Europa się budzi. "Długo żyła z dywidendy pokoju"
Prezydent USA Donald Trump wstrzymał wszelką pomoc wojskową dla Ukrainy. Jego decyzja po raz kolejny zwróciła uwagę na bezpieczeństwo Europy i jego dalszą przyszłość. Pojawiają się też pytania, czy Europa jest w stanie uniezależnić się od dostaw amerykańskiego uzbrojenia i stawiać na broń produkowaną lokalnie. Łukasz Pacholski, ekspert wojskowy, przypomina, że "Europa długo żyła z dywidendy pokoju". Te czasy są jednak przeszłością.
- Jesteśmy w tej chwili w erze ponownego zbrojenia się. Europa jest gotowa do tego, żeby znacznie zwiększyć swoje wydatki obronne, by przejąć większą odpowiedzialność za nasze własne europejskie bezpieczeństwo - powiedziała we wtorek szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, potwierdzając tym samym panujące w Europie nastroje. Ogłosiła też pięciopunktowy plan dozbrajania Europy, który ma zmobilizować do przeznaczenia nawet 800 mld euro na obronę.
Rysa pojawiająca się na relacjach USA-Europa może sprawić, że państwa Starego Kontynentu będą dążyć do większej niezależności w kwestiach produkcji i dostaw uzbrojenia. Kraje te będą też baczniej przyglądać się europejskiemu przemysłowi zbrojeniowemu i jemu możliwościom. Czy w jego przypadku niezależność jest jeszcze możliwa?
Europejski przemysł zbrojeniowy
- Europejski przemysł zbrojeniowy, a w szczególności przemysł zachodnioeuropejski i przemysł amerykański, są ze sobą tak mocno powiązane, że trudno we współczesnym świecie znaleźć dużo czysto europejskich rodzajów uzbrojenia, które w pewnym stopniu nie są składane także z komponentów amerykańskich - zwraca uwagę w rozmowie z WP Tech Łukasz Pacholski, ekspert magazynu "Lotnictwo Aviation International". Jako przykład podaje szwedzkie myśliwce Gripen, w przypadku których ok. 30 proc. części pochodzi od amerykańskich firm, włączając w to ich silniki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: SięKlika #38 - wiadomości technologiczne z humorem
- Europa ma co zaoferować na rynku zbrojeniowym, ale w wielu przypadkach te puzzle obejmują części amerykańskie. Potencjał Europy na papierze, jeżeli chodzi o liczby i możliwości, jest duży, ale naszym głównym, europejskim problemem jest to, że nie potrafimy wzbić się ponad podziały i lokalny horyzont. Nawet w ostatnich latach europejskiej współpracy międzynarodowej w przemyśle zbrojeniowym rozpadły się liczne programy, bo poszczególni członkowie konsorcjów chcieli jak najwięcej przysłowiowego tortu dla siebie - mówi ekspert.
Według niego dobrym tego przykładem jest budowa myśliwca szóstej generacji. W Europie mamy dwa takie projekty. Jeden z nich realizują Włochy, Wielka Brytania i Japonia, a drugi Francja. - Pytanie, jak do tego podejdą inni, potencjalni gracze - Niemcy, Hiszpanie, czy chociażby Szwedzi - zaznacza ekspert. - Kolejnym przykładem są projekty okrętowe, gdzie zamiast np. zaprojektować jeden typ fregaty dla wszystkich państw europejskich, mamy znowu rozbicie na kilka narodowych koncepcji. To wyraźnie pokazuje, że ten europejski przemysł zbrojeniowy nie jest ujednolicony - dodaje.
- Jako Europa potrafimy konstruować transportery opancerzone, bojowe wozy piechoty, systemy artyleryjskie, systemy rakietowe szczególnie jeśli chodzi o ochronę przeciwlotniczą niższego pułapu, a więc krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu. Potrafimy budować samoloty tankowania powietrznego, czego świetnym przykładem są samoloty Airbus A330 MRTT. Ale już ze śmigłowcami mamy problemy - wyjaśnia Łukasz Pacholski.
"Europa długo żyła z dywidendy pokoju"
Zdaniem eksperta za "bardziej europejskie" projekty można uznać myśliwce Dassault Rafale, Eurofighter Typhoon, czy czołgi Leopard, chociaż przy bliższej analizie i w ich przypadku znajdziemy amerykańskie komponenty. Te z kolei dominują w bardziej skomplikowanych systemach antyrakietowych, systemach wczesnego ostrzegania czy systemach satelitarnych. W Polsce również nie brakuje takich rozwiązań. Wśród nich znajduje się m.in. bojowy wóz piechoty Borsuk. - Jego podwozie to polska myśl techniczna, ale już w systemie wieżowym ZSSW-30, gdzie też mamy polski wkład technologiczny, jest amerykańska armata, a do tego dochodzą izraelskie rakiety przeciwpancerne - podkreśla ekspert.
- Europa długo żyła z dywidendy pokoju, więc faktycznie mogliśmy widzieć stopniowe redukcje w potencjale zbrojeniowym Europy, szczególnie Europy Zachodniej, a także Europy Środkowej, ale nie zapominajmy, że Amerykanie także zamrażali liczne linie produkcyjne. To w ciągu ostatnich trzech doszło do zauważalnego zwiększenia tempa produkcji poszczególnych rzeczy - zarówno w USA, jak i Europie. Widać to chociażby na przykładzie samolotów bojowych, gdzie poziom europejskiej produkcji wzrósł od 30 proc. w stosunku do tego, co było w 2021 r. To dowód, że europejski przemysł zbrojeniowy się budzi - dodaje.
Ekspert wspomina także o tempie produkcji amunicji artyleryjskiej w Europie, która znacząco wzrosła. Jak mówi, niemiecki kompleks Rheinmetall już dawno osiągnął wojenne tempo jej produkcji, czyli ponad pół miliona sztuk amunicji artyleryjskiej rocznie. Ten poziom przekracza poziom produkcji w Stanach Zjednoczonych.
- Jeden i drugi kontynent ze sobą rywalizują, widząc, że jest obecnie bardzo dobra koniunktura jeżeli chodzi o zwiększanie mocy produkcyjnych i realizację długoterminowych kontraktów zbrojeniowych. To będzie owocowało tym, że i tu, i tam przemysł zbrojeniowy będzie się odbudowywał. Niestety w niektórych elementach Europa straciła kompetencje, chociażby w zakresie masowej produkcji czołgów, ale to będzie kompensowane np. interwencyjnymi zakupami - podsumowuje Łukasz Pacholski.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski