Rozpychają się na morzu.Tak działa mocarstwo atomowe
We wrześniu 2022 r. do służby w indyjskiej marynarce wojennej wszedł lotniskowiec INS Vikrant. Ukończony z sukcesem projekt pozwolił na rozpoczęcie poważnej debaty o kolejnej jednostce tej klasy. Wiadomo, że na pewno powstanie, a kwestą do rozstrzygnięcia pozostaje układ konstrukcyjny trzeciego indyjskiego lotniskowca.
Na świecie obowiązują dwa standardy jeśli chodzi o konstruowanie lotniskowców. Pierwszy, w którym startujące samoloty są wyrzucenie w powietrze za pomocą katapulty parowej lub elektromagnetycznej, oraz drugi, w którym samoloty startują wyłącznie dzięki mocy własnych silników wzlatując w powietrze po zakrzywionym do góry pokładzie dziobowym, w żargonie nazywanym skocznią narciarską (ski-jump). Wariant z katapultami jest droższy i bardziej skomplikowany, ale pozwala na starty samolotów o większej masie, czyli większych lub przenoszących większą ilość uzbrojenia i paliwa.
To, że aspirujące mocarstwo jakim są Indie potrzebuje co najmniej trzech lotniskowców nie podlega dyskusji. Na bazie doświadczeń zdobytych w czasie dekad eksploatacji nielicznych, ale drogich i strategicznie ważnych okrętów wojennych w innych flotach, na przykład atomowych okrętów podwodnych nosicielach rakiet balistycznych czy właśnie lotniskowców pozyskano wiedzę o ich minimalnej koniecznej liczebności pozwalającej wypełniać zadania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I tak, jeśli dane państwo chce aby przynajmniej jeden okręt danego typu cały czas przebywał w morzu, potrzebuje czterech jednostek, tak jak ma to miejsce w przypadku francuskich i brytyjskich strategicznych okrętów podwodnych. Trzy okręty gwarantują, że przynajmniej jeden z nich jest zawsze w gotowości operacyjnej, ale może znajdować się w porcie. Dwa okręty danego typu oznaczają, że jeden lub drugi jest dostępny przez 80% czasu. Natomiast pojedynczy okręt ma gotowość na poziomie 40-50% czasu. Tak więc, aby indyjskie lotnictwo pokładowe było stale gotowe do akcji potrzebne są przynajmniej trzy lotniskowce.
W tej chwili Indie posiadają dwa lotniskowce: INS Vikramaditya i INS Vikrant. Oba są wyposażone w skocznię. Tocząca się w Indiach dyskusja dotyczy tego czy trzeci lotniskowiec ma być wyposażony w katapulty czy nadal skocznię startową. Nowy INS Vikrant ma wyporność około 44 000 t. Lotniskowiec wyposażony w katapulty będzie musiał mieć minimum 65 000 t. wyporności. Będzie więc znacznie większy i droższy w budowie. Co ciekawe indyjska admiralicja skłania się ku budowie mniejszego lotniskowca. Chodzi o kwestie finansowe. Dowódcy marynarki wojennej obawiają się, że budowa drogiego, dużego lotniskowca pochłonie fundusze, które admirałowie woleliby przeznaczyć na budowę sześciu wielozadaniowych okrętów podwodnych o napędzie atomowym.
Według najnowszych informacji dowództwo marynarki wojennej i rząd indyjski, który optował za większym lotniskowcem, jako symbolem potęgi państwa, uzgodniły kompromis. Zakłada on budowę okrętu bliźniaczego do INS Vikrant. Gdyby budowa rozpoczęła się dzisiaj okręt mógłby być gotowy w ciągu ośmiu lat. Równolegle rozpoczęłyby się prace nad projektem nowego lotniskowca wyposażonego już w elektromagnetyczne katapulty i system hamowania. Pozwoliłoby to rozłożyć koszty zaprojektowania i zbudowania większego lotniskowca na dłuższy okres czasu i pozwoliło zminimalizować ryzyka techniczne związane z realizacją tak skomplikowanego programu. Duzy lotniskowiec miałby być gotowy około 2040 r., kiedy to trzeba będzie wycofać ze służby lotniskowiec INS Vikramaditya.
INS Vikrant
INS Vikrant ma 262 m długości, 62 m szerokości i około 50 000 t wyporności. Tym samym jest podobny do francuskiego lotniskowca o napędzie atomowym Charles de Gaulle. Indyjski okręt jest napędzany czterema turbinami gazowymi GE LM2500 pozwalającymi rozpędzić okręt do 30 węzłów. Jednostka ma zasięg 8000 mil morskich. Załogę stanowi 200 oficerów oraz 1450 podoficerów i marynarzy.
Grupa lotnicza składa się z 36 samolotów i śmigłowców. W tej chwili z pokładu lotniskowca operują myśliwce MiG-29K, ale w ciągu kilku lat zostaną one zastąpione przez francuskie myśliwce Rafale M. Ponadto w skład grupy lotniczej wchodzą śmigłowce zwalczania okrętów podwodnych, ratunkowe i wczesnego ostrzegania MH-60R, Ka-31 i Dhruv.
Ponadto lotniskowiec jest uzbrojony w 32 pionowe wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych średniego zasięgu Barak 8, trzy armaty Otobreda kaliber 76 mm i cztery systemy obrony bezpośredniej AK-30. Świadomość sytuacyjną zapewnia przede wszystkim radar ścianowy z antena AESA Elta EL/M-2248 MF-STAR.
Strategiczna rola Francji
Budowa trzeciego lotniskowca dla indyjskiej marynarki wojennej może być dla Francji okazją do dalszego zwiększania swojej obecności w tym państwie. W połowie lipca oba kraje zgodziły się na gigantyczną umowę zbrojeniową obejmującą sprzedaż do Indii 36 myśliwców wielozadaniowych Rafale M i trzech okrętów podwodnych typu Scorpene. Jak wspomniano, myśliwce staną się podstawą grupy lotniczej lotniskowca Vikrant i zastąpią w tej roli rosyjskie MiGi-29. W związku z tym można się spodziewać, że również dla nowego lotniskowca zostaną kupione takie same samoloty.
To jednak nie wszystko. W ramach rozwoju własnego przemysłu zbrojeniowego Hindusi pracują nad swoim myśliwcem pokładowym. Program TEBDF (Twin Engined Deck Based Fighter) zakłada, że prototyp miałby wykonać pierwszy lot już w 2026 r. Już teraz w jego rozwoju pomaga francuska firma Safran będąca czołowym producentem silników lotniczych. Bardzo prawdopodobne jest, że wkrótce dołączy do niego również Dassault – producent myśliwców Rafale. Nawet biorąc pod uwagę francuską pomoc wydaje się mało prawdopodobne by samolot TEBDF był gotowy przed wprowadzeniem do służby nowego lotniskowca, stąd duże prawdopodobieństwo, że na jego pokładzie znajda się myśliwce Rafale M.
Odchodząc od kwestii lotniskowca, Francja ma się również zaangażować we wspomniany program budowy sześciu wielozadaniowych okrętów podwodnych z napędem atomowym. Jej pomoc ma polegać przede wszystkim na udostępnieniu kluczowych technologii związanych z wyciszeniem okrętów podwodnych, w tym pędników wodno-strumieniowych czy śrub napędowych o odpowiednim kształcie.
Marcin Wołoszyk, konflikty.pl