Pożary w Kalifornii a zmiany klimatu. Ekspertka: W Polsce takie zjawiska będą pojawiać się częściej

Czy takie ekstremalne zjawiska, które aktualnie występują w Los Angeles i Kalifornii, mogą nam coraz częściej zagrażać w przyszłości? Okazuje się, że tak. Synoptyk IMGW wskazuje możliwe scenariusze.

Kalifornia walczy z pożarami
Kalifornia walczy z pożarami
Źródło zdjęć: © Getty Images | Apu Gomes
Amanda Grzmiel

Pożary w Kalifornii są spotęgowane przez zmiany klimatu - tak wynika z najnowszych badań naukowców opublikowanych w "Nature". Twierdzą, że gwałtowne wahania między ekstremalnymi warunkami suchymi i mokrymi nasilają się w związku ze zmianami klimatycznymi i przyczyniają się do wzrostu częstotliwości i intensywności pożarów. Naukowcy opisują w nowym artykule, że zmiany klimatyczne od połowy XX wieku nasiliły ekstremalne zjawiska pogodowe na całym świecie nawet o 66 proc. Uważają, że przy każdym stopniu ocieplenia atmosfera jest w stanie odparować, wchłonąć i uwolnić 7 proc. więcej wody, co przekłada się na zaostrzenie występujących zjawisk. Jako przykład podają to, co dzieje się teraz w Los Angeles.

Czy od teraz powodzie i pożary będą coraz groźniejsze również w Polsce?

Kalifornia od kilku dni płonie, najnowsze obrazy nie tylko przynoszą dramatyczne wiadomości o ofiarach śmiertelnych i domach zamienionych w popiół, ale też postapokaliptyczne obrazy: silny wiatr napędzający słupy ognia, wypalone pola ziemi, gruzowiska. Czy takie zjawiska grożą nam w najbliższych latach w Polsce? Z roku na rok jest u nas cieplej i bardziej ekstremalnie.

- Ogólnie zmiany i ocieplenie klimatu przyczyniają się do wzrostu częstotliwości występowania zjawisk ekstremalnych. Oczywiście będzie to zróżnicowane w różnych rejonach świata, nawet w różnych rejonach Polski. To, że zmienia nam się w Polsce reżim opadowy, to widzimy już teraz. Jeżeli w najbliższej przyszłości nadal będziemy doświadczać takich długich epizodów bezopadowych, poprzeplatanych tylko opadami intensywnymi, konwekcyjnymi, burzowymi - to będzie to sytuacja sprzyjająca pożarom. Czy tak rozległym jak w tamtych regionach, ciężko powiedzieć - mówi Anna Gryczman, synoptyk z Państwowego Instytutu Badawczego IMGW.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak dodaje, mieliśmy już w historii Polski rozległe pożary pochłaniające wiele kilometrów kwadratowych lasów i sytuacje sprzyjające i występowaniu suszy, a później takich powodzi, z jakimi mieliśmy do czynienia we wrześniu. Takie zjawiska będą pojawiać częściej, również w Polsce, i to jest niezaprzeczalny efekt zmian i ocieplenia klimatu, z którym mamy do czynienia - uważa synoptyk IMGW.

Amerykański "halny" napędza ekstremalne pożary w Kalifornii

Ekspertka z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej wyjaśnia, że pożary, szczególnie takie, jak w Kalifornii, są złożonym zjawiskiem, a ich występowanie w południowej części stanu jest normalne, szczególnie w okresach silnych, suchych i pustynnych wiatrów Santa Ana, spływających z gór w kierunku wybrzeża południowej Kalifornii.

- To, że obecny pożar jest tak rozległy i tak dramatyczny w tym momencie, jest wynikiem również tego, że występuje tam obecnie wiatr Santa Ana. Ten wiatr jest zjawiskiem częstym, właściwie niemal corocznym. Występował już w grudniu, więc przyczyniał się do jeszcze większego wysuszania roślinności, ściółki i wierzchniej warstwy gleby. Po prostu mają bardzo dużo paliwa, niestety ma co płonąć - wyjaśnia Anna Gryczman, synoptyk z Państwowego Instytutu Badawczego IMGW.

Dodatkowo, rozbudowa obszarów mieszkalnych w rejonie Los Angeles przyczynia się do kolejnych dramatów w tych rejonach. Badania pokazują, że w kontekście zmian klimatu okres występowania wiatru Santa Ana ulega skróceniu, ale jego intensywność nie maleje. Wcześniej wiał on od września do kwietnia, a obecnie głównie od listopada do stycznia. Prognozy modelowe amerykańskich synoptyków, które przytacza dr Anna Gryczman, wskazują na spadek częstości występowania wiatru w XXI wieku, ale nie jego siły. Możliwe, że ta ma coraz bardziej nabierać mocy.

Pożary w Los Angeles
Pożary w Los Angeles© Getty Images | MIchael Nigro

Przy porywach do 220 km na godz. wystarczy iskra

- Wiatr Santa Ana, podobnie jak polski halny, ma bardzo podobny schemat powstawania i genezę. Powstaje w górach Sierra Nevada - choć w przypadku samego Los Angeles i San Diego, czyli tej południowej części Kalifornii, większe znaczenie mają góry San Gabriel i San Bernardino. Spływając w dół wiatr zbiera suche i ciepłe powietrze z pustyni Mojave. Potrafi on w krótkim czasie podnieść temperaturę o 8–10 stopni - wyjaśnia dr Anna Gryczman z IMGW.

Prędkość tego wiatru w normalnych sytuacjach wynosi, podobnie też jak do naszego halnego, ok. 90-100 km/h.

- W takich silniejszych epizodach nawet 160 km na godz. Natomiast w tych ostatnich dniach, szczególnie 7 stycznia, kiedy mieliśmy do czynienia z rozpętaniem się całego pożaru w USA, na lotnisku w Los Angeles porywy wiatru sięgały 200 do 220 km na godz. Czyli ten wiatr był niezwykle porywisty. Jednocześnie wilgotność powietrza przy takim wietrze spada dramatycznie do zaledwie kilkunastu procent - wyjaśnia synoptyk IMGW. W takich warunkach wystarczy iskra, by wywołać pożar od chociażby zerwanych przez wiatr linii energetycznych.

Deszcz pilnie potrzebny, ale gwałtowny spowoduje kolejne katastrofy

Ekspertka zaznacza, że pożary w Kalifornii są częstsze latem, ale w południowej części stanu występują głównie zimą. Obecny pożar jest wyjątkowy ze względu na swoją gwałtowność. Synoptyk zauważa też, że najlepszy dla Kalifornii byłby teraz deszcz, który zwiększyłby wilgotność powietrza, gleby i roślinności, ale tylko jeśli padałby delikatnie.

Jeżeli w tym momencie pojawią się gwałtowne opady, to spowoduje gwałtowne powodzie, powodzie błyskawiczne, powodzie błotne, spływy gruzowe, osuwiska, czyli jeszcze więcej potencjalnych katastrof. Teraz najlepiej, gdyby po pierwsze zmienił się kierunek wiatru, żeby nie wiał ten wiatr Santa Ana, a po drugie, by pojawiły się spokojne opady deszczu, które nieco poprawią tą sytuację z wilgotności - mówi Gryczman.

Ugaszenie takiego pożaru jest niemal niemożliwe bez pomocy natury

Ekspertka IMGW uspokaja, że obecny pożar w Kalifornii prawdopodobnie będzie trwał jeszcze około tygodnia. Prognozy pogody na najbliższy tydzień przewidują utrzymanie się warunków sprzyjających pożarom. Możliwe są kolejne epizody silnych wiatrów Santa Ana, które utrudniają akcję gaśniczą. Silny wiatr, wiejący 200 km na godz. unieruchamia helikoptery i wszelkie samoloty gaśnicze. Nawet jeśli wiatr ucichnie, pożar będzie trwał, dopóki nie wystąpią opady deszczu. Być może kolejny tydzień przyniesie już jakąś poprawę pogody.

- Ten wiatr nawet nie musi być wyjątkowo intensywny, żeby i tak teraz "zaogniać" atmosferę i jeszcze bardziej potęgować pożar - mówi synoptyk IMGW.

Podkreśla też, że pożar to żywioł, a w obecnej sytuacji, gdy jest dużo suchej roślinności, jedyne co można robić, to ratować ludzi i ewakuować ich z zagrożonych terenów. - Ugaszenie takiego pożaru jest niemal niemożliwe bez pomocy natury - uważa Anna Gryczman z PIB IMGW.

Amanda Grzmiel, dziennikarka Wirtualnej Polski

wiadomościnaukazmiany klimatu
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)