Rosjanie liczą straty. Przemysł kosmiczny w kryzysie

Rosyjska rakieta Angara A5; zdjęcie ilustracyjne
Rosyjska rakieta Angara A5; zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Licencjodawca

10.08.2024 10:25, aktual.: 10.08.2024 14:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos podaje, że zachodnie sankcje spowodowały znaczne straty finansowe w jej działalności. Chociaż doniesienia z Rosji należy zawsze traktować z dystansem, widać tutaj kolejny przejaw kryzysu, w jakim znajduje się tamtejszy przemysł kosmiczny. Dość wspomnieć, że jeden z ważnych obiektów zajął swego czasu komornik.

Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.

Zgodnie z informacją przekazaną przez Andrieja Jelczaninowa, zastępcę szefa Roskosmosu, zerwanie umów wiążących z zachodnimi firmami i rządami kosztowało rosyjskie przedsiębiorstwo 180 miliardów rubli, czyli ok. 2,1 mld dolarów (lub ponad 8 mld złotych). Jako główne powody wskazał m.in. zawieszenie planowanej wspólnie z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) misji na Marsa (ExoMars), jak również wstrzymanie startów rakiet Sojuz z kosmodromu Kouru w Gujanie Francuskiej. Kraj, który jeszcze przed inwazją na Ukrainę pretendował do grona kosmicznych potęg, obecnie jest w tyle za liderami.

Rosja daleko za konkurencją

Jelczaninow zadeklarował, że z odbudową pozycji firmy nie będzie problemów, bowiem eksport usług i wyrobów nadal jest możliwy, z tym że na rynki azjatyckie, afrykańskie i bliskowschodnie. Wymaga to jednak bardzo precyzyjnej strategii i to długofalowej, bowiem, jak twierdzi Jelczaninow, konkurencja tam jest bardzo silna. Celem jest powrót do wartości eksportu sprzed sankcji nałożonych na Federację Rosyjską, co nastąpiło w odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainę.

Nie ułatwia tego redukcja liczby realizowanych misji. Dość wspomnieć, że w 2023 r. Rosjanie wysłali w kosmos zaledwie 19 rakiet nośnych. Dla porównania USA wysłały takich misji 110, a Chiny - 66. Rok 2024 r. może być dla Rosjan jeszcze gorszy, gdyż dotychczas wystrzelili zaledwie osiem rakiet.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jelczaninow twierdzi jednak, że pomimo trudności straty maleją. Obok eksportu na nowe rynki Roskosmos miałby ratować rosyjską branżę kosmiczną za pomocą budowy nowej stacji kosmicznej ROS, która w zamyśle Moskwy miałaby zastąpić Międzynarodową Stację Kosmiczną ISS. Jej budowa ma być zrealizowana w latach 2027-33. Rosyjskie deklaracje i prognozy należy oczywiście traktować jak zawsze z dużym dystansem.

Nie tylko pieniądze

Kłopoty finansowe nie są jedynymi, jakie ma Roskosmos. Rosyjska agencja kosmiczna boryka się również z problemami technicznymi i organizacyjnymi. Świadectwem tych pierwszych są awarie, jakie mają miejsce podczas kolejnych rosyjskich misji kosmicznych. Jednym z głośniejszych wypadków z ostatnich lat był zeszłoroczny, nieudany powrót na Księżyc.

Sonda Łuna 25, która miała być rdzeniem pierwszej od 1976 r. rosyjskiej (wówczas radzieckiej) misji księżycowej, rozbiła się o powierzchnię naszego naturalnego satelity. Jeśli wierzyć komunikatowi Roskosmosu z 20 sierpnia 2023 r., w czasie manewru obniżenia orbity doszło do anomalii, która zaowocowała utratą łączności i rozbiciem na powierzchni.

Zdjęcia wykonane przez NASA potwierdziły istnienie około 20-metrowego krateru na powierzchni Księżyca w miejscu, w którym miała lądować Łuna 25. Zachodni eksperci jako powód niepowodzenia wskazywali wówczas odcięcie rosyjskiego przemysłu kosmicznego od nowoczesnych zachodnich technologii i zastępowanie ich chińskimi lub naprędce skleconymi rodzimymi rozwiązaniami.

Misja miała być dodatkowo wstępem do budowy rosyjsko-chińskiej bazy księżycowej w latach 30. Dla porównania zaledwie trzy dni później na powierzchni Księżyca wylądowała indyjska sonda misji Chandrayaan-3 pod auspicjami indyjskiej Organizacji Badań Kosmicznych (ISRO), a dzień później łazik Pragyan odbył spacer po powierzchni ziemskiego satelity. Nieco później, 20 stycznia 2024 r., lądownik SLIM Japońskiej Agencji Eksploracji Przestrzeni Kosmicznej (JAXA) wylądował na Srebrnym Globie. Również Chińczycy zaliczyli udaną misję księżycową.

Problemy z kluczowym programem

Podobnie sprawa ma się z programem rakiet nowej generacji rodziny Angara. Start rakiety nośnej Angara A5 został w kwietniu opóźniony o kilka dni. Najpierw stwierdzono usterkę systemu zwiększania ciśnienia w jednym ze zbiorników, a nazajutrz misję odwołano z powodu awarii systemu kontroli startu silnika. Prace nad rakietą, która ma być następcą Protona M, prowadzone są od 1995 r., a pierwszy jej start odbył się w 2014 r.

Od tamtej pory Angary wykonały zaledwie cztery loty. Oczywiście Amerykanom czy Chińczykom również zdarzają się problemy (w przypadku np. Space-X są wręcz oczekiwane), lecz obydwa supermocarstwa dysponują zupełnie innym potencjałem naukowo-technicznym i finansowym niż Rosja, a więc w pewnym sensie na potknięcia je stać.

Nie sposób też nie wspomnieć o problemach organizacyjnych z Angrą. Rakieta w wersji A5 wystartowała z kosmodromu Wostocznyj. Jeszcze w trakcie jego budowy odnotowano ponad 17 tys. przypadków naruszenia prawa i różnych norm. W celu ich wyjaśnienia wytoczono 140 spraw karnych, a straty finansowe oszacowano na kilkanaście miliardów rubli.

Komornik zajął kosmodrom

Sytuacji rosyjskiego przemysłu kosmicznego nie poprawiło z pewnością zajęcie przez komornika infrastruktury legendarnego kosmodromu Bajkonur w 2023 r. Powodem były długi Rosyjskiego Centrum Infrastruktury Kosmicznej wobec kazachsko-rosyjskiej spółki joint venture Baiterek, która szacowała szkody ekologiczne wyrządzone lokalnie przez starty rakiet Sojuz-5. Działania komornika poprzedziła publiczna krytyka kazachskich władz ze strony zarządu Roskosmosu, która z kolei była odpowiedzią na odroczenie budowy nowego stanowiska startowego.

Wobec powyższego wydaje się, że optymizm wiceszefa Roskosmosu nie jest całkowicie uzasadniony. Oczywiście państwa globalnego Południa mogą niechętnie współpracować z NASA i komercyjnymi firmami amerykańskimi czy nawet z ESA, lecz przecież Rosjanie muszą mierzyć się z coraz silniejszą konkurencją chińską, jak również z nowymi, wschodzącymi potęgami. Roskosmos ma więc na horyzoncie coraz silniejszych rywali, a obciążone wojną i sankcjami państwo rosyjskie na każdej porażce traci więcej niż bogatsi liderzy przemysłu kosmicznego.

Bartłomiej Kucharski dla Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski
Zobacz także