USS Desert Ship. "Okręt" US Navy na środku pustyni
Nad pustynią White Sands w stanie Nowy Meksyk góruje niezwykły obiekt. Z daleka może wyglądać jak wielki magazyn, ale jego nietypowe przeznaczenie zdradzają umieszczone na dachu maszty i anteny. Co więcej, pustynna instalacja nosi – dzięki specjalnej decyzji Kongresu – oznaczenie marynarki wojennej, USS Desert Ship, a służący w niej żołnierze są formalnie marynarzami. Po co ją zbudowano?
12.02.2023 | aktual.: 12.02.2023 18:29
Kilka lat temu świat obiegła wiadomość o testach prowadzonych przez Chiny na pustyni Takla Makan w głębi lądu. Chińczycy zbudowali tam instalacje, symulujące obecność amerykańskich lotniskowców i mniejszych okrętów.
Celem tego przedsięwzięcia jest – najprawdopodobniej – stworzenie poligonu, pozwalającego na testowanie różnych broni w walce z potencjalnym przeciwnikiem, jakim jest marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych. Ale nie tylko Chiny zbudowały takie obiekty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Własne "lądowe okręty" mają także Stany Zjednoczone. Co więcej – w przeciwieństwie do Chińczyków, którzy stworzyli pustynne makiety okrętów, Amerykanie niczego nie udają.
USS Desert Ship - okręt na pustyni
Wzniesiony w pobliżu poligonu rakietowego WSMR (White Sands Missile Range) kompleks budynków jest formalnie okrętem marynarki wojennej. Kongres wyraził specjalną zgodę na nadanie mu akronimu USS (United States Ship – Okręt Stanów Zjednoczonych) i oznaczenia LLS-1, czyli Land Locked Ship 1.
Choć USS Desert Ship nigdy nie brał ani nie weźmie udziału w walkach, z punktu widzenia amerykańskiej floty to "okręt" o kluczowym znaczeniu.
To dzięki niemu amerykańska wojenna w kontrolowanych warunkach może sprawdzić najnowszą broń, opracować taktykę jej użycia a także przetestować działanie wszelkich instalacji, które mają trafić na okręty.
Zaczęło się od systemu przeciwlotniczego RIM-8 Talos
Historia tego obiektu rozpoczęła się wraz z pracami nad niezwykle skomplikowanym i innowacyjnym w swoim czasie systemem przeciwlotniczym RIM-8 Talos.
Pierwszy system przeciwlotniczy dalekiego zasięgu wdrożony przez US Navy miał pociski o gabarytach przypominających niewielki samolot, atomowe – obok konwencjonalnych - głowice i wyrzutnię, zasilaną przez umieszczony pod pokładem magazyn pocisków.
Całość przypominała – jak zauważył Tyler Rogoway z The Drive – raczej linię montażową, niż system przeciwlotniczy we współczesnym znaczeniu. Jego zaprojektowanie i dopracowanie tak, by stanowił efektywną broń, wymagało przetestowania różnych rozwiązań w warunkach możliwie zbliżonych do tych, w jakich system będzie użytkowany.
W tym właśnie celu zbudowano – na bazie istniejącego wcześniej ośrodka rakietowego, zajmującego się badaniami stratosfery - pustynny poligon, na którym przetestowano systemy przeciwlotnicze Terrier, Tartar i Talos. Zamontowano na nim także morski system artyleryjski – armatę Mk39.
Funkcjonalny odpowiednik okrętu
Wraz z testami uzbrojenia rozrastał się także cały kompleks badawczy. Zamontowano na nim nie tylko okrętowy system kierowania ogniem, ale także sensory, będące odpowiednikiem wyposażenia montowanego na okrętach.
Jak podaje Dowództwo Systemów Morskich Marynarki Wojennej, USS Land Ship jest wyposażony m.in. w okrętowe radary, systemy optyczne i telemetryczne, a także czujniki meteorologiczne.
Razem tworzy to – pod względem funkcjonalnym – odpowiednik amerykańskiego okrętu wojennego, który od jednostek US Navy różni się wprawdzie wyglądem, ale może "walczyć" tak jak one. Poza USS Desert Ship powstał jeszcze jeden, podobny kompleks badawczy - USS Rancocas.
Poligon testowy systemu AEGIS
Możliwości te zostały szybko wykorzystane. To właśnie USS Desert Ship stał się w latach 70. miejscem testów kluczowego systemu kierowania walką: tarczy i miecza współczesnej marynarki wojennego Stanów Zjednoczonych, czyli systemu AEGIS, a także – już w XXI wieku – jego wersji rozwojowej AEGIS BMD (Ballkistic Missile Defence).
Jej rolą jest stworzenie nad flotą nie tylko przeciwlotniczego, ale także antybalistycznego parasola, zdolnego do niszczenia pocisków balistycznych niezależnie od fazy ich lotu – zarówno tuż po starcie, jak również w czasie lotu suborbitalnego, jak i w fazie terminalnej, gdy z ogromną szybkością powracają do atmosfery.
USS Desert Ship był także pierwszym "okrętem", na który trafiły takie systemy uzbrojenia, jak Sea Lance, NATO Sea Sparrow Missile (NSSM) i Vertical Launch ASROC (VLA). Na pustynnej jednostce znalazł się także system pionowych wyrzutni Mark 41 VLS – uniwersalne rozwiązanie, pozwalające amerykańskim okrętom na wystrzeliwanie wielu rodzajów pocisków z jednej, oferującej zgodny standard wyrzutni.
Najnowsze rodzaje broni
Ale USS Desert Ship to nie tylko systemy, które opracowano dawno temu i które obecnie stanowią fundament siły US Navy. Bada się tu także broń energetyczną, a jednym z ciekawszych testów, jakie wykonywano w ostatnich latach, było sprawdzenie możliwości wykorzystania okrętu jako "platformy z rakietami", atakującej cele wykryte przez odległe sensory.
W praktyce oznaczało to sprawdzenie współdziałania okrętowego pocisku RIM-174 Standard Missile 6 z samolotem F-35. Lightning II wykrył i wskazał cel pociskowi, który został wystrzelony z okrętowej wyrzutni. Dzięki temu cel został zniszczony, ale F-35 nie ujawnił ani swojej obecności, ani położenia.
Intensywność prowadzonych na USS Desert Ship testów sprawiła, że instalacja została uzupełniona o niewielki zakład, odpowiadający za montaż i rekonfigurację różnego rodzaju broni, a także produkcję amunicji, dzięki czemu testowana broń nie musi być transportowana na duże odległości, aby wprowadzić w niej różne zmiany czy poprawki.
Dowództwo Systemów Morskich Marynarki Wojennej, które w swoim serwisie internetowym opisuje podległą jednostkę, zwraca uwagę na korzyści, jakie amerykańska marynarka odnosi z posiadania lądowego okrętu.
Kluczową kwestią jest posiadanie przez nią bezpiecznego, w pełni kontrolowanego środowiska, gdzie bez obaw można testować najnowocześniejszą czy najbardziej tajną broń. Jak zauważa dowództwo, środowisko lądowe zapewnia poziom kontroli nieosiągalny na morzu.
Przy testach nowej broni ułatwia to zbieranie i analizę danych, ale zarazem ogranicza ryzyko, że szczątki różnych pocisków czy rakiet zostaną zagubione lub trafią w niepowołane ręce.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski