Przypominają polskie Pioruny. Ukraińcy z cenną zdobyczą
Najnowsze rosyjskie MANPADS (zestawy lekkich rakietowych pocisków przeciwlotniczych) 9K333 "Wjerba" (pol. "Wierzba") stały się trofeum ukraińskich żołnierzy – podaje Armija Inform, agencja prasowa ukraińskiego resortu obrony. Jeśli wierzyć zapewnieniom producenta, jest to broń skuteczniejsza niż amerykańskie Stingery i o parametrach zbliżonych do polskich Piorunów.
"Wierzba" jest w zasadzie wynikiem głębokiej modernizacji radzieckiego kompleksu "Igła". Prace nad tą bronią rozpoczęły się w połowie 2000 roku, a czas przejęcia jej do rosyjskiej armii był wielokrotnie przekładany. Ostatecznie pierwsze egzemplarze trafiły na uzbrojenie w 2014 r.
Nowoczesna broń Rosji
Z opisów parametrów technicznych wynika, że "Wierzba" jest systemem bardzo zaawansowanym. Broń powstała z myślą o zwalczaniu samolotów i śmigłowców, a także pocisków manewrujących i dronów na wysokościach od 10 metrów do 3,5 km (wg innych źródeł 4,5 km) oraz w zasięgu od 500 m do 6 km.
Pod tym względem posiada parametry zbliżone do polskiego PPZR (Przenośnego Przeciwlotniczego Zestawu Rakietowego) Piorun (za jego pomocą można niszczyć cele znajdujące się na wysokościach od 10 m do 4 km oraz w odległości od 400 m do 6 km). Rosyjski zestaw ma też większe możliwości niż amerykańskie MANPADS FIM-92 Stinger, które są nieskuteczne w przypadku obiektów znajdujących się na pułapach poniżej 180 m.
Odpalane z "Wierzby" pociski 9M336 są napędzane silnikiem rakietowym na paliwo stałe oraz posiadają wzmocnioną głowicę odłamkową odłamkowo-burzącą i adaptacyjny detonator kontaktowy. Według twórców pocisk jest chroniony przed systemami zagłuszania laserowego, które są instalowane w nowoczesnych samolotach bojowych i śmigłowcach.
Głowica działa w ultrafiolecie oraz bliskiej i średniej podczerwieni. Dzięki temu rozwiązaniu pocisk ma większe szanse na odróżnienie rzeczywistego celu od fałszywego. Za pomocą celownika termowizyjnego "Maugli-2M" operator "Wierzby" jest w stanie prowadzić ostrzał w nocy oraz w warunkach ograniczonej widoczności.
Adam Gaafar, dziennikarz Wirtualnej Polski