Wulkany groźniejsze dla środowiska od ludzi? Popularny mit wciąż żywy
Wybuch znajdującego się na Islandii wulkanu Fagradalsfjall przypomniał o trwającej dyskusji na temat szkodliwości tego typu zjawisk dla środowiska. Nie brakuje błędnych informacji, sugerujących, że wulkany emitują więcej CO2 niż cała ludzkość. O to, jak jest naprawdę, zapytaliśmy klimatologa prof. Bogdana Chojnickiego z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Islandia to jeden z najbardziej aktywnych sejsmicznie obszarów w Europie, gdzie znajduje się kilkadziesiąt czynnych wulkanów. Ich erupcje zdarzają się dość często. Ostatnia rozpoczęła się 18 grudnia i dotyczy wulkanu Fagradalsfjall na półwyspie Reykjanes. Władze uznały, że wybuch może stanowić zagrożenia dla pobliskiego rybackiego miasteczka Grindavik, dlatego podjęto decyzję o ewakuacji ok. 4 tys. mieszkańców.
Klimatyczny mit wokół erupcji wulkanów
Erupcje wulkanów łączy się nie tylko z zagrożeniami dla zdrowia i życia ludzkiego, ale często także z zagrożeniami dla klimatu. To właśnie wulkany są "bohaterami" jednego z popularniejszych klimatycznych mitów, zgodnie z którym ich wybuchy emitują do środowiska więcej dwutlenku węgla, niż produkuje ludzkość, i znacząco przyczyniają się do ocieplenia klimatu.
CO2 nie jest jednak jedynym gazem uwalnianym podczas erupcji. Oprócz niego wydostaje się m.in. dwutlenek siarki. Ten gaz w atmosferze przekształca się w aerozole odbijające promieniowanie słoneczne, a ich obecność działa na klimat chłodząco.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O to, skąd taki mit się wziął, zapytaliśmy klimatologa prof. Bogdana Chojnickiego z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Ekspert przypomniał, że erupcje wulkanów w zasadzie towarzyszą nam od zawsze, a przyjmując szerszą, globalną perspektywę, zauważymy, że dochodzi do nich niemalże codziennie np. w regionach pacyficznych. Wulkany oddziałują więc na klimat cały czas.
Istotne jest jednak zauważenie różnic pomiędzy emisją CO2 generowaną przez wulkany a tą, którą generują ludzie. Ta druga jest czymś dodatkowym, nowym dla środowiska. Chojnicki tłumaczy to w następujący sposób: "To tak, jakby powiedzieć, że od zawsze ginęły ptaki, a to, że my zabijamy tych ptaków teraz trochę więcej, to jest w zasadzie taki sam efekt. To jest klasyczna manipulacja, z którą mamy tutaj do czynienia".
Zdaniem Chojnickiego ważną kwestią jest odpowiedź na pytanie, jak duża jest emisja dwutlenku węgla generowanego przez wulkany. Z badań wynika, że emitują one 1 proc. rocznej emisji antropogenicznej, czyli w skali roku 1/100 tego, co w tym samym czasie emituje poprzez swoją działalność człowiek. Dla lepszego zobrazowania tej różnicy klimatolog odwołał się do dwóch prostych przykładów.
Warto przypomnieć, iż z corocznego raportu Global Carbon Project wynika, że do końca 2023 r. możemy dostarczyć do atmosfery 1,1 proc. więcej dwutlenku węgla niż w 2022 r. Oznaczałoby to kolejny rekord pod względem globalnej emisji dwutlenku węgla z paliw kopalnych. Jak szacują eksperci, w 2023 r. emisja CO2 osiągnie poziom 36,8 gigaton.
Co więcej, naukowcy alarmują, że kolejny rekordowy okres pod względem produkcji CO2 oddala nas od możliwości osiągnięcia ustaleń zawartych w porozumieniu paryskim. Jednocześnie zwiększa ryzyko wystąpienia poważnych zmian klimatycznych i jeszcze bardziej ekstremalnych warunków pogodowych.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski