Polska zestrzeli rosyjskie rakiety? Oto, jakie mamy możliwości

Szef BBN Jacek Siewiera przyznał, że "prowadzone są rozmowy" dotyczące koncepcji wykorzystania polskich systemów obrony przeciwlotniczej do strącania rosyjskich pocisków lecących nad Ukrainą. Jaką broń zdolną do realizacji tego zadania posiada Polska?

Wystrzelenie pocisku z systemu Patriot
Wystrzelenie pocisku z systemu Patriot
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | BOHYUN PYUN
Mateusz Tomczak

10.07.2024 | aktual.: 10.07.2024 12:30

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Należy wyjaśnić, iż tym razem nie chodzi o przekazanie broni Ukrainie, ale rozlokowanie jej na terytorium Polski tak, aby w zasięgu znalazła się część ukraińskiej przestrzeni powietrznej. W efekcie polska obrona mogłaby strącać rosyjskie pociski lecące w stronę granic NATO, ale znajdujące się wciąż nad Ukrainą.

Na pierwszy plan wysuwają się w takim przypadku posiadane przez Polskę zestawy przeciwlotnicze średniego zasięgu (100 km i więcej). Chodzi o systemy Patriot.

Patrioty ochronią Ukrainę?

Chociaż polskie władze mają ambitne plany związane z zamawianymi w USA systemami przeciwlotniczymi, zapoczątkowany w 2018 r. program Wisła zaowocował dotąd dwiema bateriami systemów Patriot (dlatego Warszawa nie zgodziła się na przekazanie ich Ukrainie). Cytowany przez agencję Unian Oleksandr Kowalenko, ukraiński komentator wojskowy i polityczny, odniósł się do kwestii wykorzystania tej broni w kontekście jego kraju.

– Jak głęboko można ich użyć nad terytorium Ukrainy? Jeśli jest to 10, 20, 30 km, to tyle, co nic. Aby realnie wpłynąć na zagrożenia nad ukraińskim niebem, konieczne jest użycie Patriota na przykład w odległości co najmniej 80 km. W strefie 10-20 km od granicy rosyjskie rakiety, jeśli się pojawiają, są bardzo rzadkie – powiedział ukraiński ekspert.

Jak wyjaśniał m.in. Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski, Polska wybrała do swoich Patriotów kombinację pocisków PAC-3 MSE oraz ekonomiczny wariant PAC-3 CRI (Cost Reduction Initiative). Ich pierwsza partia została dostarczona w 2023 r. Polskie Patrioty są zdolne chronić obiekty oddalone o ok. 40 km i maksymalnie o ok. 120 km od wyrzutni (w zależności od celu, jaki mają zwalczać).

Teoretycznie możliwe byłoby zatem zabezpieczenie zachodnich regionów Ukrainy, aczkolwiek z uwagi na wyłącznie dwie baterie mogłoby odbić się to na zdolnościach obronnych wobec obiektów w Polsce i wschodniej flanki NATO.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sprzęt przeciwlotniczy w polskiej armii

Ukraiński portal Defence Express specjalizujący się w tematyce militarnej zwrócił uwagę również na inne systemy przeciwlotnicze, które znajdują się na wyposażeniu polskiej armii.

Zalicza się do nich m.in. brytyjski Sky Sabre, jeden z najnowocześniejszych systemów przeciwlotniczych świata (wykorzystuje pociski o wadze ok. 90 kg poruszające się z prędkością 3700 km/h i zapewniające zasięg do 25 km), który wraz z systemami mała Narew plasują się na średnim piętrze polskiej tarczy antyrakietowej. Wyżej znajdują się Patrioty, podczas gdy dolną warstwę ochrony polskiego nieba tworzą systemy bardzo krótkiego zasięgu - rakietowy Popradartyleryjski system Pilica, a także MANPADS (przenośne, ręczne przeciwlotnicze zestawy rakietowe zestawy typu Grom czy Piorun).

Mniejszy zasięg nie zawsze oznacza gorsze właściwości danego systemu. Wiele zależy bowiem od celów, jakie trzeba zwalczać. Przykładowo często stosowane przez Rosjan drony Shahed nie mogą być zwalczane przez systemy Patriot m.in. ze względów ekonomicznych (irańskie drony są bardzo tanie i stosowane na masową skalę, a pociski do Patriotów bardzo cenne).

Pomimo coraz mocniejszego stawiania na zachodnie systemy przeciwlotnicze na wyposażeniu polskiej amii pozostają jeszcze stare, poradzieckie systemy. To przede wszystkim 2K12 Kub mogące zwalczać cele na pułapach od ok. 5 km do maksymalnie ok. 14 km oraz 9K33 Osa, których część została przekazana Ukrainie w ramach wcześniejszego wsparcia.

NATO podchodzi do tego pomysłu sceptycznie

"Zakładamy, że zaangażowanie polskich środków obrony powietrznej w ochronę ukraińskiego nieba będzie zależało zarówno od dwustronnych porozumień między Warszawą a Kijowem, jak również od niektórych decyzji zapadających podczas szczytu NATO, które mogą pozostać niejawne" - napisali analitycy z Defence Express.

Warto również wspomnieć o oficjalnym komunikacie ze strony NATO. Póki co Sojusz wydaje się być sceptyczny wobec pomysłu zestrzeliwania rosyjskich celów przez polskie systemy przeciwlotnicze, ale nie wyklucza, że będzie on poddany rozważaniom.

"Zestrzeliwanie rosyjskich rakiet lecących w kierunku Polski jeszcze nad terytorium Ukrainy to potencjalny temat do dyskusji podczas szczytu NATO - powiedział PAP rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller, który w ten sposób odniósł się do pomysłu wyrażonego przez premiera Donalda Tuska podczas spotkania z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Komentarze (8)