ORP "Ratownik". Po co Polsce okręt za miliard, który nie może walczyć?
W grudniu 2024 roku w Akademii Marynarki Wojennej szef resortu obrony podpisał umowę na budowę nowej jednostki ratowniczej dla marynarki wojennej. Powstanie okrętu ORP "Ratownik" jest powiązane z planami realizacji programu Orka, jednak zadania nowej jednostki nie będą ograniczały się do misji ratunkowych.
W ostatnich latach MON dwukrotnie próbował rozpocząć budowę "Ratownika". Pierwszą umowę podpisano w 2017 roku, jednak z powodu przewidywanego przekroczenia założonych terminów i kosztów, została ona zerwana już trzy lata później. Fiaskiem zakończyły się także negocjacje w sprawie kolejnej umowy, prowadzone w 2022 roku.
Po tamtych pracach – choć nie zakończyły się rozpoczęciem budowy nowej jednostki – pozostał projekt, którego właścicielem jest MON. Według aktualnej umowy, na podstawie tego właśnie projektu, po jego aktualizacji, ma powstać ORP "Ratownik". Budżet programu to około 1 mld zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czas na AI. Zapowiedź buntu maszyn czy nowa rewolucja przemysłowa? - Historie Jutra napędza PLAY #5
Harmonogram jest dość napięty: cięcie blach ma się rozpocząć do 12 miesięcy od podpisania umowy, czyli w 2025 roku, a dwa miesiące później przewidziano położenie stępki – symboliczne rozpoczęcie budowy.
Zobacz także: Czy to sprzęt NATO, czy rosyjski?
Dwa lata później ma nastąpić wodowanie, a w 2029 roku okręt powinien zostać przekazany marynarce i uzyskać gotowość operacyjną. Oznacza to, że okręt ratowniczy będzie dostępny jeszcze przed pojawieniem się na stanie polskiej marynarki wojennej nowych okrętów podwodnych.
Nowoczesny okręt wsparcia dla polskiej Marynarki Wojennej
ORP "Ratownik" będzie dużą jednostką – największą tej klasy, jaka kiedykolwiek służyła w polskiej Marynarce Wojennej. Dostępna publicznie, ogólna specyfikacja bazuje na pierwotnym projekcie, jednak ze względu na tempo prac nie powinna ulec poważnym zmianom. Okręt ma mieć kadłub o długości 95-100 metrów, ok. 19 metrów szerokości i 5-metrowe zanurzenie.
Wyporność ma sięgać nawet 6 tys. ton – to ponad trzykrotnie więcej, niż w przypadku eksploatowanych obecnie dwóch starych okrętów ratowniczych ORP "Piast" i ORP "Lech", co pozwoli na budowę lądowiska dla śmigłowca. To ważna zmiana, bo starsze okręty – choć mają platformę do współpracy ze śmigłowcami – nie umożliwiają im lądowania. Ładunki, rozbitkowie czy ranni są obecnie wciągani z platformy przez śmigłowiec pozostający w zawisie.
Załogę "Ratownika" będzie stanowiło około 110 oficerów i marynarzy, a autonomia jednostki została określona na 30-40 dni, co pozwoli na długotrwałe działania bez konieczności zawijania do portu.
Prawdopodobna nazwa okrętu zrywa z dotychczasową tradycją nazywania jednostek o podobnym przeznaczeniu (ORP "Piast", "Lech", a także dwa małe okręty "Zbyszko" i "Maćko"), ale zarazem wskazuje jego główną funkcję. Warto jednak podkreślić, że ratownictwo morskie nie będzie jedynym zadaniem "Ratownika", określanego także mianem uniwersalnego okrętu wsparcia. Jakie jest przeznaczenie takiej jednostki?
ORP "Ratownik – wyposażenie okrętu
ORP "Ratownik" zostanie wyposażony w sonary, pozwalające na przeszukiwanie dna morza – według źródeł "Polski Zbrojnej" będzie to prawdopodobnie sonar boczny i holowany. Dużą zmianą w porównaniu ze starszymi jednostkami będzie system dynamicznego pozycjonowania, pozwalający na utrzymywanie jednostki w jednym miejscu bez konieczności rzucania kotwicy.
Wyposażenie ratownicze obejmie m.in. system komór dekompresyjnych, pozwalających na bezpieczne usunięcie z organizmu nadmiaru azotu, gromadzącego się podczas oddychania w warunkach podwyższonego ciśnienia (np. podczas nurkowania na dużej głębokości) i niebezpiecznego dla życia w sytuacji, gdy wynurzenie przebiegało zbyt szybko.
Na jednostce znajdzie się także sprzęt do wentylowania pomieszczeń leżącego na dnie okrętu podwodnego i podawania na jego pokład zasobników z żywnością, narzędziami czy środkami medycznymi. Okręt będzie mógł podejmować z dna morza duże obiekty, a jego wyposażenie pozwoli na prowadzenie przez nurków prac na głębokości co najmniej 90 metrów.
Zabezpieczenie morskiej infrastruktury
Na obecnym etapie nie wiadomo, czy z pokładu "Ratownika" będą mogły działać natowskie systemy ratownicze NSRS i URF. To specjalistyczne, podwodne pojazdy, które mogą na dużej głębokości połączyć się z ratowanym okrętem poprzez specjalną śluzę, pozwalając na bezpieczną ewakuację załogi.
"Ratownik" – w przeciwieństwie do np. ponad 100-letniego, rosyjskiego okrętu ratowniczego "Kommuna", nie będzie jednak w stanie podnosić z dna całych, mniejszych okrętów podwodnych.
Obok niesienia pomocy dla załóg okrętów na- i podwodnych, gaszenia pożarów na morzu czy poszukiwania zatopionych obiektów, Ratownik" będzie mógł także prowadzić inspekcję dna morskiego i znajdującej się na nim infrastruktury. To szczególnie istotne w sytuacji prowokowanych przez Chiny i Rosję incydentów, w czasie których cywilne statki niszczą kotwicami podwodne kable czy gazociągi.
Budowa "Ratownika" jest istotna także w kontekście realizowanych przez Polskę projektów energetycznych, zwłaszcza budowy bałtyckich farm wiatrowych.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski