10 lat Andrzeja Dudy jako Zwierzchnika Sił Zbrojnych. Od Caracali do produkcji K2 w Polsce
Dekada sprawowania przez Andrzeja Dudę urzędu prezydenta to czas wielkich zmian w Wojsku Polskim. Obok roszad personalnych i organizacyjnych widoczna stała się także techniczna modernizacja armii. Jak zmieniało się polskie wojsko w ciągu ostatnich 10 lat?
Prezydent Polski jest najwyższym Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. W czasie pokoju głowa państwa nie pełni tej roli bezpośrednio - sprawuje zwierzchnictwo za pośrednictwem Ministra Obrony Narodowej i to właśnie MON ma realny, decydujący wpływ na stan polskiej armii.
Andrzej Duda obejmował urząd prezydenta niecały rok po pierwszym rosyjskim ataku na Ukrainę, w wyniku którego Rosjanie zajęli Krym i doprowadzili do secesji Donbasu i Ługańska. Wojsko Polskie było wówczas u progu ambitnego programu modernizacyjnego.
Przyjęty w 2012 roku przez MON plan modernizacji technicznej Sił Zbrojnych na lata 2013-2022 wskazywał (jak się okazało, w większości trafnie) przyszłe zagrożenia. W związku z nimi określał 13 sektorów, na których miał się skupić wysiłek państwa zmierzający do budowy sił zbrojnych odpowiadających nowym wyzwaniom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doświadczanie wydarzeń muzycznych w XXI w. | Historie Jutra
Plan modernizacji technicznej na lata 2013-2022
Zdefiniowano wówczas m.in. założenia dotyczące budowy wielowarstwowego systemu przeciwlotniczego (programy Wisła, Narew, Poprad, Pilica i Piorun), plan dostaw nowoczesnych radarów Bystra i Soła czy program modernizacji czołgów Leopard 2A4.
Zaplanowano także zakup przez Polskę bezzałogowców klasy MALE, nowoczesnych samolotów szkoleniowych (wybór padł na M-346 Bielik) i dozbrojenie polskich F-16 w pociski manewrujące AGM-158 JASSM czy przeciwradiolokacyjne AGM-88 HARM. Program przewidywał także budowę w polskich stoczniach nowych niszczycieli min.
Plany te były w kolejnych latach sukcesywnie realizowane, choć wielu założeń programu modernizacyjnego z różnych powodów nie wykonano. Dotyczy to choćby programu Miecznik, który - według pierwotnych planów - miał dotyczyć budowy nie silnie uzbrojonych fregat, ale małych okrętów obrony wybrzeża. Mimo upływu czasu realizacji nie doczekał się także program Orka zakładający pozyskanie nowych okrętów podwodnych, co po 10 latach nadal pozostaje w sferze planów i deklaracji.
Prawdopodobnie najbardziej nagłośnionym przypadkiem odejścia od założeń modernizacji okazała się rezygnacja z zakupu kilkudziesięciu śmigłowców wielozadaniowych Caracal. Modernizacja techniczna - choć nie została porzucona - pierwotnie była realizowana opieszale, a priorytetem MON było wówczas formowanie Wojsk Obrony Terytorialnej.
Przyspieszenie modernizacji technicznej
Program modernizacji technicznej nabrał wiatru w żagle za sprawą zmieniającej się sytuacji poza granicami kraju i ostrzeżeń ze strony Stanów Zjednoczonych, dotyczących planowanego przez Rosję ataku na Ukrainę. To właśnie wówczas w politycznej narracji bezpieczeństwo socjalne zastąpiono militarnym, co otworzyło drogę do intensywnych, choć nie zawsze skoordynowanych i uzasadnionych, zakupów uzbrojenia.
Jeszcze przed pełnoskalowym atakiem Rosji MON zadeklarował zamiar budowy 300-tysięcznej armii, a Polska podjęła próbę nadrobienia straconego czasu, kupując sprzęt poza granicami. Ze względu na rosnące zagrożenie i konieczność rozbudowy armii pod presją czasu okazało się to konieczne, choć było sprzeczne z pierwotnym planem, zakładającym, że ze 130 mld zł przeznaczonych na modernizację techniczną ok. 90 zostanie wydanych w kraju.
Lista zakupów jest długa. System przeciwlotniczy Patriot, czołgi M1 Abrams, czołgi K2, armatohaubice K9, wyrzutnie rakiet Homar-K, fregaty Miecznik, okręty SIGINT i nowa jednostka ratownicza, systemy przeciwlotnicze CAMM, pociski NSM, samoloty F-35, samoloty FA-50, śmigłowce AH-64E, śmigłowce AW101 i AW149, samoloty wczesnego ostrzegania - wykaz wydaje się nie mieć końca.
Problem w tym, że nawet tak wielkie i realizowane pod presją czasu - a zatem nie zawsze optymalne - zakupy nie rozwiązują wszystkich problemów sprzętowych armii. Dotyczą one choćby bojowych wozów piechoty (potrzeby przekraczają tysiąc, zamówiono zaledwie 111 Borsuków), systemów walki radioelektronicznej, powietrznych tankowców czy palącej i nierozwiązanej od dekad potrzeby wzmocnienia zdolności przeciwpancernych (program Ottokar-Brzoza to o wiele za mało).
Ważną i ciągle pozostającą w sferze planów kwestią pozostaje także polonizacja zakupionego sprzętu i - w miarę możliwości - uruchomienie jego produkcji w kraju. Dotyczy to m.in. czołgów K2, systemów artyleryjskich czy nadal nierozwiązanego problemu dostępności i produkcji amunicji.
Dekada zmian
Przekazując funkcję zwierzchnika Sił Zbrojnych swojemu następcy, Andrzej Duda zostawia Wojsko Polskie znacznie silniejsze niż w chwili, gdy obejmował urząd. Nie obyło się w tym czasie bez skandali, jak włamanie współpracowników byłego szefa MON Antoniego Macierewicza do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO czy odejścia trzech kolejnych szefów Sztabu Generalnego - z funkcji tej rezygnowali generałowie Mieczysław Gocuł, Leszek Surawski i Rajmund Andrzejczak.
Mimo politycznych zawirowań, armia może liczyć na rekordowe finansowanie. Budżet MON wzrósł z 38 mld zł w roku 2015 do ponad 186 mld w roku 2025.
Liczebność sił zbrojnych wzrosła w ciągu dekady z ok. 112 do ok. 210 tys. żołnierzy (na co pewien wpływ ma m.in. zmiana metodologii liczenia), co znalazło odzwierciedlenie w zmianie struktury armii, która rozrosła się z trzech do pięciu dywizji. Do 11 Dywizji Kawalerii Pancernej, 12 Dywizji Zmechanizowanej i 16 Dywizji Zmechanizowanej dołączyły 18 Dywizja Zmechanizowana i 1 Dywizja Piechoty Legionów. Formowana jest także szósta dywizja - 8 Dywizja Piechoty Armii Krajowej.
Zmieniła się także z czterech do pięciu liczba rodzajów Sił Zbrojnych - do Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej i Wojsk Specjalnych dołączyły Wojska Obrony Terytorialnej. Od 2022 roku armia wzbogaciła się także o specjalistyczny komponent w postaci Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni.