Broń z ery Stalina w akcji. Rosyjski MON naprawdę to pokazał
Rosyjski MON pochwalił się nagraniem z odcinka frontu pod Wuhłedarem, gdzie żołnierze Putina wykorzystywali opracowywane za czasów Stalina armaty polowe D-74. Wyjaśniamy, dlaczego Rosjanie po nie sięgają i przedstawiamy, co potrafią te zabytki.
Rosyjski MON na oficjalnym kanale na Telegramie chwali się eliminacją ukraińskich żołnierzy podczas końcowego etapu walk pod Wuhłedarem. Warto zaznaczyć, że wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Jednakże inni osintowcy zajmujący się tematem faktycznie potwierdzili, że widoczna na poniższym nagraniu armata polowa to antyczna D-74 zaprojektowana jeszcze w latach 40. XX wieku jako następstwo dla szeroko stosowanej podczas II wojny światowej armaty M1931 (A-19). Pojawiają się też informacje, że zwiększona liczba armat D-74 opuszcza składy i zmierza do jednostek frontowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Armata polowa D-74 - desperacja Rosjan
Armata polowa D-74 kal. 122 została pierwszy raz zauważona w 1955 r. i była używana w służbie razem z D-20 kal. 152 mm oraz M-46 kal. 130 mm. W przeciwieństwie do starszej M1931 (A-19) D-74 dysponowała dłuższą lufą (52 kalibry) w porównaniu do 45 kalibrów, co przełożyło się na wyższą prędkość wylotową pocisków i wyższy zasięg.
D-74 mogła strzelać standardowymi pociskami kal. 122 mm na odległość do 24 km zamiast 20 km, ale z czasem została zastąpiona przez armatę M-46 o zasięgu 28 km na najprostszych pociskach. Warto zaznaczyć, że obecnie Rosja w ogromnej mierze opiera się na dostawach amunicji z KRLD, a tam dominują systemy artyleryjskie kal. 122 mm i 130 mm.
Problemy Rosjan na froncie
Rosjanie sięgają po takie zabytki, ponieważ intensywne wykorzystanie artylerii prowadzi do zużycia luf, a produkcja nowych jest dalece niewystarczająca. Spowodowało to ogołacanie przez Rosjan starych składowanych haubic holowanych z luf na rzecz systemów samobieżnych (niektóre haubice mają taką możliwość). Z kolei braki w artylerii holowanej kal. 122 mm oraz 152 mm powstałe w ten sposób Rosjanie zapychają zabytkami, które się do takich operacji nie nadają.
Warto zaznaczyć, że są to obecnie systemy skrajnie przestarzałe, ale nawet taka artyleria jest lepsza niż żadna. Z kolei pocisk kal. 122 mm zawierający 2,5 kg materiału wybuchowego jest w stanie wyrządzić sporo szkód, tam gdzie spadnie.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski