Przechwycona rozmowa. Rosjanie omal nie zastrzelili własnego generała

Przechwycona rozmowa. Rosjanie omal nie zastrzelili własnego generała

Rosjanie korzystają w Ukrainie z nieszyfrowanej łączności; zdjęcie ilustracyjne
Rosjanie korzystają w Ukrainie z nieszyfrowanej łączności; zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2022 Anadolu Agency
Adam Gaafar
30.05.2022 14:00, aktualizacja: 31.05.2022 02:34

Rosyjscy żołnierze w obwodzie donieckim omal nie zastrzelili generała Walerija Sołodczuka, który próbował zmusić ich do dalszej walki z Ukraińcami – wynika z przechwyconej rozmowy, której treść cytuje agencja Ukrinform. Wyjaśniamy, jak – z punktu widzenia technologii – obrońcom udaje się przechwytywać komunikację wroga.

Jak podawaliśmy na początku maja, przechwycenie rozmów pomiędzy Rosjanami nie jest trudne, gdyż żołnierze korzystają z systemu łączności, który nie jest chroniony złożonymi algorytmami przeskoku częstotliwości. Zdaniem generała Davida Petraeusa, dyrektora CIA w latach 2011-2012, praktycznie każdy radioamator lub Ukrainiec korzystający ze skanera policyjnego może znaleźć rosyjskie kanały radiowe, przesłuchać je i nagrać.

Rosjanie bez szyfrowanej łączności

Oczywiście armia Putina zdaje sobie sprawę z konieczności posiadania łączności szyfrowanej. Rok temu wdrożono w Rosji system łączności ERA, przeznaczony dla służb (w tym FSB) oraz wojska. Miało to być – jak podawał serwis CyberDefence24 – "kosztowne rozwiązanie kryptograficzne służące do bezpiecznej komunikacji".

ERA jest bez wątpienia traktowana priorytetowo przez rosyjski resort obrony, gdyż pod tą nazwą kryje się nie tylko system bezpiecznej transmisji danych, ale również ośrodek, w którym opracowywane są nowoczesne technologie dla wojska. W placówce miał powstać m.in. specjalny, bezpieczny smartfon, który – być może – wykorzystuje komunikator z szyfrowaniem end-to-end.

W samej Rosji system ERA był przedstawiany jako rozwiązanie, które poradzi sobie w każdych warunkach. Praktyka pokazała jednak, że w pewnych sytuacjach technologia ta nie jest w stanie funkcjonować. Aby poprawnie działać i zapewnić bezpieczeństwo transmisji ERA potrzebuje stacji bazowych sieci 3G i 4G. I tu zaczyna się problem.

Jak się bowiem okazuje, Rosjanie – chcąc zdestabilizować łączność Ukraińców – zniszczyli infrastrukturę telekomunikacyjną, znajdującą się na terytorium zaatakowanego kraju. Wysadzając w powietrze stacje 3G i 4G najeźdźcy sami pozbawili się zatem bezpiecznej łączności.

Na problem z działaniem systemu ERA w Ukrainie zwracano też uwagę na polskim serwisie rządowym gov.pl. "To jest jedna z tzw. prawd uniwersalnych – bez stacji bazowej nawet supernowoczesny, nie mający odpowiedników na świecie smartfon po prostu nie działa! Dlatego decydenci rosyjskich sił zbrojnych zmuszeni są do rozmów za pomocą niezaszyfrowanej komunikacji radiowej, którą może usłyszeć każdy posiadacz skanera za kilkaset złotych" – czytamy w opublikowanym na łamach tej witryny felietonie pt. "#PowiedzSprawdzam i dowiedz się jak unieszkodliwić niekompetencją najbardziej nawet zaawansowany system łączności szyfrowanej".

Adam Gaafar, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie