Weekend bez smartfona. Spodziewałem się najgorszego

To było prawdopodobnie jedno z największych wyzwań mojej kariery zawodowej. Miałem porzucić smartfona na okrągłą dobę. Postanowiłem jednak podbić stawkę, z jednego dnia zrobił się weekend detoksu. Oto moje wrażenia.

Weekend bez smartfona. Spodziewałem się najgorszego
Źródło zdjęć: © WP Tech | Bolesław Breczko
Grzegorz Burtan

Trudno wyobrazić sobie spędzenie choćby dnia bez telefonu. Nie chodzi nawet o tak podstawową rzecz, jak bycie na bieżąco z informacjami i nieustanne wysyłanie wiadomości czy klepanie komentarzy. To również zabijanie czasu przy czekaniu na zamówione jedzenie lub kawę, przeglądanie świeżych i trochę starszych memów w ulubionych grupach na Facebooku. Albo skręcanie się z zazdrości, kiedy znajomi wrzucają na Instagrama ozdobione filtrem zdjęcia z urlopu. Nie mówiąc o społeczno-politycznych "g...oburzach", ostrych wymianach zdań, które zawsze z przyjemnością czytałem.

Nagle to wszystko zniknęło na dwie doby. Pozostał tylko realny świat, gdzie główną rozrywką jest rozmowa z drugą osobą. Aniołem stróżem została moja dziewczyna, która nie tylko pilnowała, żebym nie korzystał ze smartfona, ale dotrzymywała mi towarzystwa. Mniej więcej w połowie pierwszego dnia uświadomiłem sobie, że bez smartfona nie jest tak źle. Ba, nawet da się żyć.

Smartfon jak lodówka

Brak telefonu okazał się dobrym rozwiązaniem na rodzinnym spotkaniu. Wcześniej, niezależnie od okazji, musiałem chociaż na chwilę przeklikać swoją tablicę w facebookowej aplikacji. Co oczywiście spotykało się ze złośliwymi komentarzami. "Siedzi przy stole z nami i oczy w telefon", "Powiedziałbyś, jak w pracy, a nie jakieś bzdury oglądasz" - to była klasyka rodzinnego repertuaru. A teraz? Nie dość, że skupiałem się na tym, co mój brat czy dziadek mówili, to i atmosfera była lepsza. Bez złośliwości i wkurzania się na siebie, spędziliśmy naprawdę udane popołudnie. Telefon okazał się kością niezgody, którą wystarczyło wyrzucić, by było lepiej.

Obraz
© WP Tech

W oczekiwaniu na kebaba. Zamiast przewijania tablicy - rozmowa. Jeszcze się przyzwaczajam

Uczucie, że czegoś mi brakuje, było niezauważalne przez resztę dnia. Wynikało to z kilku powodów. Po pierwsze, cały mój weekend był dość intensywny. Przyjeżdżając do rodzinnego domu zawsze mam coś do zrobienia, ludzi do zobaczenia i miasto do przespacerowania. Kiedy twoja głowa kręci się wokół rzeczy, które musisz zrobić, to nie tylko wykonujesz je lepiej, bo nie rozpraszają cię powiadomienia. Zapominasz, że coś te powiadomienia w ogóle wysyła. To taka samonapędzająca się spirala - bez smartfona nie pamiętasz, że go nie masz.

Oczywiście, pewnie byłoby zupełnie inaczej, gdybym miał więcej czasu i spędziłbym go na zbijaniu bąków. Gdybym ustawił mózg na bieg jałowy, pewnie brakowałoby mi bezmyślnego klikania w kolejne ikonki. Smartfon jest trochę jak lodówka, kiedy jesteśmy głodni, ale nie chce nam się zrobić zakupów - otwieramy ją co kilka minut z nadzieją, że coś się zmieni. A tak naprawdę często marnujemy tylko czas i baterię.

Rozmowy i relacje

Dodatkowym wyzwaniem było spędzenie imprezy urodzinowej bez telefonu. Dla mnie, osoby, która dość łatwo peszy się w dużym gronie, smartfon i kąt były bezpieczną przystanią, chwilą ukojenia od społecznych interakcji, konieczności wymiany uprzejmości i small-talku ze zgromadzonymi. Tym razem nie miałem takiej możliwości i do spotkania musiałem podejść z otwartą przyłbicą.

Poszło lepiej niż myślałem. Nie dość, że miałem z kim rozmawiać, to mój telefon leżał bezpiecznie w domu, nie przeszkadzając mi w trakcie imprezy. Następnego dnia zacząłem zastanawiać się, czy smartfon jest mi aż tak potrzebny. Czy naprawdę koniecznie muszę rozpraszać się memami, postami i kolejnymi awanturami? Oczywiście życie toczy się ciągle i za minutę może zdarzyć się coś mniej lub bardziej ważnego. Ale wystarczy trochę konfiguracji, ustawiania powiadomień, by nie być zmuszonym do zerkania co chwila w telefon.

Obraz
© WP.PL | Bolesław Breczko

Polacy statystycznie spędzają 2 godziny i 18 minut dziennie, korzystając ze smartfona. Najczęściej kosztem swojego czasu wolnego. Oczywiście nie mam zamiaru porzucać smartfona na rzecz Nokii 3310, ale będę starać się używaj telefonu mniej. Mam parę zaległych książek do przeczytania. Nie mówiąc o tym, że moje relacje z najbliższymi zrobiły się jakieś… lepsze? To chyba dostateczny dowód, że warto choćby spróbować odkleić telefon od swojej ręki.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (42)