Rosjanie boją się patrzeć w niebo. Tajemnicze drony coraz groźniejsze
W Moskwę uderzyły kolejne drony. Po nasilającej się serii ataków na Rosję wskazywano początkowo, że mogą za nie odpowiadać bezzałogowce dalekiego zasięgu wystrzeliwane z terenów Ukrainy. Zdaniem brytyjskiego wywiadu ostatnie uderzenia mogą być jednak dziełem udanych akcji sabotażowych, prowadzonych na terenie wroga. Obydwie metody są trudne w realizacji, ale możliwe.
23.08.2023 | aktual.: 25.08.2023 00:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nasilające się ataki dronów na Moskwę pokazały, że bezpieczne nie są nawet obiekty oddalone od granicy z Ukrainą o setki kilometrów. Ich skuteczność zachęciła Ukraińców do jeszcze większej ofensywy. W przeciwieństwie do armii Putina, nie obrali oni jednak na cel ludności cywilnej, ale kluczowe obiekty infrastruktury wroga.
Atak drona na lotnisko Solcy w obwodzie nowogrodzkim spowodował zniszczenie bombowca strategicznego Tu-22M3 (i uszkodzenie drugiej takiej jednostki). Zdaniem brytyjskiego wywiadu, w tym przypadku można mówić o ataku przeprowadzonym z terytorium Rosjan.
Ukraińskie drony Rubaka i Bóbr - groźne, ale nieidealne
Z wcześniejszych informacji wynikało, że Ukraińscy mogą wykorzystywać do ataków dwa rodzaje dronów - Rubakę i Borba. Każdy z nich może przenosić ok. 10 kg ładunków.
Zasięg Rubaki wynosi maksymalnie 500 km. Bóbr dysponuje z kolei prawie dwukrotnie większym zasięgiem. Mimo wszystko wciąż posiadają ograniczenia, które uniemożliwiają ataki na wybrane cele. Wprawdzie Moskwę dzieli od północnej granicy Ukrainy ok. 500 km, a lotnisko Solcy ok. 700 km, ale wiele cennych dla Rosjan obiektów znajduje się znacznie dalej.
Dystans nie jest zresztą jedynym problemem. Przebycie kilkuset kilometrów przez bezzałogowy statek powietrzny jest trudne. Nie przez konstrukcję czy zbyt słaby silnik, ale z uwagi na systemy walki elektronicznej i działającą obronę przeciwlotniczą Rosjan. W Moskwie, a także w pobliżu baz wojskowych i lotnisk, są one bardzo dobrze rozwinięte.
Możliwość pokonania dużej odległości to nie wszystko
Drony Rubaka i Bóbr korzystają z nawigacji inercyjnej (INS) i satelitarnej (GPS). Pierwsza nie zapewnia wysokiej precyzji, a druga jest podatna na systemy walki elektronicznej. Wysyłanie takich dronów na duże dystanse czyni z nich stosunkowo łatwe cele do strącenia.
Idealnym rozwiązaniem uwzględniającym pominięcie obrony powietrznej wydaje się w związku z tym przemyt dronów do Rosji, skąd są one, jak sugeruje m.in. brytyjski wywiad, odpalane. Niektóre rosyjskie źródła już wcześniej alarmowały o takim obrocie spraw. Ich zdaniem w przypadku części ataków można było zauważyć, że drony zaatakowały z bliska, "od tyłu". Oczywiście trzeba mieć na uwadze, że są to przekazy ze źródeł prokremlowskich, więc mogą nie być one zgodne z rzeczywistością.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przemyt ukraińskich dronów na terytorium Rosji
Drony Rubaka i Bóbr czy popularne drony kamikadze są mniejsze niż tradycyjne drony bojowe (np. Bayraktar TB2), ale nawet w ich przypadku rozpiętość skrzydeł może dochodzić do dwóch lub trzech metrów. Przemyt takiej jednostki na terytorium wroga, nawet jeśli rozłoży się ją na części, wydaje się więc niezwykle trudny.
Do ataków mogą być jednak wykorzystywane także drony komercyjne z przyczepionym ładunkiem wybuchowym. Ich wybór jest bardzo duży, a rozmiary znacznie mniejsze. Łatwa dostępność sprawia, że członkowie ukraińskiego wywiadu mogą nawet pomijać przemyt i dokonywać zakupu na terytorium Rosji. Poza tym takie drony mogą operować na niskich pułapach, co znacznie utrudnia ich wykrycie. Warto wspomnieć, że tego typu improwizowana broń jest od dawna używana przez Ukraińców na ich własnym terytorium
Co więcej, amerykańskie źródła już w czerwcu podały, że Ukraina ma dobrze rozwinięte komórki dywersyjne w Rosji pracujące nad aktami sabotażu, które są "wyposażane w drony lub elementy niezbędne do ich złożenia".
Jaki dron może dać przewagę?
Ukraińcy nieustannie rozwijają posiadane technologie. Drony odgrywają we współczesnym konflikcie bardzo dużą rolę, więc poświęca się im dużo uwagi. Jak podkreślił Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski, przygotowanie bezzałogowca, który jest w stanie pokonać 1000 km i skutecznie razić cel to bardzo trudne zadanie. Zwłaszcza że Ukraińcy mówią o dronie wielokrotnego użytku.
Największym wyzwaniem jest tutaj opracowanie mechanizmów zapewniających odporność na systemy walki elektronicznej. W przypadku planowania ataków na cele oddalone o setki kilometrów to kluczowy element pozwalający wykonać lot prosto do celu.
Ukraińcy starają się przeciwstawiać takim systemom również na swoim terenie. Jak mówią tamtejsi wojskowi, to dla nich najważniejsze cele. Nowoczesne jednostki tego typu są w stanie skutecznie wyłączyć z działań duże tereny.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski