Ukraińcy ocenili abramsy. Amerykanie nie będą zachwyceni
Ukraińska załoga czołgu Abrams opowiedziała o swoich doświadczeniach i wrażeniach z wykorzystania tej maszyny. W rozmowie z Army TV pochwaliła m.in. intuicyjność obsługi, ale zwróciła również uwagę na opancerzenie słabsze niż niektórzy oczekiwali. Wyjaśniamy, w jaki sposób chronione są te czołgi.
10.05.2024 | aktual.: 11.05.2024 13:47
Do Ukrainy trafiło do tej pory 31 czołgów Abrams. Chociaż początkowo brano pod uwagę warianty M1A2, ostatecznie (także na prośby samych Ukraińców) na front trafiły starsze modele M1A1. To czołgi, które w standardzie posiadają opancerzenie z paneli ze zubożonego uranu, ale w wersjach wysyłanych do Ukrainy zastosowano wkłady wolframowe.
– Mówi się, że jest najmocniejszy. Że nawet ręka Zeusa go nie przebije, ale to nieprawda. Niestety tak nie jest – powiedział jeden z ukraińskich żołnierzy pytany o trwałość pancerza abramsa.
Abramsy nie są niezwyciężone
Na niektórych egzemplarzach ukraińskich abramsów widywano pakiety pancerza ARAT-1 z zestawu TUSK, czyli dodatkową warstwę pancerza reaktywnego, której rolą jest ograniczanie strat podczas wrogiego ostrzału. Chociaż są to czołgi znacznie lepsze i trwalsze niż większość znajdujących się na wyposażeniu ukraińskiej armii nie powinny być postrzegane jako niezwyciężone, o czym w rozmowie z WP Tech przypominał także gen. Waldemar Skrzypczak. Problematyczna okazuje się tu zwłaszcza ochrona wieży.
Do tej pory Rosjanie zniszczyli pięć czołgów Abrams. Trzy kolejne udało im się uszkodzić w stopniu, który na jakiś czas wyeliminował je z udziału w wojnie. Ukraińcy zaprzeczyli jednak doniesieniom mówiącym o całkowitym wycofaniu tych czołgów z frontu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czołgi M1A1 Abrams były produkowane w latach 1985 - 1992. Są nie tylko trwalsze, ale również znacznie lepiej wyposażone niż poradzieckie czołgi, na których przed wojną (a w dużej mierze także teraz) opierała się ukraińska armia. Amerykanie montowali tutaj armatę gładkolufową kal. 120 mm, karabiny maszynowe kal. 12,7 mm i 7,62 mm oraz systemy NBC (ochrony przez bronią nuklearną, chemiczną i biologiczną).
Na pokładzie abramsów znajduje się też wiele systemów elektronicznych, ale mimo tego są oceniane przez Ukraińców jako czołgi, których obsługę łatwo opanować.
– Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem co jest w środku po przesiadce z T-64 pomyślałem, że opanowanie wszystkiego zajmie mi miesiące. Ale wszystkiego udało się nauczyć bardzo szybko. Można to opanować w tydzień – powiedział ukraiński strzelec obsługujący abramsa.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski