Problemy czołgu lekkiego US Army z toksycznymi oparami

W opublikowanym w ubiegłym miesiącu raporcie DOT&E, czyli wydziału Pentagonu do spraw prób operacyjnych, pojawiły się informacje o defektach nowego czołgu lekkiego US Army, który wybrano w ramach programu Mobile Protected Firepower. Pentagon ujawnił, że podstawowy problemy dotyczy zbyt wysokich poziomów toksycznych oparów, które wypełniają przedział bojowy w czasie oddawania strzałów z działa XM35 kalibru 105 milimetrów.

Problemy czołgu US Army
Problemy czołgu US Army
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | GDLS

24.02.2023 14:47

Serwis "Breaking Defense" podaje, iż nagromadzenie gazów było tak znaczące, że konieczne było otwarcie włazów załogi, aby natychmiast wpuścić świeże powietrze. Pojazd obsługiwany jest przez czteroosobową załogę – dowódcę, strzelca, ładowniczego i kierowcę. Na razie nie ma jakichkolwiek informacji o tym, że opary spowodowały jakieś dolegliwości zdrowotne.

Raport DOT&E za 2022 r. wykazał, że chociaż prototyp GDLS poczynił "zadowalający postęp" w kierunku osiągnięcia "skuteczności operacyjnej, niezawodności i dostępności w celu wsparcia operacji brygady piechoty", istnieje kilka problemów, z którymi należy sobie poradzić, zanim zapadnie decyzja o produkcji pełnoskalowej w roku fiskalnym 2025.

Przed US Army i producentem dużo pracy, przede wszystkim należy zminimalizować sygnaturę akustyczną pojazdu, poprawić kompatybilność z laserowymi wskaźnikami celów używanymi przez żołnierzy piechoty i poprawić działanie interkomu. Raport DOT&E zakłada, że pewnych ulepszeń nie uniknie się w układzie chłodzenia, a także w bardzo ogólnie określonej "przeżywalności".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jeśli chodzi o sygnaturę akustyczną, prototyp pojazdu ma spełniać wszystkie wymagania, ale należy dalej szukać sposobów jego wyciszenia. Raport DOT&E przypomina bowiem, że hałas generowany przez gąsienicowy czołg lekki w formacji lekkiej piechoty zwiększa poziom ogólnego hałasu wytwarzanego przez pododdziały w trakcie przemarszu.

Ashley John, dyrektorka do spraw kontaktów publicznych w biurze programowym lądowych systemów bojowych PEO GCS US Army, przekazała, że wojska lądowe pracują nad rozwiązaniem usterek. Ogólnie panuje duży optymizm i przekonanie, że o wprowadzeniu poprawki odnośnie do toksyn będzie można już mówić w przyszłym miesiącu. Rozwiązaniem długofalowym ma być instalacja systemu oczyszczania usuwającego opary z przedziału bojowego. Prace mają być szybkie, gdyż Pentagon i producent zakładają testy i weryfikację w marcu, tak aby poprawka znalazła się w wozach pierwszej partii produkcyjnej.

W raporcie DOT&E zauważono, że układ chłodzenia pojazdu wymaga ulepszenia, aby zmniejszyć liczbę przeglądów zapobiegawczych w przyszłości. John zaznaczyła, że pracują nad opcją instalacji wydajniejszego wymiennika ciepła, ulepszonej osłony chłodnicy oraz większego wentylatora i pompy zasilającej.

John – podobnie jak twórcy cytowanego tutaj raportu – nie rozwinęła kwestii przeżywalności MPF na polu bitwy. Powiedziała jednak, iż zespoły testujące czołg zebrały nieco danych w toku prób prototypów i opracowały listę obszarów wymagających poprawy w trakcie produkcji małoseryjnej. US Army i producent podobno rozważają instalację dodatkowego opancerzenia lub aktywnego systemu ochrony. Wstępnie GDLS proponuje izraelski Iron Fist od Ellbitu.

Produkcja czołgu lekkiego ruszyła w listopadzie. Już wówczas zapowiadano, że nie jest to koniec prac nad pojazdem, który wymaga jeszcze wielu poprawek. Dotyczyło to problemów z przegrzewaniem, ujawnionych w pojazdach testowanych na Yuma Proving Ground w Arizonie. US Army pracuje też nad ułatwieniem sztauowania, czyli mocowanie w ładowni statku lub samolotu.

Rzecznik prasowy GDLS odmówił komentarza na temat raportu, ale przedstawiciele firmy zapewniali wcześniej, że wykorzystali opinie żołnierzy do wprowadzenia zmian w prototypie, w tym chłodzenia pojazdu i konstrukcji włazów. Nie jest jasne, w którym momencie wszystkie te zmiany zostaną wprowadzone. Wojska lądowe planują na ten rok szereg testów MPF, w tym testy opancerzenia pojazdu przy użyciu ostrej amunicji. Pentagon chce ujawnienia wszystkich potencjalnych słabych punktów.

W ramach wstępnej umowy US Army planuje zakup 96 pojazdów, ale tylko 26 w pierwszej partii. Jeśli testy przebiegną pomyślnie, a produkcja będzie przebiegać zgodnie z planem, pierwsze seryjne pojazdy powinny trafiać do służby około grudnia 2023. Wówczas US Army otrzyma pierwszy nowy czołg lekki od zakończenia zimnej wojny. Pierwszy batalion liczący dwadzieścia trzy pojazdy najpóźniej do czwartego kwartału roku fiskalnego 2025.

Amerykańskie wojska lądowe myślą nie tylko o doraźnych poprawkach, ale też o dalej idących modyfikacjach. Już w grudniu Ronkainen na Twitterze wypunktował szereg usprawnień, które z czasem mają być dodane do podstawowego pojazdu. W pierwszym rzucie ma być to zdalnie sterowane stanowisko uzbrojenia Common Remotely Operated Weapon Station. CROWS jest systemem modułowym, w którym można zainstalować ciężki karabin maszynowy M2HB kalibru 12,7 milimetra, karabin maszynowy M240B 7,62 milimetra lub M249 SAW kalibru 5,56 milimetra albo granatnik automatyczny Mk 19 kalibru 40 milimetrów.

Następne na liście jest nowy zaawansowany silnik wysokoprężny Advanced Combat Engine o mocy 1 tys. koni mechanicznych opracowany we współpracy z firmą Cummins. Nie jest to nowość, gdyż wszystkie pięć spółek, które uczestniczą z programie OMFV, stawiają na ten silnik. Tyle konkretów, gdyż dwie pozostałe opcje wydają się bardzo mgliste.

Z kronikarskiego obowiązku wspomnijmy o nich na koniec. Pierwsza dotyczy ewentualnej instalacji automatu ładowania dla 105-milimetrowego działa, ale wojska lądowe są sceptycznie do tego nastawione. Druga odnosi się do wyposażenia czołgów w czujniki podczerwieni trzeciej generacji opracowywane wespół z Raytheonem i Leonardo DRS. Będą one montowane na czołgach lekkich w bliżej nieokreślonej przyszłości.

Andrzej Pawłowski, dziennikarz konflikty.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)