większej liczby armoatohaubic do czasu rozwiązania wszystkich problemów technicznych. Zatem US Army będzie musiała poczekać jeszcze kilka lat na wprowadzenie na szerszą skalę nowych armat. Do tego czasu będzie musiała polegać na sprawdzonych i dobrych, ale o ograniczonym zasięgu, M109A7.
Marcin Wołoszyk, dziennikarz konflikty.pl