Niemcy przekazują poradziecką broń Ukrainie. Więcej szkody niż pożytku

Dostawy broni do Ukrainy są potrzebne, nie każdy sprzęt będzie jednak efektywny. Przykładem takiego potencjalnie niesprawnego uzbrojenia mają być ręczne wrzutnie pocisków przeciwlotniczych dostarczane przez Niemcy. Mogą się one okazać większym problemem dla użytkowników niż dla śmigłowców.

Amerykański żołnierz zaznajamia się ze zdezaktywowaną Striełą podczas ćwiczeń.
Amerykański żołnierz zaznajamia się ze zdezaktywowaną Striełą podczas ćwiczeń.
Źródło zdjęć: © Flickr | Public Domain
Przemysław Juraszek

04.03.2022 | aktual.: 04.03.2022 15:37

Niemcy przekazały już wcześniej dostawy granatników przeciwpancernych Panzerfaust-3 wraz z amunicją oraz ręczne zestawy FIM-92 Stinger. Teraz pojawiły się informacje o znacznie większej dostawie ręcznych wyrzutni pocisków przeciwlotniczych.

Są to niestety bardzo stare zestawy Strieła radzieckiej produkcji, wykorzystywane niegdyś przez Narodową Armię Ludową (NVA), czyli siły zbrojne Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Po zjednoczeniu Niemiec broń trafiła do zapasów Bundeswehry, a w 2012 r. została zdeponowana w magazynie.

Według "Der Spiegel" powodem miało być wykrycie mikropęknięć w paliwie stałym silnika rakietowego. Zestawy mają co najmniej 35 lat.

Rakiety przeciwlotnicze mają termin ważności

Amunicja wojskowa, od nabojów karabinowych po rakietowe pociski przeciwlotnicze lub przeciwpancerne, ma termin przydatności, po którego przekroczeniu jej niezawodność spada. Może ona nawet powodować niebezpieczeństwo dla użytkownika.

Zazwyczaj w przypadku uzbrojenia wykorzystującego silnik rakietowy na paliwo stałe wymagane jest jego "odświeżenie" przez producenta np. po 10 lub 20 latach. Jeśli ten proces nie zostanie przeprowadzony, to może dojść do sytuacji, w której silnik rakietowy nie odpali. Żołnierzowi zostaje wtedy w ręku niebezpieczny dla wszystkich w pobliżu niewypał.

Gorzej jest, jeśli dojdzie do wspomnianych mikropęknięć w paliwie rakietowym, zwiększających powierzchnię zapłonu ponad przewidzianą przez producenta normę. Efektem może być powstanie zbyt dużego ciśnienia w komorze spalania, skutkującego eksplozją silnika rakietowego, a nawet głowicy bojowej.

W efekcie większe niebezpieczeństwo może grozić ukraińskim żołnierzom niż rosyjskim śmigłowcom lub samolotom. Niektórzy mogą spytać, dlaczego w takim razie wojsko trzyma przestarzałe uzbrojenie. Powód jest prosty: utylizacja kosztuje niemałe pieniądze, więc jeśli jest możliwość jego sprzedania bądź darowania komuś innemu, to wybór jest łatwy.

militariainwazja Rosji na Ukrainęzestaw przeciwlotniczy
Wybrane dla Ciebie