Wojna w Ukrainie. Czasem dostarczone uzbrojenie jest wadliwe
Ukraina w ostatnich tygodniach otrzymała dużo uzbrojenia od państw NATO i nie tylko. Do kraju trafiły nowoczesne systemy, ale nie tylko - państwa należące niegdyś do bloku wschodniego wysyłają Ukraińcom masę sprzętu poradzieckiego.
20.03.2022 | aktual.: 20.03.2022 21:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poza Javelinami, wyrzutniami NLAW bądź granatnikami Panzerfaust 3 do Ukrainy trafiają dostawy sprzętu poradzieckiego, takiego jak pociski artyleryjskie kal. 152 mm, granatniki RPG-76 Komar czy przeciwlotnicze zestawy Strieła.
Niestety sprzęt, który ma już ponad 30 lat, może stanowić zagrożenie dla operatora. Ryzyko jest mniejsze lub większe w zależności od jakości uzbrojenia oraz tego, czy przestrzegane były warunki magazynowe. W najlepszym przypadku taka broń po prostu nie zadziała, a w najgorszym zabije lub zrani użytkownika.
Z tą drugą sytuacją mieli do czynienia dwaj ukraińscy żołnierze, którzy wykorzystywali granatniki przeciwpancerne LGL-7 i odnieśli obrażenia w wyniku katastrofalnego uszkodzenia broni. Jeden z nich stracił ucho, a drugi ma złamany obojczyk.
Winowajcą były najpewniej mikropęknięcia w paliwie stałym silnika rakietowego granatu przeciwpancernego. Zwiększają one powierzchnię zapłonu ponad przewidzianą przez producenta normę, co skutkuje zwiększeniem ciśnienia w komorze spalania silnika, a następnie jego eksplozją. Na razie jest to jednostkowy przypadek, ale jeśli problem dotyczy większej partii sprzętu, to dojdzie do kolejnych wypadków.
Dlaczego poradziecka broń jest dalej trzymana w magazynach
Aby zapobiec podobnym zdarzeniom, uzbrojenie powinno raz np. na 10 lub 20 lat trafić do producenta na odświeżenie, ale z wycofanym sprzętem mało kto to robi. Utylizacja jest droga, a tego typu uzbrojenia nie można - w przeciwieństwie do amunicji do broni strzeleckiej - sprzedać na rynku cywilnym. Tkwi więc ono w magazynie w oczekiwaniu na odpowiedni moment, kiedy można byłoby go komuś go tanio sprzedać lub oddać.
Wspomniane granatniki ma w swojej ofercie Czeska firma STV Group, a LGL-7 to po prostu znane RPG-7 z inną nazwą. Firma zajmuje się pozyskiwaniem wycofanego uzbrojenia od państw, jego remontem, a następnie odsprzedawaniem dalej.
STV Group jest obecna na rynku amunicji cywilnej, a jej produkty mają różnorodne opinie. Jej amunicja była tania, ale zdarzały się problemy z utkwieniem pocisku w lufie, co wskazuje na słabą kontrolę jakości.
Czesi już wysłali do Ukrainy uzbrojenie o wartości 7,6 mln EUR (36 mln zł) i planują wysłać kolejną partię o wartości 700 mln koron czeskich (132 mln zł). Niestety konkretne informacje dotyczące przekazanego uzbrojenia nie są znane. Sprzęt pochodzi z magazynów czeskiej armii bądź firm zbrojeniowych, od których rząd kupuje sprzęt.