Popełniali zbrodnie na Ukraińcach. Zostali zbombardowani
Ukraińcy uderzyli za pomocą rakiet GMLRS z systemów M142 HIMARS w rosyjskich żołnierzy z 810. Brygady w mieście Iwanowskoje w obwodzie kurskim. Przedstawiamy, czego użyli Ukraińcy oraz dlaczego tak zażarcie polują na rosyjskich żołnierzy z 810. Brygady.
Ukraińcy przeprowadzili atak rakietowy na żołnierzy z 810. Brygady stacjonujących w mieście Iwanowskoje oddalonym od Sudźy o około 70 km. Ukraińcy bardzo metodycznie starają się wręcz wytępić rosyjską 810. Brygadę, której żołnierze w ostatnich miesiącach chwalili się m.in. egzekucjami ukraińskich jeńców.
Na poniższym nagraniu widać efekt trafienia budynków używanych w charakterze baraków, a doniesienia z rosyjskich kanałów na Telegramie donoszą o znacznej liczbie ofiar. Potwierdzają to też Rosjanie, którzy przeżyli atak wyłącznie dlatego, że znajdowali się w piwnicy budynku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rakiety GMLRS — precyzyjny bat na Rosjan z USA
Na Rosjan spadły rakiety GMLRS, których zasięg to około 80 km. Sądząc po zniszczeniach, Ukraińcy użyli wariantów M31A1/A2 z 90-kilogramową klasyczną głowicą odłamkowo-burzącą.
Zawiera ona 23 kg materiału wybuchowego, a zapalnik może działać w kilku trybach. W przypadku ataku w Iwanowskoje najpewniej zastosowany został tryb detonacji z opóźnieniem, przez co rakiety przebiły strop budynku i eksplodowały wewnątrz.
Każda rakieta jest wyposażona w moduł nawigacji inercyjnej i satelitarnej, dzięki czemu ma spaść na cel z dokładnością poniżej 4 metrów. Warto zaznaczyć, że Rosjanie nauczyli się zakłócać GPS, ale przy odległości rzędu 80 km kumulujący się z czasem błąd nawigacji inercyjnej jest jeszcze stosunkowo mały.
Ponadto odchyłka o parę metrów w przypadku głowicy rakiety GMLRS nie stanowi jeszcze problemu, jak ma to miejsce w pociskach artyleryjskich M982 Excalibur. Warto zaznaczyć, że głowica rakiety GMLRS zawiera 23 kg materiału wybuchowego, a w przypadku Exclaibura jest to zaledwie około 5 kilogramów. W efekcie z rosyjskich baraków w Iwanowskoje niewiele zostało.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski