Mają zapewnić im przewagę. Wciąż korzystają jednak z 50‑letniej broni

Pod koniec dekady do służby w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych wejdzie nowy międzykontynentalny pocisk balistyczny LGM-30A Sentinel. Ma on zastąpić stare pociski z rodziny Minuteman. Program ten jest jednym z kluczowych dla przyszłości amerykańskiego strategicznego odstraszania jądrowego, stanowiąc lądową podstawę triady nuklearnej.

Test pocisku Minuteman
Test pocisku Minuteman
Źródło zdjęć: © East News | AP

20.07.2024 | aktual.: 20.07.2024 09:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Poza pociskami balistycznymi bazowania lądowego, Amerykanie dysponują również pociskami balistycznymi o mniejszym zasięgu, lecz odpalanymi ze specjalnie skonstruowanych okrętów podwodnych z napędem jądrowym. Mają też komponent lotniczy w postaci bomb atomowych (właśc. termojądrowych) i pocisków manewrujących z głowicami jądrowymi.

Od Minutemana do Sentinela

Pociski z rodziny Minuteman pozostają w służbie od 1962 r., przy czym obecnie wykorzystywany jest LGM-30G Minuteman III (jego pierwsza wersja weszła do służby w 1970 r.). Jest to jedyna odmiana używana przez US Air Force (USAF), które odpowiadają zarówno za lądowy, jak i powietrzny komponent triady.

Produkowane przez Boeinga pociski międzykontynentalne mają zasięg do 14 tys. km i osiągają pułap 1100 km. W fazie końcowej lotu trzeci stopień potrafi osiągnąć prędkość nawet 28 tys. km/h. Minuteman III wyposażony jest w system MIRV, pozwalający na przenoszenie więcej niż jednego (do trzech) nośnika głowicy (pojazdu deorbitacyjnego RV) i ich niezależne odpalanie w różnych kierunkach. Ograniczono ich liczbę do jednego w wyniku traktatu rozbrojeniowego START II z 1993 r., choć faktycznie do 2010 r. (a może i dłużej) większości Minutemanów nie zmodyfikowano.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nic dziwnego, skoro tylko USA ratyfikowały traktat. W użyciu pozostają RV typu Mk 12 z głowicą W78 oraz Mk21 z głowicą W87. Z racji znacznych rozmiarów (ponad 18 m długości) i masy (36 t) trzystopniowe pociski są odpalane z umieszczonych pod ziemią, dobrze zabezpieczonych silosów.

Około 400 pocisków stanowi uzbrojenie trzech skrzydeł rakietowych: 90., 91. i 341. Wszystkie one podlegają globalnemu dowództwu uderzeń globalnych (AFGSC). Podlegają mu również skrzydła lotnicze uzbrojone w bombowce strategiczne B-2A i B-52H, a niebawem także B-21 (oraz B-1B, które jednak broni jądrowej nie przenoszą).

W latach 80. przewidywano, że Minuteman III zostanie zastąpiony przez LGM-118 Peacekeeper przenoszące aż 6 RV o wyższej wówczas celności (średni błąd trafienia na poziomie 40-90 m). Pocisk wszedł do służby w 1984 r., jednak już 21 lat później został wycofany z powodu ratyfikacji traktatu START II oraz problemów budżetowych. Stąd też modernizowano wysłużone Minutemany III.

Obecnie realizowany jest program GBSD, w ramach którego powstaje pocisk LGM-35A Sentinel. Program ten jest niezbędny z racji na kończące się resursy Minutemanów III (już dziś przedłużone kilkukrotnie) oraz z powodu konieczności zachowania potencjału naukowego i produkcyjnego pozwalającego na budowę tak kluczowego dla USA uzbrojenia.

Potrzeba nowej broni

Program budowy nowego pocisku oraz modernizacji silosów i centrów dowodzenia rozpoczął się w 2016 r. Do udziału w projekcie zgłosiły się Lockheed Martin, Boeing i Northrop Grumman. W 2017 r. kontrakty na wstępne prace otrzymały dwie ostatnie firmy tej listy. W 2019 r. USAF wskazały pojazdy deorbitacyjne i głowice bojowe do nowego pocisku: mają to być starsze Mk21 z głowicą W87 albo nowsze Mk21A z głowicą W87-1.

Finalnie na polu walki o lukratywny kontrakt pozostał Northrop Grumman, bowiem Boeing wycofał się z projektu w końcu 2019 r. z powodu wykupienia przez konkurenta kluczowego producenta silników rakietowych, Orbital ATK. Zwycięzca miał o co walczyć. Kontrakt ma wartość 13,3 mld dol., a całkowita wartość programu tylko w ciągu pierwszych 20 lat ma sięgnąć 63 mld dol. Do czasu wycofania pocisków ze służby planowanego na 2075 r. wartość ta może wzrosnąć 85 mld dol.

Według raportu GAO z 2023 r. (amerykańskiego odpowiednika NIK-u) pocisk miał wejść do służby w 2030 r., a więc rok później, niż zakładano. Koszty programu miały za to mniej więcej mieścić się w zakładanym budżecie. Dość szybko USAF obaliła tę optymistyczną tezę, bo już w styczniu 2024 r. było wiadomo, że całkowite koszty wzrosły do 125 mld dol., a opóźnienie do dwóch lat. Według Departamentu Obrony, w lipcu koszty szacowano już na blisko 141 mld dol.

Tajemniczy pocisk Amerykanów

O samym pocisku wiadomo dziś niewiele. Z ujawnionych informacji wynika, że USAF zamierzają kupić 642 pociski produkcji seryjnej, z których 400 wejdzie do służby operacyjnej, zastępując wysłużone Minutemany III. Pozostałe pociski posłużą jako zapas, albo zostaną zużyte w trakcie testów i ćwiczeń. Według aktualnych planów, wstępna gotowość operacyjna zostanie osiągnięta nie wcześniej niż w 2031 r. Ma to oznaczać rozmieszczenie w silosach pierwszych dziewięciu pocisków. O ile nic się nie zmieni, w przyszłości USAF mają otrzymywać po jednym pocisku tygodniowo przez ok. dziewięć lat.

Pełna gotowość operacyjna przewidywana była pierwotnie na 2036 r. (po rozmieszczeniu 400 pocisków), więc dziś prawdopodobnie można mówić o 2038. Obecnie równolegle testowane są prototypy wirtualne oraz fizyczne wersje przyszłych komponentów pocisku.

Nie wszystkie testy są udane, np. 6 lipca 2022 r. rakieta nośna Minotaur II+ eksplodowała po 11 sekundach lotu z pojazdem deorbitacyjnym Mk 21A na pokładzie. Mimo tego, większość komponentów została już opracowana, choć niektóre wymagają jeszcze drobnych poprawek. Prowadzone są również dmuchania tunelowe oraz testy silników. Trwają również wstępne prace nad następcą RV rodziny Mk21, roboczo nazywanym NGRV.

Podczas wystąpienia w Mitchell Institute gen. Dywizji Andrew Gebara, zastępca szefa sztabu ds. strategicznego odstraszania i integracji nuklearnej, zadeklarował, że USAF nie chcą zwalniać tempa, ani tym bardziej zatrzymywać programu. Wskazał jednak, że konieczna jest jego restrukturyzacja, bowiem koszty programu LGM-35A wzrosły już o połowę.

Prace nad następcą Minutemana III przebiegają sprawnie, a jeżeli występują jakieś problemy, to nie wydają się być one nie do rozwiązania. Do czasu zakończenia restrukturyzacji nie ma jednak mowy o osiągnięciu tzw. kamienia milowego B, tj. o ustaleniu docelowego budżetu i harmonogramu programu, na podstawie których wykonawca miałby kontynuować prace. Może to oznaczać nie tylko kolejne opóźnienia, ale również konieczność utrzymania w służbie Minutemanów. Wydaje się jednak, że sam program Sentinel pozostaje niezagrożony, choć jego przyszłość może być nieco wyboista.

Bartłomiej Kucharski dla Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (15)
Zobacz także