Rosyjskie drony nad Rumunią. Oto dlaczego nie zostały zestrzelone

General Dynamics F-16 Falcon podczas lotu.
General Dynamics F-16 Falcon podczas lotu.
Źródło zdjęć: © Getty Images | Stocktrek
Przemysław Juraszek

08.09.2024 12:13, aktual.: 08.09.2024 13:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W nocy z 7 na 8 września w rumuńską przestrzeń powietrzną wleciały dwa rosyjskie drony. Miało to miejsce kolejno o godzinie 2:20 i 2:38 w okolicy miejscowości Tulcza i Konstanca. Wyjaśniamy, dlaczego intruzi nie zostali zestrzeleni i dlaczego ten incydent może wpisywać się w świadomą taktykę Rosjan wobec Ukrainy.

Jak podaje portal Defense Express, rosyjskie drony zmusiły Bukareszt do poderwania dyżurnej pary samolotów F-16 z 86. bazy lotniczej, ale obce obiekty, które naruszyły przestrzeń powietrzną Rumunii, zdołały ją opuścić, zanim samoloty doleciały na miejsce.

Jest to klasyczna taktyka Rosjan, która polega na tym, aby drony bądź pociski manewrujące atakowały cele w Ukrainie nadlatując z kierunku państw przyjaznych obrońcom. Wymusza to na Ukraińcach konieczność utrzymania na tych odcinkach systemów obrony przeciwlotniczej, które inaczej mogłyby zostać rozstawione w bardziej kluczowych regionach, takich jak obwód doniecki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tajemnicze obiekty Rosjan oraz problemy z ich zestrzeleniem

Najprawdopodobniej obiekty, które wleciały w rumuńską przestrzeń powietrzną były dronami z rodziny Shahed bądź ewentualnie pociskami manewrującymi Ch-101. Zestrzelenie takich obiektów przez samolot wojskowy jest proste, ale w czasach pokoju obwarowane licznymi ograniczeniami.

Jak pisał to dziennikarz Wirtualnej Polski Łukasz Michalik, samolot nawet widząc cel na radarze musi go wizualnie zidentyfikować. Tymczasem radarze nie można jednoznacznie stwierdzić, czy np. podejrzewany dron nie będzie śmigłowcem. Ponadto w przypadku granicy mogła to też być maszyna ukraińska.

Niebezpieczne zestrzelenia

Wymaga to podlecenia na bliską odległość, a biorąc pod uwagę przebywanie rosyjskich obiektów w przestrzeni powietrznej NATO parę minut, ich przechwycenie na terenie kraju sojuszniczego jest w zasadzie niemożliwe. Ponadto samoloty wojskowe podczas pokoju nie mogą przekraczać prędkości dźwięku, co wydłuża czas dolotu na miejsce zdarzenia.

Warto też zaznaczyć, że zestrzelenie takiego obiekt może być niebezpieczne. W przypadku eliminacji z bliskiej odległości szczątki celu mogą uszkodzić samolot. Spadając na ziemię mogą też np. wywołać pożar w lesie bądź spaść na teren zamieszkały.Z tego względu reakcja zarówno Rumunii jak i Polski na wtargnięcie rosyjskich dronów przestaje dziwić.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.