Iran liże rany. Kupuje chiński HQ-9B
Islamska Republika Iranu, która jeszcze na dobre nie otrząsnęła się po przeprowadzonych w czerwcu izraelskich i amerykańskich atakach na infrastrukturę wojskową i nuklearną, intensywnie myśli i działa w zakresie wzmocnienia krajowej obrony powietrznej. Podobnie jak sąsiadujący z Irak siły zbrojne Iranu wybrały sprzęt pochodzący z Dalekiego Wschodu. Bagdad zdecydował się na osiem baterii południowokoreańskiego Cheongung-II (znanego również jako KM-SAM Block II), zaś ajatollahowie – od sojuszniczej Chińskiej Republiki Ludowej.
Wybory jednych i drugich miały zasadniczo odmienne okoliczności, ale są przejawem coraz większego zaufania do sprzętu z tej części świata. W dużej mierze wpływ na to mają cena oraz zdolność szybkich dostaw. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Chiny oficjalnie zaprzeczyły doniesieniom, zasłaniając się swoją polityką nieproliferacji, a konkretniej niedostarczania uzbrojenia krajom zaangażowanym w konflikty zbrojne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chiny na pomoc dziurawej obronie powietrznej
Według informacji opublikowanych w serwisie Middle East Eye Teheran pozyskał od Chińskiej Republiki Ludowej najnowsze zestawy systemu obrony przeciwlotniczej dalekiego zasięgu HQ-9B (Hong Qi-9B). Zanim przejdziemy do szczegółów należy zwrócić uwagę na sposób rozliczenia tego kontraktu, gdyż mamy do czynienia z rzadką formą odpłatnego. Iran zapłaci za uzbrojenie w formie barterowej, sprzedając Pekinowi ropę naftową. Transakcja w formule "ropa za broń" podkreśla celowe działania mające na celu obejście amerykańskich sankcji. Państwo Środka importuje coraz więcej ropy naftowej, a Iran jest jej opłacalnym dostarczycielem.
Tajemnicą pozostaje to ile wyrzutni HQ-9B odebrał Teheran. Wcześniej pojawiały się niepotwierdzone doniesienia, że do państwa ajatollahów trafiły aż cztery baterie FD-2000. Niemniej jednak głośno o dostawach stało się dopiero niedawno. Szczegółów jest jak na lekarstwo. Nie wiadomo którą wersję odebrano, ale logika podpowiada, że jest to FD-2000B o zasięgu 250 km. Mają one wzmocnić ochronę irańskiego nieba głównie w pobliżu krytycznych obiektów nuklearnych i wojskowych.
Sprawa dostawy HQ-9B dla irańskich sił zbrojnych ma być – według arabskich urzędników chcących zachować anonimowość – pod całkowitą kontrolą Waszyngtonu. Dokonując zakupu w Chinach, islamska republika liczy na to, że uda się w pewnej mierze załatać dziurawą obronę powietrzna. Chiński system z pewnością nie będzie stanowił rozwiązania wszystkich problemów. Co więcej, skuteczność HQ-9B w rękach Iranu pozostaje niepewna. Wyniki systemu w Pakistanie, gdzie nie udało mu się przechwycić indyjskich ataków podczas operacji Sindoor, oraz irańskich ataków w Beludżystanie w 2024 r. nie napawają optymizmem. Aby dodatkowo wzmocnić obronę powietrzną, Teheran prawdopodobnie prowadzi negocjacje w sprawie zakupu samolotów wielozadaniowych Chengdu J-10CE. Nie wiadomo czy rozmowy są bardzo zaawansowane, a w zasadzie brak jakichkolwiek w miarę wiarygodnych informacji, w tym o liczbie pożądanych maszyn.
Wróćmy jednak do sprawy zestawów obrony przeciwlotniczej. Swoje mają, ale cudze pożądają. Tak w skrócie można określić to co dzieje się w związku z pozyskaniem HQ-9B. Warto pamiętać, że irańskie zestawy S-300PMU-2 Faworit zostały prawdopodobnie w całości wyeliminowane z gry przez izraelskie lotnictwo wojskowe. Podczas operacji z kwietnia 2024 r. izraelskie lotnictwo wojskowe zniszczyło stanowiska S-300PMU2 niedaleko Isfahanu, które miały strzec nie tylko miasta i portu lotniczego, ale również instalacji nuklearnych w nieco oddalonym Natanzie. Niemal wszystkie systemy obrony przeciwrakietowej S-300 Islamskiej Republiki Iranu miały zostać zneutralizowane w izraelskich nalotach na Iran w październiku 2024 r. w ramach operacji "Dni Pokuty" (operacja z czerwca dopełniła dzieła zniszczenia). Jednak to nie sprzęt pochodzenia rosyjskiego miał decydować o odparciu wrogich pocisków zmierzających w irańską infrastrukturę czy zgrupowania wojsk.
Szumnie określany jako lepszy od rosyjskich odpowiedników średniego zasięgu Bawar-373 miał robić istotną różnicę i chronić Irańczyków przed zagrożeniami z powietrza. Według niektórych informacji w sieć krajowej obrony przeciwlotniczej włączono 12 baterii tego systemu, ale warto podkreślić, że są to informacje niesprawdzone. Od niedawna Iran ma mieć Bawara-373 drugiej generacji. Irańskie źródła twierdzą, że ta wersja rozwojowa może jednocześnie wykrywać 100 obiektów latających, śledzić maksymalnie sześćdziesiąt z nich i jednocześnie atakować do sześciu celów w odległości 250-300 km. W pierwotnej wersji nie dysponował radarem do śledzenia i niszczenia celów, wykorzystując działanie innych stacji radiolokacyjnych (teraz ma działać niezależnie).
Kolejną irańską perełką miał być Chordad 15, co do którego zapewniano, że może identyfikować cele w odległości 150 km i niszczyć je na dystansie 120 km. Zakup FD-2000 jest więc przyznaniem się do słabości zestawów opracowywanych siłami krajowego przemysłu zbrojeniowego. Co więcej, dostawy te oznaczają pogłębienie relacji Pekinu z Teheranem i następują w momencie, gdy islamska republika przeżywa bardzo trudne momenty na arenie międzynarodowej. Okazuje się, że może liczyć na pełne wsparcie Państwa Środka.
HQ-9B
HQ-9B opracowała spółka CPMIEC (China Precision Machinery Import-Export Corporation), która w swoim portfolio ma również m.in. zestawy średniego zasięgu FK-3 (eksportowy wariant HQ-22). System ten w wersji eksportowej nosi oznaczenie FD-2000. Uznawany za odpowiednika rosyjskiego przeciwrakietowego i przeciwlotniczego S-400 Triumf jest wykorzystywany głównie przez Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą.
Producent zapewnia, że zestaw może zwalczać cele na dystansie maksymalnie 250 km i pułapie 27 km. Wyposażony w stację radiolokacyjną z anteną ze skanowaniem fazowym HT-233 działającą w paśmie S, zapewnia 360-stopniowy nadzór i może śledzić do 100 celów, jednocześnie atakując od sześciu do ośmiu. Według chińskich źródeł ma być znacznie skuteczniejszy niż S-400, a nawet prezentować lepsze osiągi niż amerykańskie Patrioty.
Przeznaczony jest do zwalczania samolotów bojowych, pocisków manewrujących czy rakiet balistycznych krótkiego zasięgu. Stacja radiolokacyjna pozwala wykrywać cele charakteryzujące się właściwościami stealth, dzięki temu, że zbudowana została w technologii aktywnego elektronicznego skanowania (AESA). Każda wyrzutnia można uzbroić w maksymalnie osiem pocisków. System podstawowy stał się też bazą dla wariantów dla marynarki wojennej (HHQ-9 i HHQ-9B), przeciwrakietowego HQ-19 i wersji eksportowych oznaczonych: FD-2000 o zasięgu 125 km, FD-2000B (250 km) i zaprojektowanego specjalnie dla Pakistanu HQ-9P o zasięgu 125 km.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PAkistańskie wyrzutnie HQ-9
Systemy HQ-9B zakupiły także Maroko, Turkmenistan, Uzbekistan i Pakistan. Na początku lipca okazało się, że chiński system przeciwlotniczy kupił też Kair. Zestawy przybyły w ładowniach egipskich samolotów transportowych Ił-76MF. W tym aspekcie jest to rękawica rzucona rosyjskiemu przemysłowi zbrojeniowemu, który w szczególności w obszarze Bliskiego Wschodu i Afryki zaczyna czuć mocną presję ze strony Pekinu.