Zmasowany atak na Kijów. "Dziś w nocy latało wszystko"

Miniona noc była dla Ukraińców jedną z trudniejszych w ostatnim czasie. Rosjanie wystrzelili bowiem w kierunku Kijowa właściwie wszystkie najcenniejsze pociski, uruchamiając tym samym szereg alarmów bombowych. Polski dziennikarz Wojciech Tochman pisze na swoim profilu na Facebooku, że "dziś w nocy na Kijów leciało wszystko".

Ch-47M2 Kindżał i alarm rakietowy w Ukrainie - zdjęcie poglądowe
Ch-47M2 Kindżał i alarm rakietowy w Ukrainie - zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © X
Norbert Garbarek

Ukraińcy w ostatnim czasie coraz śmielej atakują krytyczne stanowiska Rosjan. Jeszcze niedawno armia obrońców informowała o zniszczeniu "dumy Putina", nowoczesnego myśliwca Su-57 (jak się później okazało, trafione zostały dwa egzemplarze), natomiast wcześniej wielokrotnie niszczyli kolejne kompleksy obrony przeciwlotniczej S-300/400.

Federacja Rosyjska nie pozostawia tego bez odpowiedzi, w związku z czym przeprowadza zmasowane ataki na największe miasta w Ukrainie. Ubiegłej nocy na celowniku Rosjan był Kijów, w kierunku którego wymierzono "prawie wszystko" – jak przekazał Wojciech Tochman. Dziennikarz wyliczał, że nad Kijowem pojawiły się Kindżały, Shahedy i inne rakiety balistyczne.

Deszcz rakiet nad Kijowem

Spośród pocisków wymierzonych w stronę Ukrainy, na największą uwagę zasługują Ch-47M2 Kindżał, czyli jedna z nowszych konstrukcji produkcji rosyjskiej. Zaprezentowano ją podczas Parady Zwycięstwa w 2018 r. Wedle Rosjan jest to amunicja zdolna do poruszania się z prędkością nawet 10 Ma, czyli ponad 12 tys. km/h, jednak nie istnieją dowody, które potwierdzałyby tę cechę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kindżały mimo wszystko są wysoce mobilne – mogą wykonywać manewry wymijające na każdym etapie lotu, co powoduje, że ich zestrzelenie przez ukraińskie systemy przeciwlotnicze jest utrudnione. Wysoka prędkość Ch-47M2 sprawia, że armia obrońców musi szybko podejmować decyzję dotyczącą zestrzelenia zagrożenia – mowa tutaj o kilku-kilkunastu minutach, które Kindżał potrzebuje, aby z terytorium Federacji Rosyjskiej dotrzeć do Ukrainy.

Kolejną bronią dostrzeżoną ubiegłej nocy nad Kijowem były popularne na froncie drony irańskiej produkcji Shahed-136 (znane w Rosji jako Geran-2). To stosowane od dawna bezzałogowce kamikadze, których długość sięga ok. 3,5 m długości, natomiast rozpiętość skrzydeł w układzie delta wynosi 2,5 m. Pojedynczy dron Shahed-136 waży ok. 200 kg, natomiast na samą głowicę bojową przypada ok. 40 kg.

Za napęd Shahedów odpowiada chińska kopia niemieckiego silnika Limbach L550E, czyli Mado MD550. Generuje ona moc na poziomie 50 KM i pozwala rozpędzić konstrukcję do prędkości ok. 185 km/h. Maksymalny zasięg irańskich dronów sięga 1 tys. km, choć wedle niektórych źródeł może to być nawet 2 tys. km.

Dodajmy też, że wśród wymierzonych w Kijów pocisków najprawdopodobniej znalazły się też rakiety Ch-101, których Rosjanie używają w większości swoich ataków. To konstrukcja, która w ostatnim czasie przeszła modernizację i została wyposażona w dwie głowice bojowe, z czego jedna z nich jest kasetowa. Pocisk rozpędza się do prędkości ok. 1000 km/h i w podstawowym wariancie osiąga zasięg nawet 5 tys. km, jednak na przestrzeni ostatnich miesięcy mógł on zostać zredukowany z uwagi na fakt, iż Federacja Rosyjska nie potrzebuje rakiet o tak dużym zasięgu do atakowania Ukrainy.

Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie