Brytyjski MON o atakach dronów. Niektóre są przeprowadzane z wewnątrz Rosji
Nie milkną echa po niedawnym ataku na rosyjskie lotnisko wojskowe Sołoci w obwodzie nowogrodzkim. Brytyjczycy wskazują, że uderzenie, wskutek którego doszło do zniszczenia bombowca strategicznego Tu-22M3, mogło być dokonane z wnętrza rosyjskiego terytorium.
22.08.2023 | aktual.: 25.08.2023 00:07
W codziennej aktualizacji wywiadowczej przekazano, że 19 sierpnia średni bombowiec Tu-22M3 (w kodzie NATO: Backfire) rosyjskiego lotnictwa dalekiego zasięgu został najprawdopodobniej zniszczony w bazie lotniczej Solcy-2 w obwodzie nowogrodzkim, 650 km od granicy z Ukrainą. Rosyjskie ministerstwo obrony twierdzi, że za atak odpowiedzialny był bezzałogowy statek powietrzny (UAV).
"Jeśli to prawda, zwiększa to wagę oceny, że niektóre ataki UAV na rosyjskie cele wojskowe są przeprowadzane z terytorium Rosji. Jest mało prawdopodobne, by bezzałogowe statki powietrzne miały zasięg umożliwiający dotarcie do Solcy-2 spoza Rosji" - napisano. Jest to co najmniej trzeci udany atak na lotniska sił powietrznych dalekiego zasięgu, co ponownie rodzi pytania o zdolność Rosji do ochrony strategicznych lokalizacji w głębi kraju" - dodano.
Zniszczenie bombowca Tu-22M3 stanowi duży cios dla agresora. Jak wyjaśnia brytyjskie MON, Rosja często wykorzystywała te maszyny do ataków na Ukrainę. Na początku wojny przeprowadzały one m.in. intensywne bombardowanie Mariupola przy użyciu niekierowanych bomb.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraińskie drony Rubaka i Bóbr
Jak podają Brytyjczycy, zasięgi ukraińskich dronów wynoszące kolejno 500 km i 1000 km są zbyt małe, aby razić niektóre cele z terytorium Ukrainy. Możliwe więc, że część ataków jest przeprowadzanych przez agentów ukraińskiego wywiadu, przemycających drony w częściach do Rosji, skąd są one następnie odpalane. Warto zaznaczyć, że kompletne drony ważą kilkadziesiąt kilogramów, a rozpiętość ich skrzydeł wynosi nawet kilka metrów.
Ukraińskie bezaałogowce Rubaka i Bóbr zawierają najpewniej ponad 10 kg ładunku wybuchowego (reszta masy to silnik spalinowy wraz z zapasem paliwa), a ich naprowadzanie opiera się na wykorzystaniu tandemu nawigacji inercyjnej (INS) i satelitarnej (GPS). Ten jest jednak podany na zagłuszenie, ale systemy to umożliwiające Rosjanie mają rozlokowane na linii frontu, a nie w głębi swojego terytorium (nie licząc budynków rządowych w Moskwie).
Kolejną kwestią są ograniczone możliwości detekcji dronów lecących nisko nad ziemią. Wynika to z faktu, że tzw. horyzont radiolokacyjny ograniczający zasięg wykrywania naziemnych radarów wynosi nieco ponad 40 km. Rosjanie nie dysponują wystarczającą liczbą radarów i ataki na cele w ich kraju mogą wymusić na Moskwie konieczność zabrania części stacji radiolokacyjnych z terenów przyfrontowych.