"Precyzyjne jak skalpel". To dlatego Rosjanie się ich boją
Administracja Donalda Trumpa jest coraz bliższa podjęcia ostatecznej decyzji o przekazaniu Ukrainie pocisków manewrujących Tomahawk. To broń o dużym zasięgu i możliwościach mogących przynieść przełom w wojnie z Rosją. George Barros, ekspert z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), akcentuje przede wszystkim wyjątkową precyzję, jaką cechują się Tomahawki.
Prośba o dostawy pocisków manewrujących Tomahawk została złożona przez prezydenta Zełenskiego podczas jego spotkania z prezydentem Stanów Zjednoczonych przy okazji 80. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. W środę 15 października "New York Times" przekazał, że Pentagon przygotował już stosowne plany sprzedaży albo przekazania Ukrainie tej broni na wypadek wydania odpowiedniego rozkazu przez Donalda Trumpa.
Ekspert ocenił pociski Tomahawk
Do tej pory bronią dalekiego zasięgu przekazywaną przez Zachód na front były jedynie pociski ATACMS oraz Storm Shadow/SCALP-EG, ale ich zasięg to odpowiednio maksymalnie 300 km oraz 500 km. Pociski manewrujące Tomahawk mogą razić cele oddalone o nawet ok. 1,6 tys. km, jednocześnie zapewniając przy tym dużą precyzję.
"Tomahawki są precyzyjne jak skalpel. Zaprojektowano je do uderzeń w bardzo konkretne cele. Uderzenia w wybrane, wyspecjalizowane obiekty mogłyby wywołać kaskadowy efekt wobec rosyjskiej infrastruktury wojskowej" - powiedział George Barros w rozmowie z PAP.
Ile plastiku mamy w ciele? Odpowiedź zaskakuje
1655 obiektów wojskowych w głębi Rosji w zasięgu
Tomahawk to pocisk manewrujący, który mierzy 6,3 m długości. Jego waga to aż 1600 kg, z czego 450 kg przypada na głowicę bojową. Został wyposażony w silnik turbowentylatorowy. Po wystrzeleniu porusza się z prędkością poddźwiękową (ok. 880 km/h), a także z uwzględnieniem rzeźby terenu, co utrudnia jego wykrycie - mimo braku cech stealth.
ISW szacuje, że w zasięgu rakiet Tomahawk po ich dostarczeniu Ukrainie znalazłoby się ok. 1655 obiektów wojskowych w głębi Rosji. Wśród nich ponad 60 istotnych baz lotniczych takich jak baza Engels-2 wykorzystywana do obsługi bombowców strategicznych Tu-160 i Tu-95, a także fabryka Urałwagonzawod w Niżnym Tagile zajmująca się produkcją czołgów czy fabryka dronów w Tatarstanie.
Tę ostatnią Rosjanie długo postrzegali jako niezagrożoną, ponieważ znajduje się 1,2 tys. km od frontu. Doniesienia o możliwym przekazaniu Ukrainie pocisków Tomahawk niejednokrotnie komentowali rosyjscy politycy, co przez analityków odbierane jest jako ewidentny strach przed zmianą sytuacji na froncie.