Improwizowane drony w Ukrainie. Ich użycie zainspirowało US Army
Amerykanie uważnie obserwują przebieg wojny w Ukrainie oraz wyciągają z niej wnioski. Jednym z bardziej znaczących jest wykorzystanie małych dronów jako bombowców dla swojego oddziału. Wyjaśniamy jak i co zostało zaadaptowane.
10.03.2023 17:45
W Ukrainie na niespotykaną dotąd skalę wykorzystywane są komercyjne drony nawet na najniższym poziomie, czyli oddziału. Te nie służą tam wyłącznie do przeprowadzania rozpoznania, ale nawet w charakterze "latających karetek" bądź do przeprowadzania ataków za pomocą granatów lub bombletów z amunicji kasetowej.
Do ataków są wykorzystywane komercyjne konstrukcje DJI Mavic lub większe czy drony wyścigowe typu FPV stosowane w charakterze improwizowanej amunicji krążącej nazywanej też czasami dronami "kamikadze".
Szczególnie ten sposób ich użycia okazał się dla Amerykanów interesujący, bowiem jak podaje portal dvids przeprowadzili oni w dniach 22-24 lutego 2023 roku pierwszy amerykański zrzut granatów z bezzałogowców. Eksperyment został przeprowadzony przez Dowództwo Rozwoju Zdolności Bojowych Armii Stanów Zjednoczonych (DEVCOM), a uczestniczył w nim też personel z Centrum Uzbrojenia 5 Eskadry, 73 Pułku Kawalerii, Zespołu Bojowego 3 Brygady, 82 Dywizji Powietrznodesantowa, 2 Batalionu 327 Pułku Piechoty, 101 Dywizji Powietrznodesantowej wraz z 18. Korpusem Powietrznodesantowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inżynierowie z DEVCOM podobnie jak to robią Ukraińscy przy pomocy drukarki 3D zaadaptowali drona RQ-28A do przenoszenia i zrzucania kilku granatów. Efekt prac zdołał z sukcesem wykonać stawiane przed nim zadania, co w przypadku Amerykańskiej tradycji najpewniej zaowocuje paroma programami modernizacyjnymi dla US Army w przyszłości.
Drony tego typu pozwalają na niszczenie szerokiego spektrum celów, począwszy od pojedynczych żołnierzy po nawet pojazdy opancerzone pokroju bojowych wozów piechoty przy minimalnym narażeniu życia żołnierzy. W przypadku masowej produkcji tego typu dronów można osiągnąć bardzo niski koszt jednostkowy, a obrona przed nimi jest znacznie trudniejsza i droższa, czego przykładem są np. systemy SMASH 3000. Historia już nieraz pokazywała, że przysłowiowa zbroja jest zawsze droższa od miecza.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski