Klatka wieżowa na czołgu to nie koniec. Poznajcie "kozę obronną" z Białorusi

Wygląda na to, że Białorusini gonią Rosjan pod względem najbardziej absurdalnych modyfikacji sprzętu wojskowego. Normą jest już słynna klatka mająca chronić przed Javelinami, ale "koza" - wiadro z żarzącym się węglem - to nowa jakość. Wyjaśniamy, czy to cokolwiek daje.

Białoruski T-72 z "kozą obronną".
Białoruski T-72 z "kozą obronną".
Źródło zdjęć: © Twitter | Oryx
Przemysław Juraszek

28.10.2022 | aktual.: 29.10.2022 08:31

Rosjanie już nieraz pokazali swoje możliwości polowej modyfikacji sprzętu wojskowego w stylu uniwersum Mad Maxa bądź orków z Warhammera 40k. Teraz czas przyszedł na Białorusinów. Przedstawiamy "ogniste wiadro/kozę obronną" mającą za zadanie, według jej twórców, zmylić głowicę naprowadzającą IIR przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk) typu Javelin, Spike czy MMP.

"Koza obronna" - powoduje tylko problemy

W teorii wiadro z żarzącym się węglem miało zapewne działać niczym flary w samolotach i śmigłowcach, powodując uderzenie pocisku w nie zamiast w czołg. Tylko że tylna sekcja czołgu wraz z wydechem będzie się nagrzewać do znacznie wyższej temperatury, a nowoczesne pociski z głowicą optoelektroniczną wykorzystują sensory mogące widzieć termiczny obraz celu (IIR), a nie tylko punkty ciepła.

Tymczasem "koza obronna" nie wnosi nic poza dodatkowymi kilogramami oraz koniecznością jej uzupełniania co jakiś, czas narażając załoganta na niebezpieczeństwo.

Ponadto widzimy na czołgu klasyczną klatkę na wieży i mnóstwo pancerza prętowego wokół czołgu. O ile w przypadku kadłuba ma on sens, ponieważ może zwiększyć szansę przetrwania trafienia ze starych granatników przeciwpancernych pokroju RPG-7, to w przypadku wieży powoduje tylko problemy.

Po pierwsze klatka na wieży niweluje niską sylwetkę rosyjskich czołgów, co jest ich zaletą konstrukcyjną. Po drugie ułatwia Ukraińcom rozróżnienie swoich czołgów od rosyjskich, a po trzecie utrudnia korzystanie z zamontowanego na wieży karabinu maszynowego i ucieczkę w razie problemów. Pamiętajmy, że czołgi wschodniej produkcji z niedzielonym od załogi automatem ładowania w przypadku trafienia eksplodują natychmiast lub po krótkim czasie.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie