Ukraińcy stosują słoiki po ogórkach z Polski. Tak bombardują pozycje Rosjan
Stosowanie komercyjnych dronów jako "bombowców" jest domeną obydwu stron konfliktu, ale jeszcze nic nie wyglądało aż tak kuriozalnie. Tym razem mamy drona przenoszącego bombę, składającą się ze słoików i granatów trzymanych razem taśmą klejącą. Jak to wyglądało?
Jest to dużo mniej finezyjne rozwiązanie niż wcześniej widziane wykorzystanie sprzętu wędkarskiego. Poniżej widzimy ładunek wykorzystujący owinięte taśmą klejącą granaty wyglądające na zaczepne RGD-5 oraz słoiki, w których najpewniej także umieszczono inne odbezpieczone granaty. Słoik uniemożliwia do czasu rozbicia odpadnięcie łyżki granatu.
Zasada działania jest bardzo prosta, ponieważ po uderzeniu w ziemię słoiki się stłuką, a odbezpieczone granaty się zdetonują po paru sekundach lub natychmiast jeśli zmodyfikowano zapalnik. Trochę dziwi tutaj zastosowanie granatów zaczepnych RGD-5, a nie obronnych pokroju F-1 charakteryzujących się grubą ponacinaną skorupą, generującą przy wybuchu znacznie więcej groźnych odłamków.
Sądząc też po ładunku ważącym przynajmniej parę kg bombardowanie zostało przeprowadzone z ciężkiego profesjonalnego drona pokroju DJI Matrice 300 RTK lub czegoś podobnej klasy.
Pomijając celność tej mało aerodynamicznej bomby, to przy takim udźwigu lepszym pomysłem byłoby podczepienie pod drona pocisku moździerzowego dającego skuteczniejszy efekt końcowy. Tutaj sporą część bomby zamiast ładunku wybuchowego zajmują słoiki.
Nie jest to też pierwszy przypadek stosowania taśmy klejącej do modyfikacji uzbrojenia, ale warto zaznaczyć, że komercyjne drony zrzucające granaty mogą czasem nawet zniszczyć czołg.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski