Rośnie aktywność wulkanów na Islandii. Czy erupcje mogą wpłynąć na resztę świata?

Islandzki Instytut Meteorologii na początku tygodnia podał, że wypływ lawy ze szczelin powstałych w pobliżu miasteczka Grindavik w południowo-zachodniej Islandii zmniejszył się, ale erupcja wulkanu się nie zakończyła. Zachodni eksperci są zdania, że po ok. 800 latach względnego spokoju półwysep Reykjanes wszedł w nowy etap aktywności sejsmicznej, który może trwać lata. Zapytaliśmy prof. Marka Awdankiewicza z Uniwersytetu Wrocławskiego, co to tak naprawdę oznacza i czy skutki tych zmian mogą mieć wpływ również na Polskę.

Islandia. Wybuch wulkanu
Islandia. Wybuch wulkanu
Źródło zdjęć: © PAP
Karolina Modzelewska

17.01.2024 | aktual.: 17.01.2024 19:58

W niedzielę 14 stycznia na Islandii doszło do kolejnego wybuchu wulkanu. Spływająca lawa zniszczyła kilka domów znajdujących się na obrzeżach miasta Grindavik, na południowy zachód od Reykjaviku. Science Alert zwraca uwagę, że była to piąta erupcja wulkanu na półwyspie Reykjanes w ciągu niecałych trzech lat. Wcześniej przez stulecia ten obszar pozostawał spokojny.

Wulkany na Islandii budzą się do życia

Patrick Allard z francuskiego Institut de Physique du Globe de Paris w rozmowie z Agence France-Presse przekazał, że po ok. 800 latach względnego spokoju "wkroczyliśmy w nowy etap separacji płyt tektonicznych, który może trwać kilka lat, a może nawet dziesięciolecia".

Potwierdza to prof. Marek Awdankiewicz, który przypomina, że ostatnie duże erupcje miały miejsce na Islandii w XIII wieku, czyli ok. 800 lat temu. Trwały kilkadziesiąt lat z przerwami i potem na dłuższy czas ten teren się uspokoił, a w regionie nic specjalnie się nie działo. W kolejnych stuleciach zdarzały się drobniejsze erupcje, a teraz ponownie mamy do czynienia z okresem silnie wzmożonej aktywności sejsmicznej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Islandia leży na środku Atlantyku, gdzie występuje duża struktura - Grzbiet Śródatlantycki, ciągnący się przez cały Atlantyk z południa na północ przez kilkanaście tysięcy kilometrów. Na Islandii ta podwodna struktura wychodzi na powierzchnię i przecina wyspę w poprzek, ma różne odgałęzienia. Możemy więc mówić, że na Islandii występuje cały rozbudowany system uskoków.

prof. Marek Awdankiewicz

Prof. Awdankiewicz przypomina, że grzbiety oceaniczne, takie jak Grzbiet Śródatlantycki, są cały czas geologicznie aktywne. - Z geologicznego punktu widzenia, czyli w długich przedziałach czasu - w tysiącach, w milionach lat - możemy mówić, że ta aktywność jest nieustanna. Natomiast z perspektywy życia człowieka, perspektywy historycznej, obserwujemy występowanie okresów wzmożonej aktywności i później przerw w tej aktywności. Później ta aktywność znowu pojawia się w innym miejscu i tak wielokrotnie - wyjaśnia. Taki schemat aktywności możemy obserwować właśnie na Islandii.

Czy odległa aktywność sejsmiczna może oddziaływać na Polskę?

Wybuchy wulkanów na Islandii to wydarzenia dość widowiskowe, przykuwające uwagę szerokiej publiczności. Wzmożona aktywność sejsmiczna w regionie i pojawiające się zapowiedzi, że podobnych zdarzeń może być w przyszłości więcej - rodzą pytanie, o wpływ, jaki będą wywierać na inne części świata, w tym Polskę. Prof. Awdankiewicz zaznacza, że Polska jest bezpieczna, ale zdarzenia sejsmiczne i wulkaniczne pojawiające się w odległości 1000-2000 km, mogą wywierać na nią wpływ, jeśli są odpowiednio silne.

Polska znajduje się daleko od granic płyt litosferycznych i aktywnych wulkanów, więc zwykle żadnego zagrożenia z ich strony nie ma. Erupcje są najczęściej za słabe, abyśmy je odczuwali, chociaż wstrząsy mogą być rejestrowane przez sejsmografy znajdujące się na terenie Europy czy samej Polski. Warto jednak sięgnąć pamięcią wstecz do 2010 r., kiedy erupcja wulkanu Eyjafjallajökull w południowej Islandii spowodowała paraliż ruchu lotniczego. Stopień zagrożeń zależy od siły i rodzaju erupcji wulkanicznej.

prof. Marek Awdankiewicz

Przykładem takiej silnej erupcji jest wybuch wulkanu Laki na Islandii w XVIII wieku. O tej erupcji często mówi się jako o największej katastrofie naturalnej w historii Islandii. Zmniejszyła ona populację wyspy, doprowadziła do śmierci wielu zwierząt, zniszczenia roślin, co ostatecznie skutkowało klęską głową. Skutki wybuchu wulkanu Laki odczuwano też znacznie dalej.

Ekspert wyjaśnia, że erupcja "wyrzuciła wysoko do atmosfery duże ilości gazów siarkowych, a cyrkulacja powietrza była taka, że "zassało" te gazy z powrotem w dół - m.in. nad Europę Zachodnią i Środkową". W kronikach opisujących ten okres zachowały się wpisy mówiące o pojawieniu się w Polsce lipcu śniegu, licznych anomaliach pogodowych czy dziwnym zapachu siarki unoszącym się w powietrzu.

Polska znajduje się na obszarze spokojnym pod względem aktywności sejsmicznej, co wynika z odległości od granic płyt litosferycznych. Prof. Awdankiewicz przypomina, że jedna z takich granic, wspomniany Grzbiet Śródatlantycki, przebiega przez środek Atlantyku ponad 3 tys. km na zachód od naszego kraju. Inna granica znajduje się na południu Europy, ok. 1,5 tys. km w linii prostej od Polski.

Wnętrze płyty tektonicznej jest względnie stabilne, ale z historii wiadomo, że również na terenie naszego kraju zdarzały się trzęsienia ziemi. Najbardziej aktywny sejsmicznie obszar obok nas to Karpaty, czyli młode góry. Są już zasadniczo uformowane, ale można jeszcze tutaj spotkać aktywność sejsmiczną.

prof. Marek Awdankiewicz

Co ciekawe, w Polsce, szczególnie na północy kraju, można odczuwać wstrząsy występujące w Skandynawii, która również leży we wnętrzu płyty tektonicznej. Jej aktywność sejsmiczna jest powodowana czymś zupełnie innymi niż ruch płyt tektonicznych. Jak tłumaczy ekspert, Skandynawia powoli, od czasu, kiedy stopił się lądolód plejstoceński, dźwiga się w górę. Ta wielka masa lodu wgniotła skorupę w głąb płaszcza ziemskiego, a teraz podnosi się on, co powoduje niewielkie wstrząsy raz na jakiś czas.

Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Komentarze (11)