Ile sprzętu do obrony zostało Rosji? Ekspert dokładnie to policzył
Rosjanie mają o wiele mniej kompleksów przeciwlotniczych dalekiego zasięgu S-300/400, niż potrzebują – podaje ukraińska agencja Unian, która powołuje się na wyliczenia analityka wojskowego Oleksandra Kowalenko.
11.06.2024 | aktual.: 11.06.2024 19:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W ostatnich tygodniach z frontu coraz częściej docierają informacje o zniszczeniach rosyjskich systemów S-300/400 przez Ukraińców. Armia agresora straciła tę broń jeszcze w trakcie czerwcowego ataku w obwodzie biełgorodzkim, ale też podczas ostrzelania pociskami MGM-140 ATACMS lotniska Dżankoj na Krymie.
W świetle tych nasilających się zniszczeń kluczowych dla Rosjan rakietowych systemów przeciwlotniczych warto pochylić się nad tym, ile tak naprawdę kompleksów S-300/400 pozostało w arsenale Federacji Rosyjskiej. Policzył to analityk Oleksandr Kowalenko, zdaniem którego armia agresora ma znacznie mniej zestawów tej broni, niż potrzebuje, aby uchronić kraj przed zagrożeniem z powietrza.
Rosjanie mają coraz mniej systemów S-300/400
– Od połowy kwietnia ukraińskie siły zbrojne rozpoczęły systematyczny atak na Krym rakietami ATACMS o wartości ok. 1,5 mln dolarów każdy. Gwarantują one zniszczenia systemów obrony powietrznej o wartości ponad 1 miliarda dolarów – wyjaśnia Kowalenko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem analityka tylko na Krymie Ukraińcom udało się zniszczyć co najmniej trzy dywizje S-400, natomiast na początku 2024 r. w służbie Rosjan pozostawały 44 dywizje kompleksów. Do tego w arsenale Federacji Rosyjskiej pozostają 63 dywizje systemów S-300. Łącznie daje to ok. 100 dywizji S-300 i S-400. Dodajmy, że liczebność standardowej dywizji Rosjan określa się na 12 wyrzutni.
Choć w praktyce liczba pozostających obecnie na wyposażeniu Rosjan systemów S-300/400 może wydawać się ogromna, to zdaniem analityka jest zupełnie inaczej. – Biorąc pod uwagę terytorium Rosji, które należy ochronić, Rosjanie potrzebują ponad tysiąca takich dywizji, a jest ich tylko około stu – zauważa.
Kowalenko dodaje, że Ukraińcy regularnie niszczą kolejne wyrzutnie, aby jeszcze bardziej osłabić rosyjską obronę powietrzną i zapewnić ukraińskim rakietom odpowiednią przestrzeń do prowadzenia kolejnych ataków. Federacji Rosyjskiej jest natomiast bardzo trudno odbudowywać zniszczone S-300/400 z uwagi na fakt, iż jest to proces bardzo kosztowny i czasochłonny. Kolejne dywizje będą więc zdaniem analityka nadal kurczyć się.
Przypomnijmy, że kompleksy S-300 to jeden z elementów tarczy antyrakietowej Rosjan. Dodatkowym jej elementem są S-400 Triumf, czyli zestawy stanowiące w zasadzie rozwinięcie starszych S-300. Obie te bronie są cenne ze względu na możliwość przechwytywania niemal każdego zagrożenia w powietrzu – samolotów, śmigłowców, pocisków manewrujących i balistycznych.
Zasięg S-400 Triumf określa się na 40-400 km. Zestaw wykorzystuje do ostrzału szereg różnych pocisków, spośród których najpopularniejszym jest ważący ponad 1,8 t 48N6DM/48N6E3. Jego głowica bojowa waży niemal 200 kg i trafia w cele oddalone o ok. 250 km od miejsca wystrzelenia.
Starsze w porównaniu z S-400 Triumf zestawy S-300 to równie istotne dla Federacji Rosyjskiej narzędzie do zwalczania zagrożenia w powietrzu. Najbardziej zaawansowane pociski dla tego kompleksu mierzą 7,5 m długości i mają ponad 0,5 m średnicy. Rozpędzają się w trakcie lotu do prędkości nawet 7000 km/h i mogą uderzyć w cel poruszający się na wysokości nawet 27 km.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski