Czy Norwegia wyśle swoje fregaty na złom?
Według ustaleń tabloidu "VG" norweska marynarka wojenna rekomenduje ministerstwu obrony zakrojony na ogromną skalę program przezbrojenia nawodnej floty bojowej. W służbie w Sjøforsvaret miałoby się znaleźć sześć fregat "oceanicznych" i 24 mniejsze jednostki do działań w pobliżu rodzimego wybrzeża. Obecnie używane fregaty typu Fridtjof Nansen, które uznano za nieprzystające do warunków współczesnego pola walki, miałyby zaś trafić na złom.
13.04.2023 | aktual.: 05.05.2023 09:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kontradmirał Rune Andersen, dowódca Sjøforsvaret, przyznaje, że raport, o którym pisze "VG", faktycznie istnieje, ale odmówił jakichkolwiek komentarzy na temat jego treści. Na razie oficjalnie wiemy więc tylko tyle, że w resorcie obrony trwają analizy dotyczące przyszłego kształtu floty, ale do podjęcia konkretnych decyzji zostało jeszcze dużo czasu. Będziemy czekać prawdopodobnie do maja.
Według dziennikarzy wnioski przedstawione przez autorów raportu można podsumować krótko: cztery Nanseny nie tylko nie nadają się do użycia we współczesnej wojnie, ale też nie ma sposobu, aby doprowadzić ich potencjał do zadowalającego poziomu poprzez modernizację.
Fregaty typu Fridtjof Nansen to wciąż bardzo młode jednostki, nawet jak na globalne standardy, nie wspominając już o polskich. Jednostkę wiodącą zwodowano w 2004 r. i przyjęto do służby w kwietniu 2006. Kolejne okręty – kolejno były to: Roald Amundsen, Otto Sverdrup, Helge Ingstad i Thor Heyerdahl – podnosiły banderę w latach 2007–2011. Wszystkie powstały w Hiszpanii, w stoczni Navantii, która stworzyła projekt norweskich jednostek na bazie swojego typu Álvaro de Bazán.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podobnie jak Bazány, także Nanseny dysponują systemem zarządzania walką Aegis z radiolokatorem AN/SPY-1F i sonarem holowanym Captas-2. O sile uzbrojenia stanowią dwie ośmiokomorowe wyrzutnie systemu Mk 41 VLS (z trzydziestoma dwoma pociskami RIM-162 ESSM) i osiem pocisków przeciwokrętowych NSM. Podstawowe uzbrojenie artyleryjskie to pojedyncza armata OTO Melara Super Rapid kalibru 76 milimetrów.
W służbie pozostają cztery jednostki. KNM Helge Ingstad zatonął po kolizji ze statkiem Sola TS w listopadzie 2018 roku. Szybko pojawiły się oskarżenia wobec Navantii. Według wstępnego oświadczenia komisji do spraw wypadków w konstrukcji okrętu znaleziono krytyczne problemy w dziedzinie bezpieczeństwa w zakresie przedziałów wodoszczelnych okrętu.
Po dalszych analizach opublikowano jednak kolejny, ostateczny już raport, z którego wynika, że okręt doznał uszkodzeń przekraczających założenia projektowe. Wprawdzie fregatę dałoby się jeszcze uratować po kolizji, ale winę za porażkę w tej kwestii zrzucono na niedostateczne wyszkolenie marynarzy, a nie na wady projektu czy konstrukcji.
Mimo wszystko utrata Ingstada podkopała zaufanie Norwegów do całego typu, a mimo względnie silnego uzbrojenia zaczęto uważać, że jak na współczesne realia są niedozbrojone, podobnie jak niemieckie "ekspedycyjne" fregaty F125. Do tego okazało się, że Nanseny generują wyższe koszty bieżące, niż zakładano. Kompleksowa modernizacja w połączeniu z późniejszymi kosztami utrzymania zapewne okazałaby się droższa niż pozyskanie takiej samej liczby nowych okrętów.
7 marca, przemawiając na pokładzie brytyjskiego okrętu desantowego HMS Albion (L14) podczas ćwiczeń "Joint Viking", kontradmirał Andersen podkreślił, że wszystkie państwa morskie wchodzące w skład Sojuszu Północnoatlantyckiego rozumieją, iż najbardziej skomplikowane zadania trzeba wykonywać na drodze współpracy międzynarodowej. W związku z tym dowództwo Sjøforsvaret chce szukać sposobów na zacieśnienie współpracy strategicznej z sojusznikami i jest zainteresowane realizowanymi w innych państwach programami rozwoju okrętów.
Dwie potęgi morskie Sojuszu – Stany Zjednoczone i Wielka Brytania – budują obecnie nowe typy fregat. W USA jest to typ Constellation (bazujący na fregatach typu FREMM), a w Wielkiej Brytanii – typ 26 Global Combat Ship (vel typ City/Hunter). Najprawdopodobniej Oslo bez problemu mogłoby dołączyć albo do jednego, albo do drugiego programu i zamówić okręty z pewnym zakresem norwegizacji. Notabene typ Constellation tak czy inaczej będzie trochę znorwegizowany – jego uzbrojeniem przeciwokrętowym będą pociski RGM-184A, czyli właśnie Naval Strike Missile.
Dziennikarze "VG" zwracają uwagę, że w grę mogłyby wchodzić także Niemcy, z którymi Norwegia już teraz wspólnie pozyskuje okręty podwodne typu 212CD. Nasi zachodni sąsiedzi mają w planach wprowadzenie do służby łącznie dwunastu fregat typów 126 i 127. Otwiera się więc pole do dalszej współpracy na linii Berlin–Oslo.
Dlaczego sześć, a nie – jak w przypadku Nansenów – pięć fregat? Zwiększenie stanu posiadania o jedną sztukę (czy raczej o dwie, jeśli weźmiemy pod uwagę nieszczęsnego Ingstada) ma dać gwarancję, że do akcji zawsze gotowe będą trzy. Jedna będzie mogła działać na Dalekiej Północy, jedna na południu, a trzecia będzie mogła uczestniczyć w operacji międzynarodowej.
Odpowiedź na pytanie postawione w tytule tego artykułu – wbrew regule Betteridge’a – powinno brzmieć: być może. Owszem, pewnie znaleźliby się chętni na cztery mało zużyte, nowoczesne i (mimo wszystko) dobrze uzbrojone fregaty. Problem w tym, że są one wyposażone w amerykański system Aegis z radiolokatorem AN/SPY-1, co z miejsca wykluczy wielu potencjalnych chętnych.
Do tej pory system trafił jedynie do pięciu użytkowników eksportowych: Australii, Hiszpanii, Japonii, Korei Południowej i właśnie Norwegii. Komponent systemu, tak zwaną Fire Control Loop, czyli podsystem zarządzający kontrolą ognia, z radiolokatorem AN/SPY-7(V)1 otrzyma także Kanada w ramach systemu CMS 330 dla swoich Hunterów. Wyjęcie Aegisa z okrętu jest praktycznie niemożliwe, Aegis to serce systemów bojowych, nie da się go zastąpić czymś innym, a bez niego okręt nie może funkcjonować na polu walki. Powstaje więc pytanie: który kraj mógłby otrzymać zgodę na reeksport systemu Aegis, potrzebuje nowych fregat i jeszcze ich sobie nie wybrał?
O przyszłych fregatach wiadomo niewiele, o dwudziestu czterech hipotetycznych jednostkach przybrzeżnych – jeszcze mniej. Kontradmirał Andersen przyznał jednak, iż zalecana będzie budowa okrętów w "cywilnym standardzie konstrukcyjnym". Norwegia ma już pozytywne doświadczenia z jednostkami budowanymi w tej filozofii i służącymi w straży wybrzeża. Na przykład trzy okręty patrolowe typu Barentshav powstały na bazie trawlera. W marynarce wojennej jednostki takie miałyby działać również jako patrolowce, ale także na przykład jako niszczyciele min wyposażone w bezzałogowe pojazdy na- i podwodne czy dozorowce zabezpieczające infrastrukturę na dnie morskim.
Łukasz Golowanow, dziennikarz konflikty.pl