Polskie strzelanie w Norwegii. Użyto "bata" na rosyjską Flotę Bałtycką
Żołnierze Morskiej Jednostki Rakietowej w ramach federacji ćwiczeń ŻELAZNY OBROŃCA-25 uczestniczyli w międzynarodowych manewrach Ægir-25 na terytorium Królestwa Norwegii. Punktem kulminacyjnym były strzelania rakietowe pociskami NSM (Naval Strike Missile) będącymi koszmarem dla rosyjskiej Floty Bałtyckiej.
Jak informuje Sztab Generalny Wojska Polskiego wspólne działania z Królewską Marynarką Wojenną Norwegii to nie tylko integracja i wymiana doświadczeń, ale przede wszystkim praktyczny sprawdzian zdolności do planowania i prowadzenia operacji obronnych w trudnych, skandynawskich warunkach.
Morska Jednostka Rakietowa (MJR), wchodząca w skład 3 Flotylli Okrętów, odpowiada za zwalczanie nawodnych sił przeciwnika, ochronę baz Marynarki Wojennej RP oraz kluczowych obiektów na wybrzeżu. Dzięki dużej mobilności i sile rażenia jednostka odgrywa istotną rolę w zapewnieniu przewagi na Bałtyku.
Ma ona wedle niedawnych zapowiedzi zostać przeformowana w Brygadę Rakietową Marynarki Wojennej. Będzie ona trzecim związkiem taktycznym Marynarki Wojennej RP, który pozwoli na jeszcze skuteczniejsze szachowanie rosyjskiej Floty Bałtyckiej przy pomocy okrętów oraz wsparcia Szwecji, Finlandii i Norwegii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pociski NSM — "kły" ochrony polskiego wybrzeża z Norwegii
Polska od 2008 roku systematycznie inwestuje w norweskie pociski Naval Strike Missile (NSM) należące do grona najnowocześniejszych na świecie. Warto podkreślić, że Polska była drugim krajem po Norwegii, który zdecydował się na zakup tych pocisków znajdujących się jeszcze na etapie wstępnej produkcji seryjnej. Oficjalnie pociski NSM weszły do służby w norweskich siłach zbrojnych w 2012 roku.
Pocisk NSM stworzony przez koncern Kongsberg Defence & Aerospace zyskał nawet zainteresowanie Amerykanów niechętnych wobec zagranicznych rozwiązań. Kluczowe cechy NSM to konstrukcja w technologii stealth oraz zaawansowana pasywna głowica naprowadzająca umożliwiająca precyzyjne trafienie w słabe punkty okrętu.
NSM to pociski poddźwiękowe napędzane początkowo przez odrzucany po wypaleniu się booster rakietowy, a następnie przez silnik turboodrzutowy zapewniający prędkość lotu tuż poniżej 1 Ma (340 m/s). To w połączeniu z pułapem lotu tuż nad wodą sprawia, że okręt bez wsparcia samolotu AWACS ma bardzo mało czasu na reakcję.
Naprowadzanie pocisku NSM składa się z nawigacji GPS i INS zapewniającej możliwość precyzyjnego dotarcia do obszaru gdzie może się znajdować cel, po czym precyzyjne naprowadzanie przejmuje głowica optoelektroniczna z sensorem podczerwieni czwartej generacji (IIR - Imaging IR). Ta umożliwia także nawigację w oparciu o rzeźbę terenu jeśli pocisk przelatuje nad lądem, którego cyfrową mapę ma wgarną.
Jest to odmienna koncepcja od wielu konkurentów stosujących w terminalnej fazie ataku radar, ale w połączeniu z algorytmami AI dająca możliwość atakowania konkretnych miejsc okrętu. Pozwala to zaprogramować np. pocisk tak, aby trafił dokładnie w miejsce zbiorników paliwa czy np. skład amunicji (jeśli ich lokalizacje są znane) potęgując potencjał niszczący.
To sprawia, że wyglądająca "na papierze" na małą 125-kilogramowa głowica bojowa jest wystarczająca. Pocisk początkowo miał zasięg 200 km, ale obecnie Kongsberg od 2025 roku informuje o zasięgu ponad 300 km.
W polskim systemie MJR, a w przyszłości BRMW, pociski NSM są wystrzeliwane z kontenerowych wyrzutni, z których każda mieści cztery pociski. Jeden dywizjon składa się z sześciu wyrzutni współpracujących z radarem TRS-15C Odra-C, który wykrywa obiekty w odległości do 40 km. Aby strzelać na większe odległości, konieczne jest pozyskanie danych celowniczych z innych źródeł, takich jak okręty na Bałtyku, drony systemu np. Gladius czy samoloty F-35.