Pakistan to poligon doświadczalny Pekinu. Testy chińskiej broni w warunkach bojowych
Konflikt pomiędzy Pakistanem i Indiami daje Chinom sposobność, aby zweryfikować wartość swojej broni, co jest dla tego kraju szczególnie istotne w nieformalnej rywalizacji z USA i ich sojusznikami. Sprzęt Państwa Środka stanowi filar sił zbrojnych Pakistanu - Islamabad uzależnił się od Pekinu zarówno pod względem gospodarczym, jak i militarnym.
70-letni konflikt pomiędzy Indiami i Pakistanem wszedł, jak wiele razy w przeszłości, w gorącą fazę. Uderzenia wykonane przez lotnictwo Indii na pakistańską infrastrukturę, określaną przez Nowe Delhi jako zaplecze terrorystów, przyniosły – według źródeł indyjskich – pełen sukces.
Opinii tej częściowo przeczą fakty. Skala zniszczeń na ziemi i stopień, w jakim Indie zrealizowały cele Operacji Sindoor, pozostają zagadką. Sądząc po stratach poniesionych przez Indie, Pakistan nie tylko nie dał się zaskoczyć, ale stawił przeciwnikowi skuteczny opór.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sprawdzam" - Huawei Watch 5
Niezależnie od propagandowych przekazów obu stron, wyolbrzymiających straty przeciwnika i ukrywających własne, po stronie indyjskich strat można zapisać co najmniej dwa samoloty.
Straty indyjskiego lotnictwa
Jednym z nich jest MiG-29, na co wskazuje sfotografowany fotel wyrzucany K-36DM (komunikat mówi o katapultowaniu pilota, a inne maszyny o rosyjskim rodowodzie - Su-30MKI mają dwuosobową załogę). Druga zestrzelona maszyna – co jest dla Indii wyjątkowo dotkliwą stratą – to najnowszy nabytek lotnictwa w postaci francuskiego samolotu wielozadaniowego Rafale.
Indyjski atak został prawdopodobnie wykonany bardzo ostrożnie – bez wchodzenia w przestrzeń powietrzną przeciwnika, z samolotów działających nad własnym terytorium i z wykorzystaniem broni o znacznym zasięgu, jak pociski SCALP czy bomby Hammer. Ewentualny (niepotwierdzony) udział samolotów Su-30MKI może wskazywać także na użycie indyjskich pocisków manewrujących BrahMos, opracowanych na bazie rosyjskiego Oniksa.
Odpierając atak lotniczy Pakistan mógł przeciwstawić Indiom zmodernizowane siły powietrzne i obronę przeciwlotniczą. W obu przypadkach jest to zasługa współpracy z Chinami – a w zasadzie uzależnienia od Chin zarówno gospodarki (co bardzo krytycznie oceniają ekonomiści), jak i armii Pakistanu.
Militarny wasal Chin
O skali uzależnienia od Chin świadczą liczby – wg SIPRI (Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań Pokojowych) 81 proc. pakistańskich zakupów broni to uzbrojenie opracowane w Chinach. Warto zauważyć, że Pekin dzieli się swoimi technologiami – wiele modeli sprzętu jest produkowanych w Pakistanie, siłami rodzimego przemysłu, na podstawie chińskich licencji albo dzięki współpracy z chińskim sektorem zbrojeniowym.
Przykładem tej współpracy jest pakistańskie lotnictwo, którego siła opiera się obecnie – poza starszymi maszynami, jak Mirage III, Mirage 5 czy chińskie F-7 - na trzech filarach.
Pierwszy to 70 F-16 modernizowanych z pomocą Turcji. Drugim są samoloty JF-17 Thunder (JF-17 Block III) – lekkie maszyny wielozadaniowe, których ok. 160 wyprodukowano w Pakistanie dzięki chińskiej licencji. Trzecim – obecnie najwartościowszym – filarem pakistańskiego lotnictwa jest 20 zakupionych niedawno w Chinach maszyn J-10C. Ich znaczenie podkreśla w analizie opublikowanej przez Defence 24 Maciej Szopa.
J-10 stanowią w pakistańskim lotnictwie element elitarny, na podobnej zasadzie jak w Indiach Rafale.
Ważnym atutem samolotów J-10 jest integracja z chińskimi pociskami PL-15 o zasięgu nawet 200 km, których szczątki odnaleziono po walce na terenie Indii. Podczas walki pakistańskie lotnictwo mogło liczyć na wsparcie także ze strony własnych AWACS-ów – Pakistan dysponuje dziewięcioma szwedzkimi samolotami Saab 2000 Erieye.
Modernizacja techniczna armii Pakistanu
Choć według oficjalnej narracji Islamabadu za obronę przed indyjskim atakiem odpowiadało lotnictwo, swój udział w walkach mogły mieć także naziemne systemy przeciwlotnicze. Również i w tym przypadku pakistański potencjał opiera się na chińskiej broni. Są to systemy przeciwlotnicze HQ-7 (chińska wersja francuskiego systemu Crotale), HQ-9 (wersja rosyjskiego systemu S-300) czy HQ-16 (opracowany na bazie rosyjskiego systemu Buk).
Również wojska lądowe są modernizowane z wykorzystaniem chińskiej broni. Pakistan dysponuje starymi chińskimi czołgami (Type 59, 69 czy 85), ale także nowszymi maszynami kupionymi w Chinach lub opracowanymi we współpracy z Chinami, jak czołgi Zarrar, Chalid czy najnowsze VT-4. Chińska jest także część artylerii rakietowej (wyrzutnie A-100E i PHL-81) i lufowej (SH-15).
Częściowo "chińska" jest także pakistańska marynarka wojenna – po modernizacjach z ostatnich lat jej najwartościowszym komponentem są nowoczesne fregaty typu Zulfiquar i Tughril (część została kupiona w Chinach, a część zbudowana w Pakistanie).
Choć pakistańska flota podwodna bazuje obecnie na okrętach z Francji (typ Agosta) i miniaturowych okrętach podwodnych z Włoch, w realizacji jest budowa chińskich następców – ośmiu okrętów typu Hangor. W kwestii modernizacji floty ważnym partnerem Pakistanu jest także Turcja.
Poligon doświadczalny Pekinu
Chińska armia od dziesięcioleci nie brała udziału w większych starciach z zaawansowanym technicznie przeciwnikiem. Dlatego dla zachodnich analityków i chińskich decydentów zagadką pozostaje zarówno jakość chińskiego dowodzenia czy organizacji wojska, jak i skuteczność opracowanej broni.
Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że wiele wzorów chińskiej broni jest oferowanych na eksport. Dla samolotu czy systemu przeciwlotniczego trudno o lepszą rekomendację jak określenie "pogromcy Rafale", które wydaje się w tym przypadku bardzo adekwatne.
Walki Pakistanu z Indiami oznaczają konfrontację chińskiego sprzętu z zachodnimi systemami uzbrojenia. Dla Chin – podobnie jak wojna w Ukrainie dla Zachodu – daje to możliwość weryfikacji działania broni nie na poligonie, ale w warunkach realnej walki. W ten sposób Pekin sprawdza, na ile zaawansowana i skuteczna może być jego broń w porównaniu z arsenałem największych rywali na arenie międzynarodowej.