Irańczycy strzelają do Adirów w Palmachim, gdzie ich nie ma

Irańskie media poinformowały, że 14 lutego 2024 roku Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej przeprowadził ćwiczenia wojskowe, symulujące zniszczenie hangarów mieszczących izraelskie samoloty wielozadaniowe F-35I Adir. Do przeprowadzenia pozorowanej operacji wykorzystano ulepszone wersje pocisków balistycznych Emad i Ghadr. Podczas ćwiczeń Pasdarani uderzyli w repliki hangarów, które rzekomo mają mieścić samoloty powyższego typu.

Odpalenie pocisków Emad i Ghadr-1 podczas ćwiczebnego niszczenia Adirów w hangarach makiety bazy lotniczej Palmachim
Odpalenie pocisków Emad i Ghadr-1 podczas ćwiczebnego niszczenia Adirów w hangarach makiety bazy lotniczej Palmachim
Źródło zdjęć: © Tasnim

22.02.2024 10:43

Na potrzeby propagandowego filmu zbudowano model izraelskiej bazy lotniczej Palmachim. Pociski odpalono z wyrzutni mobilnych, którymi były podwozia ciężarówek wojskowych. W komunikatach prasowych nie ujawniono jednak lokalizacji skąd doszło do startu Emadów i Ghadrów.

Manewry wojskowe stały się też okazją do sprawdzenia potencjału wprowadzonych poprawek w zakresie ulepszonego zasięgu, celności i wagomiaru głowic bojowych. Według danych irańskich – z natury rzeczy niezwykle ciężkich do weryfikacji – ulepszone pociski na paliwo ciekłe Emad trafiły w cele oddalone o około 1700 kilometrów z niezwykłą precyzją, wykazując odchylenie mniejsze niż cztery metry. Zarówno Emad, jak i Ghadr są zmodyfikowanymi wersjami Szahaba-3 – pocisku, którego korzenie sięgają zagranicznych technologii zdobytych w latach 90. XX wieku, ewoluujących dzięki lokalnej wiedzy irańskich inżynierów i mechaników.

Ghadr -1 jest ulepszoną wersją Szahaba-3A, którego pierwszą wersję zaprezentowano w 2007 roku, ale na pierwsze zasadnicze testy przeszedł dopiero osiem lat później. Według irańskich źródeł osiągnął wówczas szacunkowy zasięg 1950 kilometrów. Wprowadzone później poprawki prawdopodobnie zmniejszyły ten parametr do około 1600 kilometrów. Ghadr-1 wyróżnia się stożkowym nosem i cylindrycznym kształtem, co zmniejsza wagomiar przenoszonego ładunku bojowego, ale zwiększa prędkość, co komplikuje przechwytywanie przez systemy obrony przeciwrakietowej. Zakłada się, że pocisk tego typu jest uzbrojony w głowicę bojową o wagomiarze 750 kg.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Z kolei Emada wprowadzono w 2015 roku jako pierwszy irański pocisk rakietowy, który można kierować i kontrolować do momentu trafienia w cel. Chociaż Iran oficjalnie zaklasyfikował go jako broń konwencjonalną, Stany Zjednoczone uznały ten test za naruszenie rezolucji 2231 Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych ze względu na techniczną zdolność pocisku do przenoszenia głowicy wypełnionej ładunkiem nuklearnym (od tamtego czasu trwają spory na temat wykładnie przepisów tego dokumentu prawego). Podaje się, że Emad ma zasięg 1700 km przy wagomiarze głowicy 750 kg, co klasyfikuje go jako rakietę balistyczną średniego zasięgu.

Należy jednak mieć na uwadze, że ćwiczebne strzelanie wykonano w warunkach idealnych, bez istnienia obrony powietrznej przeciwnika i bez ewentualnego działania systemów zakłócających. Poza tym należy mieć na uwadze, że baza izraelskich sił powietrznych Palmachim jest chroniona m.in. przez system antybalistyczny Chec 3 i trafienie tam stacjonujących Adirów nie będzie zadaniem łatwym. Zaraz, zaraz. Czy tam właściwie są najnowsze izraelskie samoloty wielozadaniowe? Ano właśnie, problemem irańskiego planu jest nie zasięg czy zdolność pokonania przez pociski balistyczne systemów obronnych, ale to, że w Palmachim nie ma Adirów, a przynajmniej nie ma ich w jakiejś znaczącej liczbie.

W tym obiekcie znajdują się śmigłowce UH-60 Black Hawk czy Sikorsky S-70, a także systemy bezzałogowe Hermes 450 czy Hermes 900. Chel ha-Awir trzymają Adiry głównie w bazie Newatim na Negewie. Obiekt ten jest miejscem stacjonowania 140. Eskadry "Złoty Orzeł" i 116. Eskadry "Lwy Południa". Ewenementem jest eksperymentalny Adir stacjonujący w bazie Tel Nof na zachód od Jerozolimy i wykorzystywany przez 5601. Eskadrę "Manat", czyli "Merkaz Nisuj Tisa" – Ośrodek Prób w Locie. Służy on do badań nad ulepszeniami maszyn seryjnych, zgodnie z izraelskim środowiskiem bojowym.

Hermes 900 startujący z bazy Palmachim podczas operacji Strażnik Murów w maju 2021 roku
Hermes 900 startujący z bazy Palmachim podczas operacji Strażnik Murów w maju 2021 roku © Amit Agronov, CC BY-SA 3.0, IDF Spokesperson's Unit

Opublikowanie przez media państwowe informacji o strzelaniu do Adirów jest kolejną kompromitacją Iranu. Wykazano się nonszalancją i brakiem rozeznania, gdzie są trzymane maszyny, które w Syrii łoją skórę Irańczykom i zależnym od nich milicjom szyickim. Nie wiadomo co tak naprawdę Pasdarani chcieli zademonstrować. Teheran utrzymuje, że to wydarzenie jest następstwem niedawnego oświadczenia przypisywanego izraelskiemu premierowi Benjaminowi Netanjahu, który podczas wizyty w tym obiekcie po raz kolejny zagroził Iranowi atakiem lotniczym. Warto też zauważyć, że baza Palmachim ma długość 15 km i szerokość 6 km, zaś cel trafiony rakietami Pasdaranów był trzy razy mniejszy.

Warto natomiast odnotować, że w lutym – już nie ćwiczebnie – po raz pierwszy w historii uderzyli w cele w Syrii oddalone o ponad 1200 kilometrów. Pociski balistyczne zniszczyły dwa budynki w pobliżu miasta Dżabal al-Summak i uderzyły w pustą klinikę we wsi Taltita, opodal Kafr Tacharim. Po raz pierwszy wykorzystano pocisk balistyczny średniego zasięgu Chejbar Szekan (niszczyciel zamków) o zasięgu deklarowanym 1450 kilometrów. Wówczas Siły Powietrzne Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej wystrzeliły cztery rakiety ze stanowiska w południowej części irańskiej prowincji Chuzestan. 1200 km to jest ta sama odległość, która dzieli wspomniane stanowiska startowe a Tel Awiw.

Adiry są przedmiotem ataku nie tylko propagandowego ze strony wszechmocnych w mowie i piśmie państwowych mediów nadzorowanych przez Teheran. Ich wykorzystanie i duży wkład w operację "Żelazne Miecze" skłonił do działania holenderski sąd, który 12 lutego nakazał rządowi Holandii wstrzymanie całego eksportu komponentów do myśliwców F-35 do Izraela, powołując się na obawy, że części te zostały wykorzystane z naruszeniem prawa międzynarodowego podczas ofensywy w Strefie Gazy. Mało prawdopodobne, aby ta decyzja miała wpływ na dostępność operacyjną F35I w służbie izraelskich wojsk lotniczych.

F-35I Adir jest chlubą i koniem roboczym Chel ha-Awir, zwłaszcza w czasie operacji „Żelazne Miecze” w Strefie Gazy
F-35I Adir jest chlubą i koniem roboczym Chel ha-Awir, zwłaszcza w czasie operacji „Żelazne Miecze” w Strefie Gazy© US Air Force, William R. Lewis

Nie tylko miecz, ale również tarcza

Ostatnie dni to nie tylko prężenie muskułów w zakresie zdolności ofensywnych, ale również prezentacja dwóch zestawów obrony powietrznej, które po raz pierwszy ujrzały światło dzienne. Pierwszym z nich jest średniego zasięgu Arman, stanowiący wersję rozwojową systemu Chordad 15, drugim zaś – krótkiego zasięgu Azaraksz (błyskawica). W demonstracji wziął udział minister obrony, generał brygady Mohammad Reza Asztiani.

Cechą charakterystyczną i istotnym elementem nowych zestawów jest to, że całość znajduje się na jednym pojeździe zamiast kilku mieszczących osobno radary i wyrzutnie efektorów. Na samobieżnym zestawie ogniowym Arman zabudowano wielofunkcyjny radar do wykrywania i śledzenia celów oraz wyrzutnię pocisków przeciwlotniczych zawierającą trzy kontenery, w których znajdują się pociski gotowe do startu.

Radary Armana mają zasięg wykrywania 180 km, śledzenia do 160 km (24 cele jednocześnie), zaś naprowadzania – do 120 km (12 celów jednocześnie). Może zwalczać środki napadu powietrznego na pułapie do 27 km. Rozwiniecie bojowe zajmuje trzy minuty, a przygotowany do walki system może ostrzeliwać do 6 celów jednocześnie.

Azaraksz jest systemem krótkiego zasięgu uzbrojonym w przeprojektowane kopie amerykańskich pocisków przeciwlotniczych AIM-9 Sidewinder (nomen omen noszące w Iranie również nazwę Azaraksz). Na jednym pojeździe oprócz wyrzutni znajdują się radiolokator małych rozmiarów o zasięgu 50 km i głowica optoelektroniczna do wykrywania i śledzenia celów w zasięgu 25 km.

Pokazanie zdolności ofensywnych i systemów obrony powietrznej w tym samym czasie jest wyraźnym zabiegiem propagandowym. Działanie to obliczone jest na pokazanie Izraelowi, że Iran jest gotowy do akcji zaczepnej i będzie bronił się przed atakiem z zewnątrz.

Źródło artykułu:konflikty.pl