Pożar fabryki dronów w Iranie. Czy to odwet Ukraińców?
W płomieniach stanęła irańska fabryka, w której powstawały drony Shahed, masowo wykorzystywane przez Rosjan podczas wojny w Ukrainie. Chociaż nie jest to pierwsza niebezpieczna sytuacja w irańskich zakładach zbrojeniowych, tym razem pojawiają się liczne sugestie, iż mogło dojść do ataku inspirowanego przez ukraińskie służby. Duży dystans dzielący wrogie państwa sprawia, że tego typu operacja jest bardzo trudna do zrealizowania, ale możliwa, co już wcześniej sugerował m.in. brytyjski wywiad.
29.09.2023 | aktual.: 30.09.2023 12:20
Zdjęcia oraz nagrania potwierdzające pożar w irańskiej fabryce dronów Shahed od rana pojawiają się w mediach społecznościowych. Jednocześnie wielu obserwatorów przypomina wypowiedź, o jaką pokusił się ostatnio szef ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryło Budanow. Według jego zapowiedzi Iran miał w ponieść konsekwencje za wspieranie rosyjskich najeźdźców. Budanow jednoznacznie odniósł się do broni, która stanowi dla Ukraińców ogromny problem. - Wszystkie drony Shahed zostaną zwrócone Teheranowi - zadeklarował.
Tajny plan Ukraińców przedstawiony grupie G7
Brytyjski serwis "The Guardian" dotarł do informacji sugerujących istnienie tajnego dokumentu, jaki Kijów miał przekazać sojusznikom z grupy G7. W 47-stronicowym dokumencie stwierdzono m.in. nieskuteczność zachodnich sankcji. W ciągu ostatnich trzech miesięcy miało miejsce ponad 600 nalotów na ukraińskie miasta przy użyciu bezzałogowych statków powietrznych zawierających zachodnie technologie. Ponad 100 komponentów wyprodukowanych przez zachodnie firmy znaleziono w dronach Shahed-131 i Shahed-136.
Ten sam dokument miał zawierać sugestie, iż plany Ukraińców zakładają ataki na fabryki m.in. w Syrii, Iranie oraz Rosji, w której też rozpoczęto już produkcję dronów Shahed. Ukraińcy rzekomo zobowiązali się do przeprowadzenia wszystkich operacji, a od sojuszników oczekiwali jedynie wsparcia w postaci niezbędnego sprzętu.
Ukraina stoi za atakiem na irańską fabrykę dronów?
Przeprowadzenie ataku na obiekty znajdujące się w Iranie z terytorium Ukrainy nie wchodzi oczywiście w grę. Nawet gdyby Kijów był w posiadaniu broni tak dalekiego zasięgu, wystrzelony pocisk lub dron musiałby przelatywać nad innymi państwami (Ukraina nie graniczy z Iranem), naruszając ich przestrzeń powietrzną. Istnieją jednak inne metody przeprowadzenia takiej operacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ostatnim czasie nasiliły się ataki na obiekty wojskowe położone w głębi Rosji. Zdaniem brytyjskiego wywiadu mogą być one dziełem udanych akcji sabotażowych, prowadzonych przez Ukraińców na terenie wroga. Przy pomocy dronów dokonano ataków na kilka rosyjskich lotnisk, co przełożyło się na wymierne straty Moskwy związane głównie z samolotami.
Brytyjczycy sugerują, że do ataków mogą być wykorzystywane nie tylko drony wojskowe, ale także komercyjne modele z przyczepionym ładunkiem wybuchowym. Są mniejsze, co stanowi cenną cechę przy próbie przemytu. Co najważniejsze, start drona w pobliżu celu i krótka droga do przebycia znacząco zmniejszają ryzyko jego zestrzelenia.
Prosta, tania, ale śmiercionośna irańska broń
Masowe ataki dronami Shahed wynikają z faktu, iż są to konstrukcje stosunkowo tanie, które Iran dostarcza Rosji w bardzo dużej liczbie. Radzenie sobie z nimi jest bardzo trudne. Wykorzystywanie do strąceń zaawansowanych systemów obrony powietrznej jest nieopłacalne, a na dłuższą metę niemożliwe, ponieważ Zachód nie jest w stanie dostarczyć równie dużych zapasów pocisków.
Rosjanie zdając sobie z tego sprawę, wykorzystują drony nie tylko do ataków na cele wojskowe, ale też jako narzędzia terroru. Niszczą nimi obiekty infrastruktury krytycznej, a nawet atakują ludność cywilną.
Iran rozwija i produkuje dwie wersje tych dronów - Shahed-131 oraz Shahed-136. Są one do siebie bardzo podobne pod względem konstrukcji, ale różnią się osiągami. Shahed-131 posiada głowicę bojową o wadze ok. 15 kg i zasięg ok. 900 km. Większy Shahed-136 jest groźniejszy, przenosi głowicę bojową o masie do 40 kg, a dodatkowo cechuje się zasięgiem aż 2 tys. km. Obydwa modele osiągają prędkość do ok. 190 km/h.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski