Polecieli dronem do wojskowej bazy Maczuliszczy. Wylądowali na antenie radaru
Białoruska baza Maczuliszczy to miejsce szczególne – stacjonują w niej rosyjskie samoloty biorące udział w atakach na Ukrainę. Okazuje się, że ochrona cennego obiektu jest dziurawa jak sito. Pokazuje to jeden z udostępnionych w internecie filmów.
Jak są strzeżone najcenniejsze rosyjskie samoloty stacjonujące na terenie Białorusi? Okazuje się, że ich ochrona jest iluzoryczna. Można do nich nie tylko podlecieć dronem, ale nawet wylądować na sprzęcie wartym setki milionów dolarów – samolocie wczesnego ostrzegania Berijew A-50. A potem odlecieć, prawdopodobnie bez generowania jakiegokolwiek alarmu.
Potwierdza to film, na którym pokazano przelot i lądowanie drona na owiewce radaru umieszczonej na kadłubie Berijewa A-50. Jeśli wierzyć opisowi, który opublikowano razem z filmem, nagranie przedstawia rekonesans przed domniemanym atakiem, wykonanym na cenny samolot pod koniec lutego 2023 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Atak na samolot Berijew A-50
Położona w pobliżu Mińska baza Maczuliszczy stała się powszechnie znana za sprawą opisywanego przez białoruską opozycję ataku partyzantów z grupy BYPOL (organizacja zrzeszająca byłych pracowników białoruskich służb) na rosyjskiego AWACS-a. Według niepotwierdzonych doniesień atak spowodował uszkodzenia bardzo cennego samolotu, jednak poza ogólną informacją nie pojawiły się żadne wiarygodne szczegóły tej operacji.
Jest jednak faktem, że niedługo po upublicznieniu informacji o ataku na samolot, rosyjska maszyna, która stacjonowała w białoruskiej bazie od grudnia, została przebazowana na lotnisko w głębi Rosji, co odnotowała białoruska grupa Hajun monitorująca ruchy wojsk rosyjskich na terenie Białorusi. Nie jest jednak jasne, czy odlot należy wiązać z jej uszkodzeniami, ani – jeśli w ogóle – jaki jest charakter zniszczeń i czas ich naprawy.
Baza lotnicza Maczuliszczy
Z białoruskiego lotniska korzystał jednak nie tylko A-50, ale także złowrogie dla Ukrainy samoloty MiG-31K. Ta wersja rosyjskiego ciężkiego samolotu myśliwskiego została dostosowana do przenoszenia pocisków Ch-47M Kindżał o zasięgu ocenianym nawet na 2,5 tys. km. Start potencjalnego nosiciela tej broni oznacza zatem alarm lotniczy na terenie całej Ukrainy.
Film – o ile faktycznie został nagrany w okolicznościach, jakie są z nim łączone – pokazuje, że bardzo cenny, rosyjski sprzęt był pozostawiony bez żadnego nadzoru. Z punktu widzenia Ukraińców, którym przypisuje się m.in. ataki na położone w głębi Rosji bazy lotnicze, dowód na dziury w systemie ochrony białoruskiego lotniska to z pewnością interesująca informacja.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski