Zmieniamy Ziemię w wysypisko. Dużą część zajmują prawie nowe ubrania

Zmieniamy Ziemię w wysypisko. Dużą część zajmują prawie nowe ubrania

Zmieniamy Ziemię w wysypisko. Dużą część zajmują prawie nowe ubrania
Źródło zdjęć: © Getty Images
Bolesław Breczko
17.05.2019 13:39

Raport ONZ nie zostawia złudzeń: ludzkość przyczyniła się do umieszczenia miliona gatunków zwierząt i roślin na liście gatunków zagrożonych. Największymi trucicielami są przemysł: węglowy, naftowy, mięsny, a także, co może być zaskoczeniem, odzieżowy.

Zanieczyszczenie środowiska kojarzy się przede wszystkim z fabrykami, kopalniami i dymiącymi kominami. W tym porównaniu obraz szwaczki przy maszynie do szycia wydaje się wyjątkowo nieszkodliwy.

Problemem nie są jednak szwaczki, a proces pozyskiwania surowców (bawełny, skóry), ich obróbka, a na końcu sposób składowania i przetwarzania odpadów. Bo tym właśnie bardzo szybko stają się ubrania produkowane za kilka, a sprzedawane za kilkadziesiąt złotych – odpadami zalegającymi na wysypiskach.

Fast life, fast fashion

"Fast Fashion" – to trend określający podejście do mody i branży odzieżowej wyznawany przez takie firmy jak Zara czy HM, czyli największych producentów odzieży na świecie. Fast fashion, tak jak fast food, opiera się na niskich cenach, dużej dostępności i szybkiej konsumpcji. Ubrania są tanie i szybko wychodzą z mody. Aby być na czasie trzeba kupować częściej i więcej. Klientów skutecznie zachęcają do tego reklamy, modelki, celebrytki, blogerki i infuencerki.

- Szybki rozwój branży modowej nastąpił w latach 80-tych i 90-tych ub. wieku – mówi w rozmowie z WP Tech Agnieszka Oleksyn – Wajda, radca prawny, twórca i kierownik studiów podyplomowych Prawo Ochrony Środowiska oraz Akademii Biznesu i Prawa Mody w Centrum Kształcenia Podyplomowego Uczelni Łazarskiego. – W tych latach modne ubrania, szyte wcześniej dla nielicznych, stały się dostępne dla szerokich rzesz ludności. Tym sposobem moda luksusowa w procesie „democratisation of fashion” stała się tzw. „fast fashion”. W bieżącym wieku branża mody okazała się najszybciej rosnącym globalnym biznesem.

- Na początku ub. wieku zwykli konsumenci wydawali ponad połowę swoich dochodów na wyżywienie i ubrania, podczas gdy obecnie wydatki te stanowią zaledwie 1/5 – tłumaczy Oleksyn - Wajda. - To z kolei doprowadziło do tego, że masowy konsument kupuje o 400% więcej odzieży niż 20 lat temu.

Pogoń za zyskiem (ze strony firm) i za modą (ze strony konsumentów) odbija się piętnem na środowisku naturalnym i na pracownikach zatrudnionych w szwalniach krajów trzeciego świata. Produkcja ubrań prawie całkowicie przeniosła się do krajów rozwijających się, czyli po prostu krajów biednych, w których płace są niskie, wymogi BHP żadne, a prawa pracownika nie istnieją. To kraje takie jak Indie, Wietnam, Indonezja czy Bangladesz, gdzie w 2013 tysiąc pracowników zginęło pod gruzami fabryki tekstyliów.

- Po katastrofach, które miały miejsce w fabrykach odzieży w Azji, wiele marek odzieżowych zawarło porozumienie ACCORD na rzecz bezpieczeństwa pracowników, które miało na celu uczynienie z fabryk miejsc pracy niezagrażających zdrowiu i życiu pracowników – mówi Oleksyn – Wajda. – jednak nie wszystkie marki odzieżowe przystąpiły do tego porozumienia, które - wydawałoby się - w dzisiejszych czasach i przy świadomości konsumentów powinno być standardem.

Bawełna – białe złoto

Bawełna jest podstawowym materiałem wykorzystywanym w przemyśle odzieżowym. Na przykładzie jej uprawy w Uzbekistanie świetnie widać jaki wpływ na środowisko ma fast fashion. Uzbekistan jest szóstym producentem bawełny na świecie. W latach 50 dwie rzeki (Amu-daria i Syr-daria) zaczęły być silnie wykorzystywane do nawadniania pól bawełny. Skutkiem ludzkiej działalności jest wyschnięte dziś Morze Aralskie, które jest dodatkowo zanieczyszczone pestycydami spływającymi z pól uprawnych.

Przenosimy produkcję, przenosimy jej skutki

W dobie globalizacji produkcja odzieży została przeniesiona tam, gdzie jej koszty są najniższe. Tam też przeniesione zostały negatywne skutki, jakie przemysł wywiera na środowisko. Indonezyjska rzeka Tarum nosi miano najbardziej zanieczyszczonej rzeki świata. Powodem takiego stanu są setki zakładów farbiarskich, które zrzucają zanieczyszczenia zawierające ołów, rtęć, arsen i inne toksyny bezpośrednio do rzeki. W bezpośredniej okolicy rzeki Tarum żyje 5 mln ludzi, którzy zmagają się ze zwiększoną liczbą zachorowań na raka oraz upośledzeniami fizycznymi i psychicznymi u noworodków.

Tony ubrań, tony śmieci

Globalizacja sprawiła, że ubrania produkowane są w jednym zakątku świata, kupowane w innym, a gdy już przestaną się podobać, to kończą na wysypiskach i składowiskach jeszcze gdzie indziej. W przypadku karaibskiego państwa Haiti ubrania-odpady ze Stanów Zjednoczonych niszczą nie tylko lokalne środowisko. Wysyłana tam masowo odzież zniszczyła doszczętnie lokalną branżę odzieżową. Kontenery odzieży wysyłanej na Haiti w ramach "pomocy humanitarnej" sprawiły, że lokalnym krawcom przestało się opłacać szyć ubrania. Nikt ich po prostu nie kupował. W ten sam sposób "pomoc" zniszczyła lokalne wytwórnie ubrań w krajach Wschodniej Afryki.

Szacuje się, że rocznie produkowane są 53 miliony ton odzieży. Z tego 73 proc. trafia na składowiska lub jest spalane. Statystyczny Amerykanin wyrzuca około 36 kg odzież rocznie.

Szansa na zmianę

Fast fashion to niezwykle lukratywny biznes. Hiszpański biznesmen Armanico Ortega, założyciel marki Zara, jest plasowany na szóstym miejscu najbogatszych ludzi na świecie. To właśnie Zara przyczyniła się m.in. do rozwoju trendu fast fashion, który z kolei przyniósł Ortedze majątek wartości ponad 80 mld dolarów.

Pod koniec ubiegłego roku, podczas szczytu COP24 w Katowicach największe marki modowe, w tym właściciele Zara i H&M, podpisały Kartę działań na rzecz klimatu dla przemysłu mody. Zakłada ona ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w branży odzieżowej do zera do roku 2050. Karta nie jest jednak dokumentem wiążącym, a dobrowolną deklaracją.

- Sygnatariusze karty zobowiązują się także do wspierania transformacji transportu światowego przez preferowanie transportu nisko-emisyjnego – tłumaczy Oleksyn – Wajda. - Zobowiązania te, w szczególności w przypadku globalnych graczy w sektorze modowym, mogą być również poważnym sygnałem ostrzegawczym dla firm transportowych ignorujących potrzebę zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Przyjęcie Karty w ramach COP24 zapoczątkowało proces integrowania się sektora wokół idei ochrony klimatu.

Co na to Kowalski?

Tak jak w przypadku pozostałych zagrożeń środowiskowych jakie tworzy wielki przemysł, tak i tutaj rodzi się pytanie, czy zwykły Kowalski może wywrzeć pozytywny wpływ swoimi działaniami.

- Aby mieć realny wpływ na zmiany w modzie, warto rozpocząć od małych kroków – przekonuje Oleksyn Wajda. - Kupować świadomie, czyli to, co jest nam naprawdę potrzebne. Przerabiać, wymieniać się ze znajomymi, wreszcie – oddawać komuś, kto naszej sukience nada drugie życie.
- Ważne są działania aktywistów, organizacji pozarządowych – mówi Oleksyn – Wajda. - Ich działania wcale nie muszą sprowadzać się do protestów lub bojkotów. Mam wrażenie, że uświadamianie konsumentów jest najistotniejszą kwestią. Uświadamianie w sposób merytoryczny, rzeczowy, przekładający się na ich sposób życia i zachowania konsumpcyjne.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)