Polska "pancerna pięść". Na horyzoncie kolejne czołgi z Korei
Czołgi rodziny K2 będą za kilka lat tworzyć rdzeń "pancernej pięści" Wojska Polskiego. Jesteśmy coraz bliżej zakupu kolejnej partii koreańskich czołgów, tym razem nie całkiem importowanych.
17.08.2024 07:45
Według nieoficjalnych informacji, na kilka dni przed Świętem Wojska Polskiego Agencja Uzbrojenia wysłała do polsko-koreańskiego konsorcjum pancernego zaproszenie do negocjacji w sprawie zakupu kolejnej partii czołgów K2, tym razem najwyraźniej w wersji PL. Procedura negocjacji z wybranym podmiotem była w tym przypadku oczywistym wyborem. Jest to rzecz jasna dopiero początek drogi ku kolejnej partii czołgów, która prawdopodobnie ponownie liczyć będzie 180 pojazdów, o czym pogłoski słychać od dłuższego czasu.
Zapewne zarówno Agencja Uzbrojenia, jak i konsorcjum w składzie Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. i Hyundai Rotem Company będą dążyć do możliwie szybkiego zakończenia negocjacji. Wynika to zarówno z zapotrzebowania Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych na czołgi podstawowe, jak i z konieczności jak najszybszego wznowienia produkcji takich maszyn w Polsce. Pamiętajmy, że umowa ramowa na dostawę czołgów K2 opiewa na 1 tys. wozów, a dotychczas zamówiono jedynie 180 K2GF w wersji w nieco niezadowalającej konfiguracji niemal tożsamej z odmianą używaną w Republice Korei. Niestety może się nie udać zakończyć negocjacji przed kielecką wystawą MSPO we wrześniu, a szkoda, gdyż taka umowa byłaby wspaniałym zwieńczeniem całej imprezy. Kiedyś jednak umowa zostanie zapewne podpisana. Na co możemy liczyć?
Polonizacja "po koreańsku"
W ramach konsorcjum, według nowej umowy, obie strony mają te same uprawnienia. Warto dodać, że PGZ S.A. reprezentuje także 11 spółek, które będą uczestniczyć w realizacji programu K2PL. Celem bowiem jest nie tylko jak najszybsze podpisanie umowy na dostawę czołgów, lecz również polonizacja K2. Tę ostatnią można podzielić na dwie części: koreańską i polską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Część "koreańska" dotyczy przekazania zestawu kompetencji przez Hyundai Rotem Company stronie polskiej. Szczególnie kluczowe będą kompetencje związane z MRO (Maintenance, Repair and Overhaul), czyli obsługą techniczną czołgów. Niestety podczas zawierania umowy ramowej i pierwszej umowy wykonawczej polskie władze nie zadbały o to, by czołgi K2 (dotyczy to zresztą też wielu innych kontraktów zawieranych w ostatnich latach) były poddawane serwisowi przez polski przemysł zbrojeniowy – zadowolono się jedynie dwuletnim serwisem gwarancyjnym. Przy zawieraniu drugiej umowy wykonawczej ten błąd ma być naprawiony, podobnie, jak kiedyś budowano kompetencje w procesie remontów (z czasem też modernizacji) eks-niemieckich Leopardów 2.
Sam program K2 był zresztą rozpoczynany, jak wspomniano wyżej, z myślą o wznowieniu produkcji czołgów w Polsce. Ostatni PT-91M opuścił halę gliwickiego Bumaru w 2009 r., tymczasem zapotrzebowanie polskiej armii na czołgi uzasadnia podjęcie ich produkcji w kraju. Hyundai Rotem Company ma więc przekazać stronie polskiej kompetencje związane z montażem finalnym czołgów, produkcją struktur, elementów uzbrojenia głównego (automat ładowania, elementy armaty WIA CN08) i zawieszenia hydropneumatycznego (z czasem, być może, aktywnego), niekiedy wspomina się także o pancerzu specjalnym.
Polskie komponenty
K2 ma być tym razem "PL", więc jego polonizacja musi obejmować również wykorzystanie polskiej myśli technicznej. Firmy wchodzące w skład konsorcjum unikają tu raczej podawania konkretów, ale dość łatwo wskazać "pewniaki" na podstawie listy wyrobów oferowanych przez spółki współtworzące PGZ S.A. Oczekiwać można, że wykorzystane zostanie polskie uzbrojenie pomocnicze, zwłaszcza czołgowy karabin maszynowy UKM-2000C w wersji ładowanej lewostronnie i zdalnie sterowane stanowisko strzeleckie ZSMU-1276 A3.
To ostatnie zresztą, dzięki wyposażeniu we własne przyrządy obserwacyjno-celownicze, może pomagać w uzyskaniu świadomości sytuacyjnej. Będąc przy tej ostatniej, standardem powinno być zastosowanie systemu obserwacji dookólnej SOD-1 Atena, używanego już na kilku typach pojazdów rodzimej produkcji. Podobnie rzecz ma się z kamerami termalnymi KLW-1 Asteria.
Załoga być może otrzyma do dyspozycji system nawigacji inercyjnej rodziny Safran Geonyx, produkowanej na licencji przez WZE S.A. Bezpieczeństwo załogi będzie zwiększał zapewne system ochrony aktywnej klasy soft-kill SSP-1 Obra-3 – nowsza Obra-4 niestety nie wzbudziła jeszcze zainteresowania wojska, choć podobno jest już przetestowana przez producenta. W grę wchodzi również wiele "drobiazgów", bez których czołg nie może funkcjonować: anteny, wiązki kabli itp.
Nie jest znana niestety finalna konfiguracja czołgu K2PL. Wozy z najbliższej umowy niemal na pewno nie będą jeszcze miały opancerzenia dodatkowego, choć mają je otrzymać w przyszłości – może więc uda się do tej pory dopracować polski pancerz reaktywny Pangolin? Nie wiadomo też, jaki będzie ochrony aktywnej – być może wojsko i MON czekają, aż Hyundai dopracuje KAPS-2 (koreańska odmiana izraelskiego Trophy)?
Niestety prace nad rodzimym systemem zostały w praktyce zarzucone poprzez rezygnację z rozwoju systemu Aktywna i wydanie w 2020 r. wymagań, których wówczas żadna konstrukcja nie spełniała. W każdym razie plan dla programu K2PL jest taki, by każda kolejna partia była bardziej spolonizowana, zaś starsze czołgi były z czasem doprowadzane do nowocześniejszego standardu. Oznacza to jednak konieczność wygospodarowania czasu na wprowadzanie i testowanie kolejnych modyfikacji.
Nie tylko czołg
Program K2PL byłby niekompletny bez pojazdów wsparcia działań. Sam K2 ma być bazą dla całej rodziny pojazdów (K2 Family). W ramach współpracy polsko-koreańskiej opracowane zostaną: wóz zabezpieczenia technicznego, most szturmowy, czołg saperski, być może też czołg nauki jazdy. Wskazane byłoby również opracowanie wozów dowodzenia, np. na podwoziu bojowego wozu piechoty Borsuk czy transportera LPG. W dalszej przyszłości możliwa ma być współpraca przy czołgu nowej generacji.
W grze są zresztą nie tylko czołgi – na mocy memorandum partnerskiego z 2022 r. obie strony wspólnie mogą oferować polskiej armii inne pojazdy opancerzone, w tym bezzałogowe. Hyundai ma w swojej ofercie np. prototypowy 35-tonowy kołowy transporter opancerzony i kołowy pojazd bezzałogowy HR-Sherpa. Mogłyby one stanowić punkt wyjścia do opracowania polskich lub polsko-koreańskich pojazdów, oferowanych polskiej armii i na eksport.
Możliwa jest też współpraca w innych obszarach, jak sztuczna inteligencja, napędy wodorowe (w tym na rynek cywilny) itp. Z drugiej strony, przedmiotem rozmów szefów resortów obrony z Polski i Korei była możliwość sprzedaży polskiego uzbrojenia do Republiki Korei – jest wprawdzie za wcześnie, by mówić o szczegółach, ale warto odnotować, że Seul nie dysponuje obecnie chociażby odpowiednikiem Raka.
Ryzyko
Podpisanie umowy podczas MSPO lub niewiele później zagwarantuje szybkie dostawy nowoczesnego sprzętu dla polskiej armii, choć nie z automatu. Najprawdopodobniej będzie to umowa warunkowa, podobna do umowy na dostawę kolejnych armatohaubic Hanwha K9 z grudnia ub.r. Tym samym bez zapewnienia finansowania przez Ministerstwo Finansów o realizacji kontraktu, a więc i o dozbrojeniu batalionów pancernych (z których wiele pozbawiono czołgów wskutek przekazania ich walczącej o przetrwanie Ukrainie), nie będzie mowy.
Zbyt długa gra na czas może się zresztą niekorzystnie odbić na polskiej pozycji negocjacyjnej – w kolejce czekają Rumunia, a być może też inni partnerzy (np. wybór KF51 Panther przez Włochy wcale nie jest taki oczywisty). Szczególnie Rumunia, pragnąca zamówić nawet 400 K2, może stanowić trudną konkurencję.
Polski kontrakt może dać naszej zbrojeniówce pozycję lokalnego hubu produkcyjnego i serwisowego na wiele rynków, jeżeli jednak Bukareszt szybciej zakończy negocjacje, polska pozycja negocjacyjna się pogorszy, podobnie, jak terminarz dostaw K2PL dla polskiej armii. Nie oznacza to konieczności zupełnego zarzucenia negocjacji i rezygnacji z, chociażby, szerokiego wykorzystania polskich podzespołów w K2PL, ale czas nie będzie wiecznie grał na naszą korzyść, zarówno w kontekście gospodarczym, jak i bezpieczeństwa.
Bartłomiej Kucharski dla Wirtualnej Polski