Ekolodzy dopięli swego. Norwegia wstrzymała wydobywanie metali rzadkich
Norwegia wycofała pierwszą rundę licencji na wydobywanie metali ziem rzadkich z dna morskiego Arktyki po sprzeciwie ekologów. Przyrodnicy opisują to jako historyczne zwycięstwo.
15.12.2024 12:15
Norwegia była pierwszym krajem, która zezwoliła na komercyjne wydobywanie surowców z dna oceanu. Norweski parlament na początku 2024 r. uchwalił ustawę zezwalającą na eksplorację złóż metali szlachetnych, które są niezbędne dla rozwijających się technologii zielonych. Przeciwne takim pracom były m.in. Unia Europejska i Wielka Brytania. Protestowali także biolodzy i ekolodzy, przestrzegając jednocześnie przed skutkami uszkodzenia dna morskiego. Dalsze wydobywanie udało się wstrzymać niewielkiej partii ekologicznej SV w Norwegii, która skutecznie zablokowała plany górnictwa głębinowego na dnie Oceanu Arktycznego.
Ekolodzy: wydobywanie surowców przyniesie katastrofalne skutki
Jeszcze w listopadzie 120 ustawodawców Unii Europejskiej skierowało list do norweskiego parlamentu, apelując o odrzucenie projektu z uwagi na potencjalne zagrożenie dla morskiej bioróżnorodności oraz zmian klimatycznych. Zwrócono uwagę na liczne braki w ocenie wpływu na środowisko.
Według Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) techniki pozyskiwania minerałów z dna morskiego mogą generować znaczny hałas i zanieczyszczenie światłem, a także uszkodzenia siedlisk organizmów. Martin Webeler, działacz na rzecz oceanów i badacz Environmental Justice Foundation, komentował w rozmowie z BBC, że wydobywanie metali z dna oceanu przyniesie "katastrofalne skutki" dla siedlisk oceanicznych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Greenpeace: to kluczowe zwycięstwo
Norwegia, która posiada dominujące zasoby węglowodorów, uznawana za jedną z najbogatszych gospodarek świata. Tym razem Oslo musiało jednak odłożyć swoje ambicje związane z wydobyciem metali z oceanicznego dna. Choć rząd planował rozpocząć wydawanie pozwoleń na eksplorację w 2025 r., chwilowo zawiesił ten proces. Mniejszościowy rząd Norwegii nie ma bowiem w tej sprawie poparcia.
- To kluczowe zwycięstwo w walce z górnictwem głębinowym. To powinien być gwóźdź do trumny dla destrukcyjnego przemysłu – komentował Frode Pleym, szef norweskiego oddziału Greenpeace, cytowany przez agencję Reutera.
Wydobycie surowców może zostać wznowione
Mimo zawieszenia projektów, nadchodzące wybory w Norwegii mogą zmienić ten stan rzeczy. Dwie partie opozycyjne, prowadzące w sondażach, Konserwatyści i Partia Postępu, wyraziły poparcie dla górnictwa głębinowego. Szef norweskiego oddziału Greenpeace, cytowany przez agencję Reutera, zapowiedział zdecydowaną walkę, jeśli nowy rząd zdecyduje się wznowić wydawanie licencji na eksploatację.
Rząd krytykują także krajowi eksperci. Norweski Instytut Badań Morskich (IMR) wskazał, że rządzący oparli swoje decyzje na badaniach obejmujących niewielki rejon, a ich wyniki bezpośrednio zastosowano do całego obszaru planowanego na wiercenia. Badacze z IMR sugerują, że dalsze analizy dotyczące wpływu na morskie gatunki mogą potrwać nawet od 5 do 10 lat.
Otworzenie części szelfu kontynentalnego dla górnictwa głębinowego to część norweskiej strategii gospodarczej, zapowiedzianej już w czerwcu 2023 r. Celem jest zmniejszenie zależności od ropy i gazu, na których opierała się przez lata gospodarka kraju.
Amanda Grzmiel, dziennikarka Wirtualnej Polski