Jest praktycznie niewidoczna. Rosyjska broń jeszcze groźniejsza

Rosjanie oraz w mniejszym stopniu Ukraińcy na masową skalę korzystają z zakazanych Traktatem Ottawskim min przeciwpiechotnych. Co więcej, czynią je jeszcze bardziej niebezpiecznymi poprzez dodatkowe ulepszenia min motylkowych PFM-1. Oto dlaczego i jak to robią.

Zakamuflowane przez Rosjan miny PFM-1.
Zakamuflowane przez Rosjan miny PFM-1.
Źródło zdjęć: © Telegram | Бригада Инженерной Поддержки
Przemysław Juraszek

Warto zaznaczyć, że Rosja nigdy nie podpisała Traktatu Ottawskiego, a Ukraina dokonała tego 24 lutego 1999 r. i ratyfikowała 27 grudnia 2005 roku. Z perspektywy lat okazało się to błędem, ponieważ zutylizowane zapasy min przeciwpiechotnych mogłyby wydatnie poprawić możliwości obronne Ukrainy w walce z Rosją. Obecnie Ukraińcy produkują improwizowane miny przeciwpiechotne określane mianem "Pierników", ale nie zastąpią one zapasów budowanych przez dekady.

Rosjanie tego problemu nie mieli i możliwe, że jeszcze mają część zapasów z czasów ZSRR. Rosyjskim standardem miny przeciwpiechotnej rozrzucanej przez rakiety wieloprowadnicowych systemów rakietowych są miny PFM-1. Jednakże obecnie do ich rozprowadzania po obszarze są też stosowane zdalnie sterowane lądowe łaziki bądź drony.

Miny PHM-1 same w sobie są trudne do wykrycia, a Rosjanie zaczęli je nawet maskować poprzez posypywanie ziemią i doklejanie liści lub runa leśnego przy pomocy np. dwustronnej taśmy klejącej. Znalezienie takich min jak na zdjęciach powyżej graniczy z cudem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Las Vegas Sphere. Z wizytą w USA

Miny PFM-1 - "zabójczy motylek" ze Wschodu

Miny przeciwpiechotne PFM-1, znane również jako "blue parrot" w kodzie NATO i często nazywane "minami motylkowymi", są zaprojektowaną jeszcze za czasów ZSRR kopią amerykańskich min BLU-43.

Są to bardzo małe miny o długości 12 cm, szerokości 2 cm i długości 6 cm ważące 75 g, z czego 37 g stanowi płynny materiał wybuchowy VS6-D lub VS-60D. Jest on detonowany przez ciśnieniowy zapalnik MVDM/VGM-572, do którego aktywacji wystarczy zaledwie 5-kilogramowy nacisk. Z czasem powstała też mina PFM-1S ze wbudowanym samolikwidatorem mającym zdetonować minę po upływie 40 godzin od uzbrojenia.

Jest to bardzo groźna mina, która co prawda nie zabije dorosłego człowieka, ale spowoduje utratę stopy lub nogi. Taki stan rzeczy zmusza do angażowania innych żołnierzy do pomocy rannemu, co negatywnie wpływa na morale czy efektywność bojową.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie