Rosjanie dali się nabrać. Wpadli w pułapkę Ukraińców

Zniszczona atrapa M777
Zniszczona atrapa M777
Źródło zdjęć: © X | @front_ukrainian
Norbert Garbarek

06.08.2024 13:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Armia Federacji Rosyjskiej nie przestaje tracić cennych pocisków do walki z bezwartościowymi atrapami broni wykorzystywanymi przez Ukraińców. Rosjanie dali się nabrać na stosowaną od dawna taktykę i uderzyli precyzyjnym pociskiem Krasnopol w makietę holowanej haubicy M777 kal. 155 mm, której produkcja to koszt rzędu 1 tys. dolarów, podczas gdy jedna sztuka pocisku Krasnopol kosztuje ok. 40 tys. dolarów.

Obecność makiet sprzętu wojskowego to taktyka, z której korzystają obie strony konfliktu – zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie. Ci pierwsi opanowali umiejętność budowania sprzętu, który skutecznie wabi rosyjskie pociski i bezzałogowce.

Makiety na wojnie w Ukrainie

Dotychczas widziane na froncie ukraińskie makiety to nie tylko malunki na betonie – jak jeszcze niedawno mieli w zwyczaju robić to Rosjanie – a wysokiej jakości konstrukcje, które nierzadko do złudzenia przypominają właściwą broń. Niektórymi z przykładów tego typu prac są makiety HIMARS-a oraz systemu obrony przeciwlotniczej M1097 Avenger, ale też radaru AN/MPQ-64 Sentinel, który Rosjanie pomylili z prawdziwym sprzętem.

Armia obrońców nie przestaje polować na Rosjan i stale wykorzystuje dopracowaną taktykę wabienia przeciwnika makietami o marginalnej wartości – szczególnie w świetle wartości pocisków, których Rosjanie używają do uderzenia w fałszywe cele. Jeszcze niedawno w mediach pojawiło się zdjęcie, które przedstawiało uderzenie rosyjskiej broni w makietę haubicy M777 zakamuflowanej w krzakach. Teraz Ukraińcy informują o kolejnym takim zdarzeniu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rosjanie znów uderzyli w ukraińską makietę

Jak podaje bowiem profil Military News UA na platformie X, ukraińscy żołnierze pokazali zdjęcie tamtejszej atrapy holowanej haubicy M777 kal. 155 mm, która została zniszczona precyzyjnym pociskiem Krasnopol. Rosjanie po raz kolejny z rzędu uderzyli w sprzęt, który nie ma w zasadzie żadnej wartości – służy tylko temu, aby zwracał na siebie uwagę i pod pozornym ukryciem wabił ostrzał cennymi rosyjskimi pociskami.

Wyjaśnijmy, że broń, której Federacja Rosyjska użyła do ostrzelania ukraińskiej makiety, tj. 30F39 Krasnopol, to rosyjski artyleryjski pocisk burzący kal. 152 mm, który wykorzystuje do naprowadzania na cel wiązkę laserową. W eksportowej wersji (Krasnopol-M) ma kaliber 155 mm.

Prawdopodobieństwo trafienia wskazanego obiektu tym pociskiem sięga 95 proc. przy maksymalnej prędkości celu na poziomie 36 km/h. Masa amunicji to zaś ok. 50 kg, natomiast na samą głowicę bojową przypada 10,5 kg, z czego materiał wybuchowy waży 6,6 kg. Donośność (w zależności od wersji) sięga z kolei od 20 do 25 km.

Holowana haubica M777, której atrapę uderzyli Rosjanie, w oryginalnej wersji stanowi natomiast popularną na froncie broń, którą obrońcy otrzymali m.in. od Estonii w 2023 r. Za produkcję tego sprzętu odpowiadają Brytyjczycy, którzy pracowali na zlecenie USA i mieli skonstruować broń o wielkości odpowiedniej, aby zmieściła się do samolotów C-130. Kluczowe dla wojsk amerykańskich było także przystosowanie haubicy do jej wyładunku na otwartych plażach z lekkich okrętów.

M777 mierzy ok. 10 m długości w położeniu bojowym, a jej waga sięga 3,7 t. Ostrzeliwuje zaś cele przy użyciu lufy kal. 155 mm o długości 39 kalibrów, która może miotać pociski na odległość do 30 km w przypadku użycia ulepszonej amunicji (z dodatkowym napędem rakietowym). M777 może też strzelać pociskami M982 Excalibur, które zaś docierają na odległość 40 km.

Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski
Zobacz także