DDG(X) to nowe niszczyciele US Navy. Ameryka wyciąga wnioski z serii kosztownych porażek
Amerykańska marynarka wojenna prowadziła w ostatnich latach wiele programów, które – z różnych powodów – nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Futurystyczne okręty, nowe koncepcje użycia floty czy awangardowe, niedojrzałe technologie stały się problemem, który mnożył koszty nie dając w zamian wzrostu możliwości. Wygląda jednak na to, że US Navy wyciągnęła wnioski i do budowy najnowszego niszczyciela zabiera się znacznie ostrożniej.
"Gdy poruszamy się zbyt szybko, popełnimy duże błędy" – stwierdził admirał Michael Gilday, odnosząc się do tempa, w jakim prowadzony jest program DDG(X). To najbardziej ambitny program rozwoju amerykańskiej marynarki wojennej w ostatnich latach.
Jego celem jest znalezienie następcy dla starzejących się niszczycieli rakietowych typu i – częściowo – krążowników typu Ticonderoga.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Testujemy wiertarko-wkrętarkę PARKSIDE PABSP 20-Li C4
Próby stworzenia nowego, amerykańskiego niszczyciela prowadzone są od niemal ćwierć wieku, ale – choć zmieniają się nazwy programów – nie przyniosły do tej pory rezultatu.
Problemy z niszczycielami typu Zumwalt
Co więcej, futurystyczne niszczyciele typu Zumwalt okazały się ślepą uliczką – choć marynarka nie zrezygnowała z ich eksploatacji, z planowanych wstępnie 32 jednostek zbudowała tylko trzy i na tym zdecydowała się poprzestać.
Zumwalt, z którym wiązano ogromne nadzieje, to tylko jedna z wielu kosztownych pomyłek. Równie problematyczny okazał się program budowy okrętów LCS (Littoral Combat Ship), przeznaczonych do działania w strefie przybrzeżnej.
Kontrowersyjne programy US Navy
Mimo powstania dwóch typów takich okrętów (Freedom i Independence), zmieniająca się sytuacja międzynarodowa sprawiła, że okręty za miliardy dolarów, projektowane do działania w innych realiach, przestały spełniać stawiane przed nimi wymagania. Na dodatek - jak w przypadku typu Independence - miały wadę konstrukcyjną, skutkującą pękaniem kadłuba. Mimo utrzymania produkcji tych jednostek wymusiło to zmianę koncepcji ich użycia.
Kolejnym przykładem nadmiernego pośpiechu jest lotniskowiec nowego typu – Gerald R. Ford. Choć okręt dysponuje znacznie większymi możliwościami od wcześniejszych lotniskowców typu Nimitz, po przyjęciu do służby borykał się m.in. z problemami, powodowanymi przez niedopracowane, elektromagnetyczne katapulty.
Czas na dopracowanie niszczyciela DDG(X)
Niszczyciel DDG(X) ma nie sprawiać problemów, związanych z niedojrzałością zastosowanych technologii czy "chorobami wieku dziecięcego" różnych rozwiązań. Dlatego amerykańscy urzędnicy nie kryją, że celowo nie spieszą się z budową nowych jednostek. Chodzi o to, aby tworzona dla nich broń w postaci bojowych laserów czy pocisków hipersonicznych była w czasie przyjmowania okrętów do służby wystarczająco dojrzała.
Z tego powodu marynarka wojenna minimalizuje ryzyko, starając się przeprowadzić jak najwięcej testów różnych rozwiązań na lądzie, w specjalnie zbudowanych w tym celu instalacjach, jak choćby USS Desert Ship.
Komentujący program DDG(X) adm. Gilday zauważył, że przezbrajanie na nowe niszczyciele nastąpi po 2032 roku, a do tego czasu produkcja jednostek typu Arleigh Burke ma być kontynuowana.
Aby zminimalizować ryzyko związane z nowymi rozwiązaniami, to właśnie te jednostki (transza o nazwie Arleigh Burke Flight III) mają zostać wyposażone w sensory i elementy systemu zarządzania walką, które docelowo znajdą się na nowych niszczycielach DDG(X). Ma to sprawić, że nowo przyjmowane jednostki będą od razu gotowe do działania, oferując marynarce pełnię swoich możliwości.