Pułapka Ukraińców. Rosjanie dali się nabrać jak dzieci
Rosjanie pochwalili się udanym atakiem i zniszczeniem ukraińskiego systemu obrony powietrznej NASAMS. Trafiony przez nich obiekt okazał się jednak nie prawdziwą wyrzutnią, ale starannie wykonaną makietą.
Zdarzenie miało miejsce w obwodzie kurskim, gdzie wciąż trwają ciężkie starcia. Rosjanie wykorzystali do ataku drona FPV wykorzystującego komunikację za pomocą światłowodu. To stosunkowo nowe rozwiązanie, które zaczęto wykorzystywać w trwającej wojnie jako odpowiedź na zagłuszarki i systemy przeciwlotnicze.
Makieta systemu NASAMS zaatakowana przez Rosjan
Dodatkowo, jak pisał Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski, tego typu bezzałogowiec zapewnia wyższą jakość przekazywanego obrazu i pozwala ograniczyć możliwość wystąpienia zjawiska, które określa się mianem "horyzontu radiowego". W tym przypadku nie przyniósł jednak Rosjanom sukcesu, ponieważ zamiast w prawdziwy sprzęt Ukraińców uderzyli w makietę.
Prawdziwa wyrzutnia systemu NASAMS (Norwegian Advanced Surface to Air Missile System) to bardzo łakomy kąsek dla Rosjan. Jest to to jeden z najbardziej cenionych na świecie systemów przeciwlotniczych, który bardzo dobrze sprawdza się również w Ukrainie, która otrzymała kilka takich kompleksów z Zachodu.
NASAMS może niszczyć różne cele, w tym drony, śmigłowce, samoloty, a nawet pociski manewrujące. Zapewnia zasięg rażenia na dystansie do ok. 60 km (niekiedy jest mniejszy, w zależności od celu i rodzaju wykorzystywanych pocisków). Radary wykrywające wrogie cele mają natomiast zasięg dochodzący ok. 120 km.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To nie pierwsza taka wpadka Rosjan
Makiety sprzętu wojskowego okazują się bardzo udaną koncepcją, która jest wykorzystywana przez Ukraińców na szeroką skalę. Rosjanie nabierali się na takie "wabiki" już wielokrotnie, ostatnio chociażby w sytuacji, w której wydawało im się, że zniszczyli czołg Leopard 2A4 z Polski.
Makiety udające działa artyleryjskie i stacje radarowe są produkowane przez niektóre ukraińskie firmy na większą skalę. Pomoc w postaci takiego wyposażenia przekazują również niektórzy z sojuszników, np. Czechy. Tamtejsza firma INFLATECH z Decina produkuje dmuchane makiety, m.in. czołgów M1A2 Abrams. Jest to koncepcja postrzegana na tyle pozytywnie, że w podobne elementy wyposażają swoje armie również niektóre kraje NATO.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski