System rakietowy Polaris/Poseidon. Aby zniszczyć Moskwę, wymyślili nawigację satelitarną
Nawigacja satelitarna, utożsamiana współcześnie z GPS-em, jest od niego znacznie starsza. Pierwszy działający system opracowano w czasie zimnej wojny, aby zniszczyć Sowietów, a jego głównym zadaniem było wycelowanie atomowych rakiet.
07.01.2023 | aktual.: 07.01.2023 21:40
Okręty podwodne z pociskami balistycznymi to obecnie jedna z najcenniejszych broni. Trudne do wykrycia i zniszczenia są zarazem jednym z gwarantów atomowego pokoju – ich istnienie sprawia, że wojna atomowa staje się niemożliwa do wygrania.
Strategiczne korzyści, jakie zapewnia możliwość wykonania ataku na cele lądowe z wykorzystaniem okrętów podwodnych, dostrzeżono już w czasie II wojny światowej. Japończycy snuli wówczas plany uderzenia na Amerykę (m.in. na Kanał Panamski) z wykorzystaniem podwodnych lotniskowców – okrętów I-400 Sen Toku, transportujących po trzy wodnosamoloty Aichi M6A1 Seiran.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pomysł na uderzenie spod wody miała także III Rzesza. Niemcy planowali wykorzystać rewolucyjne pod względem konstrukcji U-Booty typu XXI, które miały przepłynąć Atlantyk, holując za sobą kapsuły z pociskami balistycznymi V-2. Po wynurzeniu przy wschodnim wybrzeżu USA pociski miały zostać użyte do ataku rakietowego na Amerykę.
Boomer – nośnik atomowej zagłady
Pomysły te pozostały w sferze planów. Pierwsze okręty podwodne, wyposażone w różnego rodzaju pociski rakietowe, zbudowali w latach 50. XX wieku Rosjanie. Ale dopiero Stany Zjednoczone opracowały broń, określaną potocznie mianem boomerów.
To okręty podwodne z napędem atomowym, wyposażone nie w jeden czy dwa, ale co najmniej kilkanaście pocisków balistycznych z głowicami jądrowymi. Boomery to technologiczna i militarna rewolucja, która wpłynęła na globalny balans sił. Ich napęd pozwala na bardzo długie przebywanie w zanurzeniu, a tym samym unikanie wykrycia.
Przenoszony przez te okręty arsenał jest zarazem na tyle potężny, że atak wykonany nawet przez jeden okręt jest w stanie zniszczyć główne ośrodki militarne czy przemysłowe dużego państwa.
Pierwszy okręt podwodny z napędem i bronią jądrową
Pierwszymi okrętami podwodnymi, które można uznać za pełnoprawne boomery, były jednostki typu George Washington. Pierwszy z nich – USS George Washington – został zwodowany w 1959 roku. Okręt miał 116 metrów długości, wypierał 6,7 tys. ton i był obsługiwany przez 136-osobową załogę.
O jego wyjątkowości stanowiły dwa elementy: napęd i uzbrojenie. Za ten pierwszy odpowiadał pojedynczy reaktor S5W, który na niemal dwie dekady miał wyznaczyć dla US Navy standard napędu jądrowego.
Pociski Polaris - były w stanie zniszczyć całą Moskwę
Uzbrojeniem George’a Washingtona, obok torped, było 16 pocisków balistycznych Polaris, umieszczonych w pionowych, wbudowanych w kadłub silosach i mogących startować spod wody.
Była to broń przełomowa – zmieniała okręt podwodny z broni taktycznej, przeznaczonej do bezpośredniej walki z przeciwnikiem, w nośnik broni strategicznej, zdolnej obrócić w perzynę stolicę wroga czy jego zaplecze przemysłowe. Pierwszy, testowy start pocisku Polaris miał miejsce 7 stycznia 1960 roku.
Pociski Polaris miały 8,5 metra długości i ważyły prawie 13 ton. Przenosiły jedną głowicę Mk.1/W47-Y1 o mocy 600 kT i oferowały celność (CEP) rzędu 1,8 km – za mało, aby zniszczyć ukryte pod ziemią instalacje militarne, ale wystarczająco, aby trafić w duże miasto. Ich zasięg, wynoszący 2200 metrów wyznaczono według założenia, aby działające na Morzy Norweskim okręty były w stanie zniszczyć Moskwę.
Jak trafić w Moskwę?
Za naprowadzanie na cel odpowiadał umieszczony w każdej rakiecie system nawigacyjny, wykorzystujący zanurzony w cieczy żyroskop IRIG (Inertial Rate-integrating Gyroscope), akcelerometr PIGA (Pendulating Integrating Gyroscopic Accelerometer) i pierwszy cyfrowy, w pełni tranzystorowy komputer nawigacyjny.
Aby całe to wyrafinowane wyposażenie mogło prawidłowo działać, konieczny był jeszcze jeden element układanki: możliwość szybkiego i dokładnego określenia miejsca, z którego pocisk jest odpalany. Dotychczasowe metody nawigacyjne, wystarczające do poruszania się okrętów po morzach i oceanach, były niewystarczające – nie oferowały wystarczającej szybkości i precyzji.
Dlatego budując strategiczny kompleks rakietowy Polaris (w późniejszych latach Polaris/Poseidon), Amerykanie postawili oprzeć go na jeszcze jednym, technologicznie rewolucyjnym rozwiązaniu: nawigacji satelitarnej.
NAVSAT - pierwsza nawigacja satelitarna
Był to system o nazwie Transit, znany także jako NAVSAT, zakładający wykorzystanie konstelacji pięciu satelitów poruszających się po orbitach okołobiegunowych na wysokości ok. 1100 km (w kosmosie znajdowało się jednocześnie 10 satelitów – pięć pełniło rolę zapasu).
Do ustalenia pozycji korzystano ze zjawiska Dopplera i zmian częstotliwości nadawanego przez satelitę sygnału, w zależności od tego czy oddalał się on, czy tez zbliżał do naziemnego odbiornika.
Potrzebne do tego celu obliczenia były wykonywane za pomocą komputera AN/UYK-1 – modułu obliczeniowego o objętości około metra sześciennego, zamkniętego w kapsule o zaokrąglonych krawędziach, co ułatwiało transport komputera przez luki okrętu podwodnego.
NAVSAT zapewniał dokładność rzędu 200 metrów, a czas ustalania pozycji wynosił około 15 minut. Warto zauważyć, że NAVSAT, opracowany pierwotnie dla celów militarnych został – podobnie jak kilkadziesiąt lat później GPS – szybko udostępniony cywilom.
Ze względu na swoją specyfikę NAVSAT sprawdzał się jednak głównie w przypadku ruchu morskiego, co wynikało z gabarytów odbiornika, ale także z braku możliwości ustalania pozycji w czasie rzeczywistym. Ostatni satelita NAVSAT został wystrzelony w 1988 roku, a 1996 roku wojsko całkowicie zrezygnowało z tego systemu nawigacji, przechodząc na system GPS.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski