Polska polisa bezpieczeństwa. Krajowe zamienniki importowanej broni
Polska nie jest całkowicie zależna od zagranicznych rozwiązań, jak kupowany wraz z systemem Patriot "mózg" obrony przeciwlotniczej IBCS. Choć opiera na nich modernizację armii, równolegle rozwija własne alternatywy.
Poseł Mariusz Błaszczak zauważył, że Polska nie dysponuje "kodami do broni". Były szef resortu obrony przyznał tym samym, że kupując zagraniczny sprzęt czy systemy zarządzania walką, Polska, zwłaszcza w przypadku bardziej skomplikowanych broni, nie ma pełnej kontroli nad jej działaniem. W rezultacie - hipotetycznie - jej funkcje mogą zostać ograniczone albo wykorzystane dla korzyści nie nabywcy, ale producenta.
Nie jest to zagrożenie, pozostające wyłącznie w sferze teorii. Potwierdza to skandal, jaki wybuchł w związku z zakupem przez Australię izraelskiego systemu zarządzania walką (BMS) C2 (Command and Control) opracowanego przez firmę Elbit.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy warto kupić statyw Ulanzi Fotopro F38 Quick Release Video Travel Tripod 3318?
Wybrane w 2010 roku izraelskie oprogramowanie miało służyć digitalizacji i przetwarzaniu informacji, pozyskiwanych przez różne oddziały czy pojazdy w czasie walki. Jak zauważa serwis Defence Express, to rozwiązanie pozwalające na "rezygnację z papierowej mapy i kompasu", i dowodzenie z wykorzystaniem systemów elektronicznych.
Audyt wykazał, że izraelski system przekazywał dane nie tylko australijskiemu dowództwu, ale został opracowany tak, by niejawnie przesyłać je także do Izraela. Efektem wykrycia tych funkcji był międzynarodowy skandal i zerwanie przez Australię współpracy z dostawcą BMS-a.
Centrum zarządzania obroną przeciwlotniczą
Również w Polsce działanie jednego z kluczowych systemów opiera się na założeniu, że nasz amerykański sojusznik i partner biznesowy jest uczciwy. Jednym z kluczowych elementów programu Wisła, zakładającego budowę średniego poziomu polskiej tarczy przeciwlotniczej, jest pozyskany - wraz z systemem przeciwlotniczym i przeciwrakietowym Patriot - system zarządzania obroną przeciwlotniczą IBCS.
Amerykański "mózg" obrony przeciwlotniczej jest obecnie uznawany za najbardziej zaawansowany na świecie, pozwalając na integrację rozproszonej sieci sensorów, przetwarzanie pozyskanych z nich informacji i optymalne użycie dostępnej broni.
W praktyce oznacza to, że nieprzyjacielski samolot wykryty np. przez F-35 może zostać zniszczony pociskiem wystrzelonym przez odległy system przeciwlotniczy, który w ogóle nie będzie musiał w tym celu włączać swojego radaru (a tym samym z wyprzedzeniem zdradzać swojej pozycji czy samego faktu istnienia).
Co kryje IBCS?
Z punktu widzenia użytkownika ryzyko korzystania z takiego systemu wiąże się z faktem, że nie wiemy, jak dokładnie działa IBCS - otrzymujemy efekty jego pracy, ale nie znamy sposobu, w jaki zostały wypracowane. Poznanie całego procesu wymagałoby dostępu do kodów źródłowych oprogramowania, stanowiących własność i tajemnicę producenta.
Czy USA mogą zdalnie wyłączyć IBCS, pozbawiając tym samym Polskę istotnego elementu obrony przeciwlotniczej? Nie ma żadnych dowodów na to, że jest to możliwe, a gdyby było - jest to bardzo mało prawdopodobne, co w rozmowie z WP wyjaśnił dr Tomasz Smura z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.
Dunaj i Zenit na straży polskiego nieba
Niewielkie prawdopodobieństwo nie oznacza jednak, że ryzyko nie istnieje. Co w takiej sytuacji? Jak się okazuje, Polska nie pozostanie bezbronna. Jeszcze w latach 80. rozpoczęto prace nad systemem Zenit, a w latach 90. - nad systemem Dunaj (wdrożony w 2005 r.), spinającym w jeden system całość polskiej obrony przeciwlotniczej.
Nie są to równorzędne pod względem możliwości i nowoczesności zamienniki IBCS-a (Zenit działa na szczeblu niższym, a Dunaj na wyższym, integrując obronę powietrzną całego kraju). Mimo tego dzięki nim Polska nie jest całkowicie zależna od zagranicznych rozwiązań i może bronić własnego nieba przy pomocy narzędzi, nad którymi ma pełną kontrolę.
Sytuację poprawia dodatkowo fakt, że dysponujemy także całą siecią własnych sensorów - polski przemysł dostarcza wojsku m.in. radary odpowiedzialne za funkcjonowanie różnych warstw obrony powietrznej. W rezultacie Polska ma nadzór nad działaniem tego sprzętu, możliwość jego produkcji, udoskonalania czy modyfikacji, a także eksportu.
Pociski przeciwlotnicze produkowane w Polsce
W przypadku systemu Patriot, w Polsce uruchomiono produkcję kosztownego, ale - pod względem technicznym - najmniej skomplikowanego elementu, czyli 48 wyrzutni M903, wycenionych na 1,23 mld dol. Pomimo znacznej wartości polskiego zamówienia (4,75 mld dol.), części o kluczowym znaczeniu - jak układ naprowadzania czy układ odpowiedzialny za samozniszczenie pocisku - są produkowane w Stanach Zjednoczonych.
Także i w tej kwestii Polska dysponuje alternatywą. Są nią - pozyskane dla programu Narew - brytyjskie pociski CAMM o zasięgu ok. 25 km i CAMM-ER o zasięgu ok. 45 km. Polska jest w tym przypadku nie tylko klientem czy producentem wyrzutni, ale będzie także samodzielnie produkować pociski i brać udział w ich rozwoju - kolejny wariant, CAMM-MR ma mieć zasięg przekraczający 100 km.
Choć nie jest to odpowiednik systemu Patriot, rosnący zasięg i możliwości produkowanych w Polsce pocisków pozwolą na stworzenie - częściowo - kontrolowanej przez Polskę alternatywy dla broni pozyskiwanej poza granicami kraju.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski