Rosja sięga po antyki. Były czołgi T‑62, a teraz są pociski balistyczne Łuna-M
W Ukrainie znaleziono szczątki pociski balistycznego Łuna-M (Frog-7) produkowanego w latach 60. XX wieku. Jego możliwości są iluzoryczne, ale wystarczy do terroryzowania miast. Przedstawiamy osiągi tego zabytku.
Rosja ma problemy ze znalezieniem odpowiedniej liczby pocisków rakietowych do przeprowadzania kolejnych ostrzałów. Wygląda na to, że po użyciu do ataków na cele naziemne pocisków przeciwlotniczych S-300 bądź przeciwokrętowych Bał, sięga po coraz starsze systemy wykorzystywane obecnie przez państwa pokroju Korei Północnej, czy Afganistanu. Mowa tutaj o systemach 9K52 Łuna-M znanych też w terminologii NATO jako Frog-7.
Są to niekierowane pociski balistyczne z lat. 60 XX wieku zdolne do rażenia celu na dystansie lekko ponad 60 km km. Aczkolwiek kołowy błąd trafienia CEP oznaczający, że 50 proc. wystrzelonych pocisków trafi w określony teren wynosi aż 700 metrów. Jest to wynik tragiczny jak na dzisiejsze standardy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
9K52 Łuna-M - rosyjski pocisk balistyczny z lat 60. XX wieku
Jest to system wprowadzony do służby w 1962 roku i jego unikatową cechą jest stosowanie aż trzech silników rakietowych na paliwo stałe. Są nimi: silnik startowy, marszowy oraz silnik z czterema dyszami wprowadzający pocisk w ruch obrotowy. Pocisk nie posiada żadnego systemu naprowadzania.
Pociski Łuna-M mogą też poza głowicą jądrową przenosić klasyczną burzącą głowicę bojową o masie 420 kg, ale przy celności pocisku ta nada się co najwyżej do ostrzeliwania dzielnic miast położonych stosunkowo blisko linii frontu. Ewentualnie Rosjanie mogą chcieć przeciążyć system ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Mogą np. próbować zamaskować w salwie 10 pocisków Łuna-M jedną Toczke-U lub Kalibra.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski